napisał(a) chesjowisz » 27.03.2007 18:38
jakie korzyści miały USA
W książce Monopoly belgijski autor Michel Collon pisze: "Jeśli chcesz władać światem, musisz zapanować nad ropą. Nad całą ropą. Wszędzie". Według tej teorii gdy USA panuje nad źródłami energii Europy, Japonii, Chin i innych państw aspirujących do niezależności, USA również ma nad nimi władzę. Dlatego rurociągi z Kaukazu muszą przebiegać przez "państwa przyjazne" Ameryce (Turcja, Macedonia), a nie "niepewne" tzn. pod wpływami Rosji. Waszyngton musi zawsze wszystko dozorować. Tak powtarzali Kissinger i Brzeziński. Nie ma to jak wojny. Dzięki wojnie z Saddamem USA ma bazy nad Zatoką Perską. Dzięki wojnie z Miloszewiciem - w Albanii, Bośni, Macedonii, Kosowie, Chorwacji, Bułgarii i na Węgrzech. Dzięki wojnie z Osamą i talibami - w Turkmenistanie, Uzbekistanie, Pakistanie, Afganistanie, Tadżykistanie i Kazachstanie. Do tego doliczmy Incirlik w Turcji oraz bazy w Gruzji i Azerbejdżanie. Iran, Chiny i Rosja zostały otoczone.
Węzeł bałkański
Dla USA węzeł bałkański leży w ciągu wschód-zachód szlaku przesyłu ropy i gazu z Azji Środkowej. Bałkany są na trasie adriatyckiej odnogi szlaku, bo inna kończy się w Ceyhan nad Morzem Śródziemnym, skąd ładunek mogą zabierać 300-tysięczniki. Największy tankowiec na Morzu Czarnym nie przekracza 150 tysięcy ton wyporności, bo inaczej nie przepłynąłby przez cieśniny Bosforu. Transport dalej przez Morze Śródziemne i Atlantyk byłby nieopłacalny małą jednostką. Dlatego USA ma szlak alternatywny. Z terminalu rurociągów kaukaskich na wybrzeżu czarnomorskim tankowce będą zabierać ładunek do Burgas w Bułgarii, skąd rurociągiem przez Macedonię trafi do albańskiego portu Vlore nad Adriatykiem. Stamtąd ropę zabierać będą 300-tysięczniki z pominięciem Bosforu.
Zależny od ropy Zachód nie może pozwolić, by Jugosławia czy Serbowie kontrolowali strategiczne skrzyżowanie korytarzy transportowych. Amerykańska agencja handlu i rozwoju (TDA) sfinansowała studia techniczne projektu trans-bałkańskiego rurociągu nowojorskiej firmy AMBO (Albania, Macedonia, Bulgaria Oil). Ogłaszając dotację w 1999 r. dyrektor TDA Joseph Grandmaison powiedział: "Konkurencja walczy o dojście do zasobów energetycznych regionu kaukaskiego [...] W ciągu ostatniego roku TDA aktywnie sprzyjała rozwojowi kilku rurociągów łączących te ogromne zasoby z rynkami zachodnimi. Niniejsza dotacja stanowi znaczący krok naprzód dla tej polityki i dla interesów USA w regionie Morza Kaspijskiego".
Rurociąg AMBO wartości 1,3 miliarda dolarów jest ma pójść trasą tzw. korytarza nr 8. Tankowce będą przewozić ropę kaspijską z czarnomorskiego terminalu rurociągu Baku-Tbilisi do Burgas, skąd rurociągiem AMBO przez Macedonię trafi do albańskiego portu Vlore nad Adriatykiem. Reuters doniósł, że rurociąg AMBO mają sfinansować Exxon-Mobil i Chevron, największe korporacje ropy naftowej i gazu. Budowa rurociągu może zaognić stosunki USA ze sprzymierzeńcem Turcją (przez którą ma przechodzić alternatywny rurociąg nad Morze Śródziemne na trasie Baku-Tbilisi-Cayhan) oraz zantagonizować Europę i Rosję bazami wojskowymi wzdłuż planowanej trasy. Trasa konkuruje ze sponsorowanym przez Unię Europejską od 1994 r. szlakiem wschód-zachód handlu światowego. W kwietniu 1999 r. brytyjski generał Michael Jackson, dowódca sił NATO w Macedonii podczas bombardowań Jugosławii, wyjaśnił we włoskiej gazecie Sole 24 Ore: "Dziś jest bezwzględnie potrzebna gwarancja stabilności Macedonii i jej wejście do NATO. Na pewno zostaniemy tu na długo, aby być także gwarancją bezpieczeństwa korytarzy energetycznych, które przecinają ten kraj". Gazeta dodała, że generał miał zapewne na myśli amerykański korytarz nr 8.
Na Bałkanach trwa konkurencja o korytarze nr 8 i 10, uzewnętrzniając się w podziale władzy nad poszczególnymi państwami: "Trzy kraje, w których Waszyngton robi wszystko co może, by nimi zawładnąć kosztem UE, to Bułgaria, Macedonia i Albania" (UPI Business Correspondent, 11.9.2002). Europa Zachodnia (a raczej Niemcy) ma korytarz nr 10 - inwestycję 90 miliardów EUR do 2015 r., by sprowadzać ropę i gaz z Azji Środkowej i Kaukazu przez Constantan (Rumunia), Belgrad, wzdłuż Dunaju, do Hamburga. Michel Collon uważa w swych książkach, że rzeczywistą przyczyną konfliktu bałkańskiego i udziału Niemiec i USA była walka o korytarze: "Rywalizujące plany Waszyngton i Berlina potajemnie i zajadle walczyły ze sobą od dziesięciu lat. Współzawodnictwo leżało u podstaw konfliktów w Jugosławii, nad którą każde z tych mocarstw chciało władać".
Korytarz nr 10 także wyszedł na jaw. We wrześniu 2002 r. ministrowie gospodarki Rumunii, Jugosławii i Chorwacji podpisali umowę rozpoczynającą budowę dróg, portów i infrastruktury na trasie europejskiego korytarza. Rurociąg długości 1200 km będzie przesyłał 10 milionów ton ropy rocznie, z możliwością odgałęzienia do Włoch i basenu Morza Śródziemnego. Belgrad postanowił zainwestować w uzupełnienie na trasie północ południe do Grecji, co jest konkurencją dla amerykańskiego korytarza. Europejska Agencja Rozwoju zainwestowała 47 milionów EUR w sieć dróg w Kosowie, jako uzupełnienie swego korytarza, a amerykańska agencja pomocy USAID - 30 milionów USD.
Pomoc
"Czy to naprawdę jest pomoc?" - zapytuje socjalista Collon. Jugosłowianie drogo płacą za korytarze popierane przez europejskie korporacje ponadnarodowe. Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju oraz Europejski Bank Inwestycyjny wyłożyły kapitał na budowę korytarza nr 10, ale w formie pożyczek, które zniewolą odbiorcę odsetkami. Collon przewiduje na podstawie doświadczeń innych państw: "Jugosławia będzie musiała obciąć świadczenia społeczne i zatrudnienie w sektorze państwowym". Prawdziwym powodem interwencji USA i Niemiec na Bałkanach były zdaniem Collona korytarze i prywatyzacja gospodarki, z której kto pierwszy, ten łapie lepsze kęski. Wielką zbrodnią Jugosławii była próba zachowania niezależności od międzynarodowych monopoli, a także "geograficzna zbrodnia: położenie na drodze korytarzy nr 8 i 10".
W czerwcu 2002 r. Macedonia nie mogła sprostać wymaganiom, więc Międzynarodowy Fundusz Walutowy przerwał pertraktacje i zawiesił uzgodnioną przedtem pomoc, nawet zatrzymał "projekty, których nie miał prawa zatrzymać", poinformował macedoński minister finansów Nikola Guewski. Ocalały tylko projekty popierane przez osobistości z Wyzwoleńczej Armii Kosowa. Nic nie było przypadkiem. Amerykańska gazeta biznesowa UPI Business Correspondent pisała 11.9.2002 r.: "Budowa infrastruktury na Bałkanach charakteryzuje się upolitycznieniem przyznanej pomocy międzynarodowej. Wojna NATO w 1999 r. zniszczyła infrastrukturę [...] Nie było niespodzianką ani zjawiskiem tymczasowym, że na plany odbudowy nałożono politykę Zachodu". Z tego wynika, że bomby NATO były pierwszym krokiem ku prywatyzacji i globalizacji. Collon wywnioskował ponadto: "Jugosłowianie płacą wielokrotnie ten sam rachunek. Najpierw Zachód zniszczył ich majątek. Następnie pozbawił ich pracy i środków do życia. Na koniec zapłacą za and #8216;odbudowę', z czego zyski pójdą do zachodnich monopoli międzynarodowych".
Widząc korzyści w zainteresowaniu Zachodu Bałkanami, organizacja serbskiej diaspory w Kanadzie, Centre for Peace in the Balkans zasugerowała posunięcia na rok 2002 r. ku utrzymaniu obecności Zachodu w regionie, ale przy zrewidowanych wzajemnych stosunkach gospodarzy: "Bałkańskie ludy nie muszą pałać do siebie miłością, tylko nauczyć się razem żyć [...] Dopóki poszczególne narodowości nie zdadzą sobie sprawy z konieczności wolnego handlu dla wzrostu gospodarczego i postępu, dopóty nie ma co oczekiwać standardu stopy życiowej i przyjęcia do Unii Europejskiej". Republiki Serbii i Czarnogóry powinny podpisać z rządem federacji Jugosławii umowę o "wynajmie bazy marynarki wojennej w Zatoce Kotorskiej, co rozwiązałoby jednocześnie problem stosunków Jugosławia-Chorwacja w tym spornym rejonie". Port Bar powinien być wynajęty na potrzeby zaopatrzenia wojsk NATO w Kosowie i w bazie Kriwolak w Macedonii: "Państwa będące obiektem zainteresowania NATO mają szansę odbudowy gospodarczej. Serbska prasa zareagowała negatywnie na próbny sondaż przez NATO o wynajmie baz wojskowych. Przewidywalna reakcja jest typowa dla Serbów, którzy myślą sercem zamiast głową". Serbia, Czarnogóra, Bośnia-Hercegowina i Chorwacja, a później Macedonia, Rumunia i Albania powinny utworzyć strefą wolnego handlu w celu zapobierzenia wpływom radykalnego islamu i szerzeniu się terroryzmu na Europę i dalej.
Camp Bondsteel
Żołnierze sił pokojowych KFOR w Kosowie mieszkający w blokach i fabrykach zbombardowanych przez NATO żartują: "Jakie dwa obiekty widać z kosmosu? Wielki Mur Chiński i Camp Bondsteel". Największa zbudowana od zera baza amerykańska od czasu wojny wietnamskiej, Bondsteel był na ukończeniu w 3. rocznicę zakończenia nalotów NATO. Wkrótce po nalotach, w czerwcu 1999 r. siły USA zajęły 400 hektarów ziemi rolnej koło Uroszewaca nad granicą z Macedonią i zaczęły budowę bazy, która stała się "wielką damą" w sieci baz USA po obu stronach granicy. Z miasteczka namiotowego powstała baza na 7 tysięcy - 75 procent żołnierzy USA w Kosowie. Ponad 300 budynków w sieci 25 km dróg otoczono 14 km wałów ziemnych i zapór betonowych, zabezpieczono 84 km drutu żyletkowego i 11 wieżami strażniczymi. Wewnątrz znajdują się sklepy, całodobowe sale gimnastyczne, kaplica, biblioteka i chyba najlepiej w Europie wyposażony szpital. W 2002 r. było w Bondsteel tylko kilkadziesiąt śmigłowców i mówiło się zastąpi włoskie Aviano, skąd wylatywała większość samolotów NATO na Jugosławię w 1999 r.
Biuletyn saperów USA pisał: "Planowanie działań budowlanych w Kosowie zaczęło się miesiące przed zrzuceniem pierwszych bomb. Z początku planiści chcieli wykorzystać doświadczenia z Bośni i przekonali decydentów do ukończenia bazy jak najszybciej". Dowództwu saperów polecono, by "zintegrowało środki budowlane z wykonawcą, Brown and Root Services Corporation, w celu budowy nie jednej, ale dwóch baz". Ta druga baza to Camp Monteith.
Wyzwoleńczej Armii Kosowa działa bezkarnie w sektorze USA i w sąsiedniej Macedonii pomimo wysokiej techniki wywiadowczej w Bondsteel. Wojskowi rzadko opuszczają bazę, a ich działalność otacza tajemnica. Podczas gdy patrole sił innych państw w KFOR są nieduże, noszą miękkie nakrycia głowy i poruszają się wszędzie, mieszając się z ludnością, wojsko USA opuszcza swą bazę w śmigłowcach, czasem w dużych, silnie uzbrojonych konwojach. Żołnierze amerykańscy skarżą się, że niechęć do ich obecności wzrasta w miarę jak miejscowi porównują inwestycje w bazę ze własną sytuacją materialną.
Bondsteel wybudował i obsługuje Brown and Root Services, firma wyrosła w potęgę od 1992 r., kiedy ówczesny sekretarz obrony Cheney przyznał jej pierwszy kontrakt na obsługę światowych działań armii USA. Wzrost militaryzmu zapewnił sukces firmie, członkowi korporacji Halliburton. Cheney opuścił politykę i został dyrektorem wykonawczym Halliburtona w latach 1995-2000, potem wiceprezydentem. Po kontrakcie z 1992 r. na wojskowe bazy amerykańskie w Somalii, który dał zysk 62 miliony USD, dwa lata później kontrakt na Haiti zarobił na czysto 133 miliony USD. W 1999 r. firma dostała 5-letni kontrakt na instalacje wojskowe na Węgrzech, w Chorwacji i Bośni za 900 milionów. Okupacja Afganistanu przyniosła Brown and Root nowe kontrakty, a na Bałkanach nazwa firmy powtarza się w kontraktach na studia drogi rzymskim szlakiem Via Egnatia z Grecji do Albanii oraz w przygotowaniach amerykańskiego rurociągu AMBO. Wojny napychają portfele Cheney'ego (Balkans-Infos, czerwiec 2002) i innych w elitach amerykańskich.
Na straży gospodarki
Camp Bondsteel prześcignął wszystkie kontrakty. Dyrektor Brown and Roots, David Capouya, powiedział: "Robimy tam wszystko, oprócz noszenia broni". Brytyjski starszy oficer powiedział Washington Post: "To jest oczywisty znak, że Amerykanie poważnie zobowiązują się na Bałkanach i planują tu zostać. Pewien analityk określił, że USA skorzystało ze sprzyjających warunków, by wybudować bazę wystarczająco dużą na spełnienie przyszłych potrzeb wojskowych".
Brown and Root daje pracę pięciu tysiącom miejscowych Albańczyków (za 1 do 3 USD na godzinę) i 15 tysiącom innych. Dla przyjeżdżających do Camp Bondsteel jest to "podróż w czasie": wokół bazy nędza i 80-procentowe bezrobocie, gdy na horyzoncie wyłania się Bondsteel z lasem anten satelitarnych i natarczywymi śmigłowcami krążącymi na niebie. Z doświadczeń innych baz można sobie wyobrazić problemy narkomanii, prostytucji i innej przestępczości wokół Bondsteel.
W Camp Bondsteel sekretarz obrony Rumsfeld wytłumaczył wojsku 5.6.2001 r., jaką rolę odgrywa w nowej strategii gospodarczej: "Ile mamy wydać na siły zbrojne? Myślę, że nie wydajemy na was, tylko inwestujemy w was. Mężczyźni i kobiety sił zbrojnych nie są obciążeniem naszej siły gospodarczej. Faktycznie wy stoicie na jej straży. Nie jesteście ciężarem w naszej gospodarce, tylko zasadniczą podstawą wzrostu". Miesiąc później prezydent George W. Bush odwiedził bazę wracając ze szczytu G8 w Rzymie, gdzie zaznaczyły się tarcia z Europą. W przemowie na nutę "ponownego zajęcia okopów w Europie", Bush podkreślił, że wojska amerykańskie zostają w Kosowie na dłużej. Drogą wyjątku od normalnych procedur, przed tłumem wiwatujących żołnierzy Bush podpisał ustawę Kongresu o podwyższeniu wydatków na zbrojenia o 1,9 mld USD. Od tamtego czasu baza rośnie jako przyczółek pierwszej fazy przegrupowania baz amerykańskich w Europie i ekspansji na wschód. Wzorzec Bondsteel USA zastosowało w Azji Środkowej.
Jugosławia nie była celem humanitarnego ratunku tylko neokolonialnej wojny, by założyć bazy wojskowe w regionie do dalszych wypadów i pilnowania interesów, powiększyć rynki korporacji ponadnarodowych, kontrolować bałkańskie korytarze transportowe i oczywiście zużytkować zapasy broni i wypróbować nową dla dobra zbrojeniówki. Neokolonialny cynizm powtórzył się w Afganistanie, więc nie czekam z zapartym tchem na "uwalnianie rynku" w Azji Środkowej.