Kamienie w Antenie i Santorini na deser ... ciąg dalszy Z odnalezieniem kolejnego celu mamy mały problem ...
Szukamy mianowicie
Wieży Wiatrów ...
Ze zdjęć pamiętałam, że jest ona zachowana całkiem dobrze i jest też spora ... a z mapy wynikało nam, że stoimy koło niej ... tylko cholera, dlaczego jej nie widzimy ...
Potter zagadała jakąś kobitkę, bo my nigdy nie odpuszczałyśmy (jeszcze kilka razy to udowodnię
) i faktycznie wszystko się zgadzało ... gdybyśmy stanęły kilka kroków w bok, zobaczyłybyśmy nasz obiekt pożądania ... kościółek nam zasłonił
Potem okazało się, że owa wieża stoi na terenie
Agory Rzymskiej ... całkiem fajne miejsce ... wiadomo, wszystko co
rzymskie jest fajne
Potter odeszła na bok i zaczytała się w czymś ... potem mi opowiedziała, że to była toaleta publiczna ...
No dobra ... przyszła pora coś zjeść ... a więc oddalamy się od "turystycznej" okolicy i szukamy jakiejś jadłodajni ...
Ale oczywiście jak by szukamy knajpy, znajdujemy same lodziarnie ...
Zgadnijcie co znajdujemy jak szukamy lodów ...
Miejsce na parkingach wykorzystują na maksa ...
W końcu znajdujemy jedzonko ...
Potter, dawaj musakę, bo ja nie mam ... chyba za szybko zjadłam ...
Najedzone, a nawet przejedzone
, ruszamy dalej ...
Nasz kolejny cel, to
Plac Sindagma i zmiana warty ...
Ale po drodze rozglądamy się jeszcze,
ofkors ...
Łuk Hadriana ...
Ogrody Narodowe ... wrócimy tu jutro
Przychodzimy w samą porę ...
Fajna sprawa ta odprawa ... na tyle nam się spodobało, że miałyśmy w planach przyjść również następnego dnia ...