Kamienie w Antenie i Santorini na deser ... ciąg dalszy Na lotnisku w Antenie jesteśmy około 2 w nocy ...
Jak to się mówi
cimno, zimno a do domu daleko ...
Ale co to dla nas ... my mamy plan
Najpierw ruszamy na poszukiwania przechowalni bagażu ... no i kręcimy się z góry na dół, po tym całkiem sporym terminalu
Ale w końcu odnajdujemy nasz obiekt pożądania
i zostawiamy tam nasze walizeczki
Następny nasz cel, to znalezienie jakiegoś "wygodnego" miejsca do przekimania się kilka godzin, aż wstanie słoneczko
Czytałam, że w McDonaldzie są całkiem wygodne kanapy
Poszłam sprawdzić ... wyglądały całkiem wygodnie, większość była już zajętych
, ale klima działała tam tak ostro, że bez śpiworka ani rusz (ci co tam spali byli lepiej od nas przygotowani, mieli kocyki, śpiworki itp
).
Wybieramy więc knajpkę z miarę wygodnymi fotelami ... robimy z nich łóżko ... i idziemy spać
Wyglądamy mniej więcej tak jak ta moja "sąsiadka"
Potter było trochę niewygodnie, bo jak rozdawali rozum, to ona stała w kolejce po wzrost
zsunęła więc sobie 3 wysokie barowe krzesła
i tak przekimała do rana
Około 6 terminal zaczął ożywać ... więc i my powoli wracamy do życia
Potter wyczytała, że o 7.15 mamy autobus do
Rafiny ... bo to tam chciałyśmy spędzić ostatnie godziny na greckiej ziemi
Odnajdujemy przystanek, na którym już czeka nasz autobus, kupujemy u kierowcy bileciki - po 4 euro
i po około 15 minutach jesteśmy nad morzem
Dojechałyśmy akurat na wschód słoneczka
Jako że noc i poranek był całkiem chłodny
, ubrałam się we wszystko co miałam przy sobie ... wyglądałam jak uchodźca
Targ rybny już otwarty
, można kupić świeże owoce morza
Robimy sobie poranny spacerek ... na górkę ... do fajnie prezentującej się na zdjęciach kapliczki ...
W rzeczywistości też była fajna
W porcie promowym spory ruch ...
Zajmujemy ławeczki na słoneczku i czekamy aż dzień całkiem się obudzi i zrobi się jakaś bardziej normalna temperatura - zdążyłyśmy się już przyzwyczaić do upałów i zrobiłyśmy się bardziej wymagające
Im słoneczko było wyżej, tym mocniej przygrzewało ... aż wreszcie zrobiło się "normalnie"
Idziemy na kawkę ... wybierając kawiarnię najważniejsze było, żeby miała ładny widok i wygodne kanapy ...
Pierwszy raz widzę takie owoce na palmie ...
Jak widać zrobiło się gorąco i teraz dla odmiany musiałam rozbierać się ze wszystkiego co się dało
Byłyśmy też na miejskiej plaży ...
Prom który rano wypłynął już wracał
No ale nadeszła ta chwila, że trzeba było jechać na lotnisko ...
A na lotnisku ... jak to na lotnisku ... nuda
Wsiadamy do samolotu ...
Potter oczywiście narobiła kwasu i pomyliła miejsca
W Modlinie przywitały nas jakieś niekrasnoludzko dziwne temperatury
I tak oto nasza wycieczka dobiegła niestety końca
A co do finansowej strony ... bo niektórych to interesuje
Bilety samolotowe, jak to już wcześniej było powiedziane - około
400 pln za osobę
Apartman w Atenach -
100 euro, za całość
Apartman w Perissie -
130 euro, za całość (
Potter, koryguj jak coś kręcę
)
Wypożyczenie auta -
100 euroNo i to tyle kosztów stałych ...
Znaczącym wydatkiem były bilety za
"kamienie" w Atenach - 30 euro ... no ale raz się żyje
Według mnie było to całkiem tania i miła wycieczka ...
Teraz mamy w planie
Mykonos ...
-------------------------------------------- KONIEC ---------------------------------------------------Dzięki za miłe towarzystwo i do zobaczenia, mam nadzieję niedługo ...