Mysza mnie molestuje, żebym przyznała jaka to pierdoła jestem
. No jestem, to fakt wielokrotnie potwierdzony
.
W tym mailu o odwołaniu lotu pojawiła się też informacja o możliwości przebukowania lotu 20 dni przed lub 20 dni po tym odwołanym. Biegusiem wlazłyśmy więc na stronkę rajanera, puszczając przy okazji wiązanki aż miło. Zaproponowano nam dwa loty - 0 7.00 i o 14.00. 7 to trochę za rano nam się wydało więc wybrałyśmy ten o 14.00. Stronka powiedziała, że zostały jeszcze wolne 2 miejsca więc nasze tempo klikania było zabójcze
. Finito, udało się.
Po chwili dostałam maila, że nasza rezerwacja jest potwierdzona
i łącznie pobrano mi z karty 75 euro
.
Że co proszę ?! Jak to ?! Przecież przebukowanie miało być bezpłatne
!
Jak zapewne wiecie, na stronie rajanera brak jest jakiegokolwiek nr telefonu infolinii. Moja nieoceniona szefowa podpowiedziała, żeby skorzystać z
[size=150]czata[/size]. Że ona już kiedyś korzystała i w ciągu kilku minut problem rozwiązała ...
Weszłam na czat. Info -
Jesteś 174 w kolejce. przybliżony czas oczekiwania 124 minuty .
Na szczęście licznik leciał nieco szybciej i po jakiejś pół godzinie byłam już 24
...
Mysza chciała się iść wykąpać, ale zabroniłam jej i kazałam siedzieć obok i śmierdzieć ... Obawiałam się, że nie dogadam się z kimś tam na drugim końcu czata
.
I już był w ogródku, już się z gąską witał .... Dooopa ! W tym momencie system wywalił nas w kosmos z kolejki w sensie wylogował nas
.
Ponowne logowanie i czat ...
Jesteś 163 w kolejce ... Tym razem doczekałyśmy się i w okienku czatowym pojawiło się: -
Witaj Anna. Mam na imię Renata, w czym mogę pomóc ?No to ja grzecznie, że lot odwołali, zaproponowali bezpłatną zamianę po czym napisali, że pobrali 75 euro. Po dłuższej chwili Renatka napisała, że lot został odwołany z powodu strajku i możemy dostać kasę lub się przebukować. No to ja jej piszę, że to zrobiłam ale zabrano mi niesłusznie kasę. Na to ona, że potwierdza naszą nową rezerwację na lot o 14.00. Na to ja jej znowu swoje o 75 euro .... Na kilka minut zapada cisza, po czym .... Renatka wylogowuje mnie, a ponowne próby wejścia na czat skutkują komunikatem, że biuro jest dziś nieczynne
.
Lekka konsternacja. Ale w tym momencie okazuje się, że dobrze zrobiłam zabraniając
Myszy się myć
... Proponuje, żebym sprawdziła, czy faktycznie coś mi z konta zajumali ... Okazuje się, że nie
...
Mysza pyta -
A ile zapłaciłyśmy za te bilety kiedy kupowałyśmy je w Polsce ? ... Szybciutko sprawdzam - no właśnie 75 euro
...
Spojrzenie szefowej na mnie - bezcenne. Okazało się, że to było tylko takie jakby przypomnienie/potwierdzenie zapłaty. A biedna Renatka pewnie rzuciła tę robotę stwierdzając, że z idiotkami gadać nie będzie ...