W Angkorze bardziej męczące od naganiaczy to dzieci, które są niemal przy każdej świątyni i biegną do Ciebie sprzedając wszystko po "one dolar"
My zwiedzaliśmy Angkor w kierunku odwrotnym do wskazówek zegara i jesteśmy z tego baaaardzo zadowoleni. Bardzo mało ludzi po drodze (za wyjątkiem samego Angkor Wat) i na zrobienie zdjęcia w fajnym miejscu nie trzeba było czekać w kolejce.
Niestety nigdzie więcej do Kambodży nie jechaliśmy, nastawiliśmy się na Tajlandię i tylko na 3,5 dnia skoczyliśmy do Siem Reap. Wyszliśmy z założenia, że nie wiadomo kiedy następnym razem bedziemy tak blisko Angkoru, a to w sumie tylko ok. 6 godzin drogi z Bangkoku (autobus + taxi).
Co do jedzenia w Kambodży, to nie każy lubi jeść w "knajpie" gdzie nie ma bieżącej wody, dlatego pytałem
My problemów żołądkowych nie mieliśmy nigdzie, zreszą znam chyba tylko jedną osobę która miała. Jadaliśmy wszędzie gdzie nam dobrze pachniało i nie przejmowaliśmy się warunkami sanitarnymi. Żadnych medykamentów ani rytuałów typu: setka wódki rano nie uskutecznialismy. A tam jest w czym się zajadać
Co do malarii, to przed wyjazdem byliśmy u lekarza chorób tropikalnych. Raczej z profilaktyki i swiętego spokoju, niż obowiązku poszczepilismy się (tyfus, błonica, polio, wzw a+b) i dostaliśmy receptę na Lariam. Podobno jest najskuteczniejszy, ale to straszna trucizna. Drugi raz tego nie wezmę. Nic mi nie jest, ale jest strasznie toksyczny. Każdy lekarz przepisze Ci teraz Malarone, tylko że to drogie. Aha, podobno nie wszystkie leki antymalaryczne sprawdzają się w tym regionie, ale ja lekarzem nie jestem. Oczywiście leki antymalaryczne przeciwwskazane przy ciąży i w ogóle 6 miesięcy przed 'zaciążeniem'.
W Kambodży bardziej niebezpieczna od malarii jest denga (gorączka krwotoczna), dlatego z przeciwbólowych tabletek nie bierz aspiryny, bo to rozrzedza krew.
No i oczywiście weź coś na komary. My mieliśmy muggę i była skuteczna (ma chyba 30 % DEET). Poza tym miejscowe preparaty się sprawdzają.
Nie wiem co jeszcze dodać. Może to, że wynajęcie longboat (zabiera 6-8 osób) na Koh Phi Phi na 3 godziny to koszt ok 200 zł. Luksus lepszy od zorganizowanych wycieczek, że sam mówisz Panu gdzie ma płynąć, więc zwiedzasz okoliczne wyspy (obowiązkowo Maya Beach, ale tylko przed godziną 10 albo po godzinie 14 !!!! inaczej natkniesz się na tłumy a tego nikt nie lubi) no i snorkeling
Autobusy tanie, pociąg sypialny z Surat Thani do Bangkoku kosztował nas chyba od osoby ok. 80 zł. w najwyższej klasie najszybszego pociągu.
No i w Bangkoku traktuj z dystansem 'bezinteresownych' ludzi służących dobrą radą. Pamiętaj - jak Taj powie Ci, że np: zamek królewski jest zamknięty albo Ta Keo, to i tak tam idź bo będzie otwarte
nie żartuję. Powiedzą niby bezinteresownie, że zamknięte a między słowami zasugerują że może pojedziesz do parku Dusit, a że to zazwyczaj tuk-tukowcy...
Z przestróg to uważaj jeszcze na granicy w Poipet. Jest taki znany numer, że tuk-tukowcy wiozą Cię z dworca w Arranrayet (czy jak to się tam pisze) do granicy, a po drodze podjeżdżają do udawanego konsulatu Kambodży gdzie chcą Ci wcisnąc wizę
Można się pomylić, budynek całkiem ładny, oflagowany flagami kambodżańskimi a na murze napis pozłacanymi literami "Consulate of Combodia Kingdom"
Tuk-tukowcy w Bangkoku robią jeszcze takie numery, że niby wiozą Cię gdzie chcesz, ale robią posotoje żbyś do jakiegoś sklepu wszedł. Sam wyczujesz, ze coś jest nie tak. Negocjuj cenę zanim do tuk-tuka wsiądziesz dodaj do tego "directly" albo "no stopovers" i powinni wiedzieć, ze Ty wiesz o co chodzi i nie dasz się wrobić
Na wiele takich historii można się tam natknać. Ale w końcu co: "przygoda, przygoda każdej chwili szkoda"