Dziękuję wszystkim za uwagę
Relacja może nie tak pasjonująca jak u "kolegos KOWALOS" ale...
C.D.
Dochodzimy do wioski Karenów
Domki typowe
Na palach
Do każdego domku wchodzi się po schodo-drabinie
Po przyjściu otaczają nas dzieci
Daję im kilka długopisów po czym chętnie pozują do zdjęć
W miejscowym "sklepiku" prosimy o coś do picia
ERROR
w "sklepiku" jest po jednej butelce miejscowych lemoniad i wody
"Czesiek" przynosi wiaderko wody
Dziwi się iż jakoś nikt się nie kwapi do gaszenia pragnienia
Mówi coś lokalsom i ci rozbiegają się na chwilkę do swoich chatek przynosząc butelkowane wody
Jesteśmy uratowani
Dreptamy dalej
Nad głowami mnóstwo domków "ciekawskich" mrówów
Nie przepuszczamy tym widoczkom
A co tam węże, aligatory, pajączki..
Dreptamy...
Znajdując nowych przyjaciół
rzekomo to coś nie gryzło
Późnym popołudniem dochodzimy do naszych sypialń
Słonik przyniósł skrzynkę wyłożoną lodem z "napojami" chłodzącymi
Jest szansa iż dotrwamy jutra
Przygotowujemy spanko
myjemy ząbki
Bo później może być różnie
"Cześki" przygotowują wieczerzę
Po kolacji zajęcia kulturoznawcze
Miejscowy folklor za dużo wypił (czyt. 1 kieliszek)
W śpiewie go nie pobiliśmy
A byliśmy dobrzy...
Późnym wieczorem
Wczesnym rankiem zasypiamy
o ile kto może spać
W nocy jungla zaczyna koncert
Trzeszczy
Skrzypi
Ryczy
Jazgocze
Gwiżdże
Świergota
Stuka
Szumi
Nawołuje
Po prostu ŚPIEWA....
Jest naprawdę głośno
żeby już był ranek uf...
CDB