napisał(a) aga_stella » 03.06.2018 19:56
Jedziemy już do Chani, by pospacerować bajecznie kolorowymi uliczkami. Już ją nawet widzimy
Była to sobota około południa i chyba trafiliśmy w jakieś apogeum korkowe na ulicach miasta. Okolice portu odpuszczamy i jedziemy nieco dalej. Wyszło nam zdecydowanie nieco, nieco dalej, ale wizja ponownego włączenia się do ruchu budziła lekką zgrozę, plus jednokierunkowe uliczki. Zatem opuszczamy auto i idziemy w stronę morza, które widzimy w perspektywie ulicy. No niezbyt odległej
Spacerek wzdłuż brzegu. Fale były, ale słońce prażyło aż za bardzo
Po drodze mijamy m.in. pomnik upamiętniający ofiary katastrofy promu SS Heraklion, która miała miejsce 7 grudnia 1966 roku na Morzu Egejskim. Heraklion pływał od 1964 między Grecją kontynentalną a Kretą. Feralnego dnia wypłynął z opóźnieniem (długi załadunek). Przyczyną wypadku był sztorm dochodzący do 10 stopni w skali Beauforta i źle zamocowana ciężarówka wypełniona 5 tonami pomarańczy, która przebiła furtę przy której stała i wypadła do morza. Nie jest znana dokładna liczba ofiar (nie było dokładnej listy pasażerów). Szacunki mówią, że na pokładzie mogło być od 200 do 300 osób. Uratowano tylko 46 rozbitków.