Wieczór, niestety już ostatni na naszych wczasach spędziliśmy na hotelowym tarasie. Animatorzy zorganizowali karaoke. Nie przepadam za tego typu rozrywką, ale było całkiem miło. Jak już chyba wspominałam w hotelu byli głównie Francuzi i Polacy, z przewagą tych pierwszych. Można zatem było posłuchać bardziej i mniej nam znanych francuskich piosenek. Zazwyczaj był to śpiew grupowy. Jeśli jednak śpiewał jeden z Francuzów, który miał wspaniały głos, to wszyscy siedzieli cicho, bo szkoda było go zagłuszać.
Wieczór więc minął szybko i dopiero przed północą wylądowaliśmy w pokojach.
I cóż nastał 16 maja – czwartek
Tego dnia mamy lot powrotny z Chanii o godz. 22.
Po śniadaniu przy kawce deliberujemy co robić. Pierwotny plan zakładał jazdę do Rethymna , bo widzieliśmy go tylko nocą. Jednak duch odkrywców nieco nam oklapł. Pewnie nastąpiło zmęczenie materiału
Wyjątkowo zgodnie uznaliśmy, że czas trochę się pobyczyć. Druga sprawa, to były też małe przeszkody. Do 12 musieliśmy opuścić pokoje (oczywiście pakowanie odłożyliśmy na po śniadaniu). Uznaliśmy też, że tym razem zostajemy na obiad, który był w godz. 12.30-14.30, gdyż kolacji już nie zjemy. Autokar na lotnisko zabierał nas o 18.45 (a kolacja zaczynała się o 19). Zatem po obiedzie pojechaliśmy w kierunku Rethymna na zakupy, bo jakoś wcześniej nie było okazji ich zrobić Jakoś bardzo zajęci byliśmy
Zdjęć nie robiłam, bo nic tam ciekawego poza sklepikami nie było. Wiadomo co kupiliśmy Fetę, oliwki (pakowane próżniowo), chałwę i jakieś drobne słodycze, a koleżanka jeszcze oliwę.( w Polsce znalazła taką samą w sklepie )
Resztę czasu spędziliśmy przy hotelu. Auto zostawiliśmy na hotelowym parkingu, a kluczyki w recepcji, więc bez straty czasu.
Fotki z hotelu
Ciekawe co chciał złowić
Zatem czas na małe podsumowanie.
Pobyt był udany i dostarczający wielu miłych doznań dla oczu i duszy. Jedyne co bym zmieniła, to lokalizację. Scaleta jest zbyt daleko położona na wschód. Myślę, że okolice Jeorjupoli (ok. 40 km od Chanii byłoby w sam raz. Druga sprawa to górzysty teren wyspy. Jak patrzymy na mapę, to zaplanowana na dany dzień ilość kilometrów nie jest porażająca, jednak wąskie górskie drogi (słaby silnik w aucie) znacznie wydłużały podróż.
Z pewnością Kreta może zachwycić.
Nie powiem Wam jednak, którą np. plaże wybrać (jeśli musimy takiego wyboru dokonać) – Balos czy Elafonisi.
Próbowałyśmy z koleżanką dokonać oceny. Uznałyśmy, że trzeba zobaczyć obie.
No... ale jeśli tylko jedna to:
koleżanka postawiła na Ela, a ja na Balos, ale tylko w pakiecie z Gramvousą (czyli koniecznie trzeba płynąć statkiem).
Lokalizacja bliżej Chanii, to też możliwość jej dodatkowego odwiedzenia. A naprawdę jest bajecznie kolorowa i urokliwa.
Heraklion jest zupełnie inny, by nie powiedzieć brzydki, bo parę miejsc ładnych jest. Ale koloru, uroku, zaułków brak.Chciałam tak jak w Chanii zrobić ładne drzwi lub inne detale. Wymaganie chyba niezbyt wygórowane. Nie udało się.
Pewnie trzeba też pamiętać, że w 1941 miasto zostało w dużej części zniszczone przez bombardowania niemieckie w czasie inwazji na Kretę.
Jedyny niedosyt jaki mamy, to brak czasu na odwiedzenie Wąwozu Samaria. Choć przy tym upale jaki nam towarzyszył, nie wiem czy bym się zdecydowała.
Wszystkie miejsca, które odwiedziliśmy są godne polecenia, więc zachęcam do odwiedzin wyspy.
Dziękuję z Waszą obecność i życzę udanych podróży, bo czas wojaży się zbliża
Koniec