Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Kalimera Kriti :-)

Do Grecji przynależy około 2500 wysp, ale tylko nieco ponad 150 jest zamieszkana przez ludzi. Grecja słynie z produkcji marmuru, który jest eksportowany do innych państw. Grecja posiada aż 45 lotnisk. Językiem greckim posługiwano się już cztery tysiące lat temu - to jeden z najstarszych języków w Europie.
rysiek_r74
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2081
Dołączył(a): 27.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) rysiek_r74 » 30.12.2014 13:39

Przysiadam się i ja do relacji :papa:
artur77
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 601
Dołączył(a): 15.01.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) artur77 » 30.12.2014 14:04

ja też))
Witam
MarDomi
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1271
Dołączył(a): 21.09.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) MarDomi » 30.12.2014 18:21

Aglaia napisał(a):O tym jak organizowaliśmy wakacje
Tanie linie przestają latać na Kretę w połowie wrześnie wiec może i byśmy dolecieli ale powrót trzeba by zaplanować gdzieś na maj 2015.


A sprawdzaliście w Ryanair ?
Sam z ciekawości sprawdzałem wiosną i wydaje mi się że latali do połowy października tak jak w 2015 roku, Chyba że jestem w błędzie i tak jest od przyszłego roku. :?
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1628
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 30.12.2014 20:48

MarDomi napisał(a):
Aglaia napisał(a):O tym jak organizowaliśmy wakacje
Tanie linie przestają latać na Kretę w połowie wrześnie wiec może i byśmy dolecieli ale powrót trzeba by zaplanować gdzieś na maj 2015.


A sprawdzaliście w Ryanair ?
Sam z ciekawości sprawdzałem wiosną i wydaje mi się że latali do połowy października tak jak w 2015 roku, Chyba że jestem w błędzie i tak jest od przyszłego roku. :?


Sprawdzaliśmy i już nie pamiętam dlaczego się nie zdecydowaliśmy ale albo z Modlina latali właśnie gdzieś do połowy max. końca września albo bilety, doliczając bagaż i te ich wszystkie różne dodatkowe opłaty wcale nie wychodziły tak tanio (szczegółów już nie pamiętam ale albo Ryan albo WizzAir mieli bilety dosłownie kilka/kilkanaście złotych tańsze niż Aegan w terminie, który nas interesował).

Witam nowych :papa:
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1628
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 30.12.2014 20:53

Plaża (nie)dzika plaża...

Tak więc pewnej wrześniowej niedzieli wsiedliśmy do samolotu i tuż przed południem zameldowaliśmy się na lotnisku w Heraklionie. Na bagaż czekaliśmy wyjątkowo długo, Heraklion Airport do cudów techniki nie należy, miejsc do siedzenia w hali przylotów jak na lekarstwo. Pierwsze wrażenie z Krety jest więc słabe. Potem transfer do hotelu i wreszcie zaczynamy nasze wakacje na dobre :boss:  .
O zgrozo pierwsze 3 dni spędziliśmy na … plaży. (Do wyboru hotelu przyłożyliśmy się jednak słabo bo brodzika dla dziecka nie było i plac zabaw jakiś marny). Na szczęście juniora nie zawiało i nie dostał kataru co podobno bywa częstą przypadłością dzieci na plaży ;-) . Morze mu się nawet podobało (jak długo nie sięgało wyżej kolan). Budowanie zamków z piasku nieco go nudziło. Przecież lepiej w tym czasie wylewać wodę z konewki albo grać w piłkę.

Plaża jak plaża.

Woda:
Obrazek

Parasole:
Obrazek

Na prawo woda:
Obrazek

Na lewo woda:
Obrazek

Czasem jakaś fala:
Obrazek

No po prostu plaża :hut: .
marze_na
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8836
Dołączył(a): 12.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) marze_na » 30.12.2014 20:57

Gdzie Kreta tam i ja.

Dzisiaj nawet sprawdzałam ceny lotów w ryanair i kwaterki na booking z myślą o najbliższych wakacjach :D

Aglaia napisał(a):Po długich poszukiwaniach udało nam się znaleźć biuro i hotel, który spełniał nasze oczekiwania.

Zdradzisz jaki był wybór?
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1628
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 01.01.2015 20:02

marze_na napisał(a):Gdzie Kreta tam i ja.

[size=85]
Aglaia napisał(a):Po długich poszukiwaniach udało nam się znaleźć biuro i hotel, który spełniał nasze oczekiwania.

Zdradzisz jaki był wybór?


Byliśmy z TUI w Stalis, hotel Aggelo. Jak to mówi dzisiejsza młodzież - szału nie ma, t... nie urywa. Ale dla nas było OK bo a) nie jest to wakacyjny moloch z 600 pokojami, 5 basenami i animacjami od rana do nocy, b) mały, rodzinny biznes - po dwóch dniach znaliśmy całą obsługę a młody został ulubieńcem wszystkich pracowników i gości, c) w miarę dobrze położony. Jak ktoś oczekuje głównie miejsca do spania i w miarę przyzwoitego jedzenia to powinien być zadowolony.
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1628
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 01.01.2015 20:06

W poszukiwaniu wiatraków

Trzeciego dnia przyjechało nasze auto a i nam nieco się to plażowanie znudziło więc popołudniu zrobiliśmy sobie pierwszą małą wycieczkę – cel Płaskowyż Lasithi. Podobno Kreta wiatrakami stoi a Lasithi to ich zagłębie. No ja tam nie wiem. Może słabo patrzyliśmy a może jednak te wiatraki w pień wycięli bo objechaliśmy cały płaskowyż i wiatraków jak na lekarstwo. Były tu:

Obrazek

I tu:
Obrazek

I może jeszcze tu:
Obrazek

Na szczęście krajobrazy ratowały sytuację i niedobory w wiatrakach:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Więc pierwszą wycieczkę uważamy za udaną
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1628
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 02.01.2015 20:35

Malia, Kritsa, Spinalonga

Tak nas te wiatraki wymęczyły, że następny dzień postanowiliśmy spędzić na plaży ;-) . Dopiero kolejnego dnia wybraliśmy się nieco dalej.
Na pierwszy rzut pałac minojski w Malii. Pałac jak to minojski pałac – ruina, stylowa ale jednak ruina ;-) . Za to mało ludzi (byliśmy sami) – co szczególnie doceniliśmy po późniejszej wizycie w Knossos, płasko (znów patrz późniejszy rozdział o Knossos). Junior w niebo wzięty bo mógł swobodnie biegać i zajrzeć w każdy kątek. Ani razu nie zapłakał, ani razu nie jękną za to dzielnie prowadził nas do prawie każdego pomieszczenia. A przed pitosami stawał i mówił „jaaaaa”. Co chyba miało znaczyć – „Patrz mamo jaki wielki słoik. Ciekawe ile babcia zmieściłaby tam ogórków”. Czyli już wiemy, że nasz junior lubi wykopki (my chyba trochę mniej ale czego się nie robi dla dziecka) . Kilka fotek z Malii.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jedziemy dalej. Cel – kościół Pangia Kera w Kritsa. Podobno fantastyczne malowidła. To pojechaliśmy.
Płacimy parę eurasków za wstęp i … no jakby tu powiedzieć. Malowidła są. Ale czy takie fantastyczne? Jak ktoś widział chociaż jeden, nawet najgorzej zachowany klasztor na Bukowinie to srodze się rozczaruje. Junior na szczęście na Bukowinie nie był. Znalazł gdzieś św. Jerzego na koniu i bardzo mu się ten obrazek spodobał. To potem znaleźliśmy jeszcze jednego czy dwóch innych świętych (albo i nie świętych) na konikach co by dziecko czymś zainteresować. Grunt to znaleźć młodemu człowiekowi zajęcie. Obejrzenie wszystkich tych koników zajęło nam góra 10 minut.

W środku nie można robić zdjęć. Z zewnątrz kościółek wygląda tak.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Następnie gwóźdź programu - Spinalonga. Wsiadamy do auta i jedziemy. Po chwili mama nadaje komunikat „Huston, we have a problem”. Junior postanowił się przespać a do Eloundy skąd mamy płynąć na Spinalongę ledwie 20 km. Zdecydowanie za mało żeby junior się wyspał. Czyli jednak ludzie mieli rację. Będzie marudny i będzie ryczał. Trudno zaryzykujemy. Parkujemy w porcie. Wyciągamy wózek i … pierwszy raz w naszej rodzicielskiej karierze udaje nam się przełożyć śpiące dziecko do wózka nie obudziwszy go. Pierwszy sukces mamy za sobą ale też zostajemy z dylematem – zjeść obiad czy płynąć na wyspę. Przy obiedzie junior pewnie pośpi. Ale będzie rozczarowany, że nie zjadł z nami i trzeba będzie ratować się słoikiem, którego nota bene nie mamy. Decydujemy się płynąć na wyspę. Kupujemy bilet, wchodzimy na statek. Tu junior znów nas zaskakuje bo nie obudziło go ani wnoszenie wózka na pokład, ani ryk silnika (znów zrobiliśmy słabe rozeznanie i usiedliśmy centralnie nad silnikiem), ani hałaśliwa izraelska rodzina z tabunem dzieci w wieku wszelakim ani zbliżona w liczebności i hałaśliwości rodzina zza naszej wschodniej granicy. Obudziło go dopiero zatrzymanie silnika przy wejściu do portu na Spinalondze. No urodzony marynarz. Uśnie w każdych warunkach ;-) .

Z perspektywy morza Spinalonga prezentuje się tak:

Obrazek

Obrazek

Po wyjściu na suchy ląd doszliśmy do wniosku, że warto by uzupełnić zapas płynów. No cóż może i warto ale nie było gdzie. Jedyne miejsce wyglądające na jakiś lokal było zamknięte na 4 spusty. W takim razie idziemy na zwiedzanie. W tym miejscu nasz junior przejawił pierwsze objawy buntu wózkowego. Duży jestem, w wózku jeździć nie będę! Nie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! No to nie. Idziemy na piechotę a wózek służy nam do transportu plecaka, torby na aparat i innych klamotów. Jak nietrudno się domyślić nieco ponad roczne dziecko raczej spowalnia marsz. Obejrzeliśmy więc dokładnie wszystkie kamyki, dotknęliśmy prawie wszystkich dostępnych drzewek i zajrzeliśmy w każde okienko. Przy tak wnikliwym zwiedzaniu pary starczyło nam na obejście wyspy dookoła. Na górę nie odważyliśmy się wejść z obawy, że przy takim tempie będziemy musieli tam zostać na noc ;-) . Spinalonga z perspektywy „dolnego pokładu” prezentowała się tak:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wróciwszy do Eloundy posililiśmy się w jakiejś miłej knajpce przy nabrzeżu. A po powrocie do naszego hotelu udało nam się nawet zaliczyć ze dwie godziny na plaży (o zgrozo schodziliśmy już przy zachodzącym słońcu narażając biednego juniora na powiewy wieczornej bryzy ;-) ).
piotrmks
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 352
Dołączył(a): 02.09.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrmks » 03.01.2015 14:48

Kalimera Agaia

Pozwole sobie troszkę podpowiedzieć.
Tanie linie nie sa chyba do końca najlepszym rozwiązaniem. Szczególnie z powodu limitu bagażu.
Wg mnie korzystniej cenowo wychodzą czartery. szczególnie, ze tu możemy także polować na okazje.
Polecam pewna firme na "T". Nie wiem czy mogę wymienić tu calą jej nazwę.
Obecnie lot w dwie strony z 20kg bagażu plus wozek to nawet mniej niż 600zł. A maluch leci za 40-50zł.
Problemem sa godziny przylotow. Albo zrywamy się ze snu o2.30 albo przylatujemy do Iraklionu czy Chanii o 23.30. Nie wiem jak wtedy jest z dostępem do wypożyczalni samochodow.


Tyle wtrętu. Czekam na kontynuacje. BTW ile junior ma?
Ja lece w czerwcu ma Kretę z bliźniakami. 12- miesięcznymi. Bez AI tylko wynajęte apartamenty koło Matali i w Falassarnie. jak przezyje to złoże relacje :-)))))
Udało się nam załapać na festiwal w Matali.
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1628
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 03.01.2015 19:56

piotrmks napisał(a): Kalimera Agaia

Pozwole sobie troszkę podpowiedzieć.
Tanie linie nie sa chyba do końca najlepszym rozwiązaniem. Szczególnie z powodu limitu bagażu.
Wg mnie korzystniej cenowo wychodzą czartery. szczególnie, ze tu możemy także polować na okazje.
Polecam pewna firme na "T". Nie wiem czy mogę wymienić tu calą jej nazwę.
Obecnie lot w dwie strony z 20kg bagażu plus wozek to nawet mniej niż 600zł. A maluch leci za 40-50zł.
Problemem sa godziny przylotow. Albo zrywamy się ze snu o2.30 albo przylatujemy do Iraklionu czy Chanii o 23.30. Nie wiem jak wtedy jest z dostępem do wypożyczalni samochodow.


Jak się ma dużo czasu na zaplanowanie wakacji to zawsze się znajdzie ciekawą opcję i do tego korzystną cenowo. My do końca kwietnia żyliśmy w przekonaniu, że jedziemy własnym autem na Korsykę, potem trochę czasu zajęło nam wybranie kolejnego miejsca. Jak rezerwowaliśmy wakacje chyba w maju/czerwcu to oferty wszelakie były mocno przetrzebione. Wyszło jak wyszło nie było tak źle.

Z dostępnością wypożyczalni w środku nocy nie powinno być problemu. Najwyżej trochę więcej cię skasują.

Z doświadczenia doradzę - zapytaj się jakie mają foteliki dla dzieci. Nasz był tak beznadziejny, że w przypływie frustracji junior był w stanie sam się odpiąć. Generalnie żałowałam, że nie wzięłam tego co miałam w domu.


piotrmks napisał(a): BTW ile junior ma?
Ja lece w czerwcu ma Kretę z bliźniakami. 12- miesięcznymi. Bez AI tylko wynajęte apartamenty koło Matali i w Falassarnie. jak przezyje to złoże relacje :-)))))
Udało się nam załapać na festiwal w Matali.


W wakacje junior miał 16 miesięcy.

Bliźniaki to kiedyś było moje marzenie. Było do czasu pojawienia się juniora. Na pewno spędzicie czas ciekawie i aktywnie a dzieciaki x 2 będą wzbudzały powszechny zachwyt.
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1628
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 03.01.2015 19:59

W poszukiwaniu Minotaura

Prognozy pogody na kolejny dzień nie zachęcały do plażowania więc nieco zdziwiliśmy się widząc z rana piękne słońce i trochę zaczęliśmy się łamać. No jechać do tego Knossos czy nie. W końcu pojechaliśmy – w końcu zwiedzać przy ładnej pogodzie też jest przyjemnie.
Knossos to jedyne miejsce na Krecie gdzie spotkaliśmy się z tzw. dzikim tłumem turystów. Tłum był tak dziki, że nawet odpuściliśmy wejście do sali tronowej bo nie za bardzo chciało nam się stać na słońcu co najmniej kwadrans. Ale za to dogłębnie zwiedziliśmy pozostałą część kompleksu. Cóż tu mówić – znów wykopki jak wykopki, w trochę lepszym stanie niż w Malii (bo częściowo zrekonstruowane) ale za to położone na pagórkowatym terenie. Juniorowi podobało się średnio (nam z definicji wykopki podobają się średnio więc możecie to wziąć za constans i jeśli nie ma jakiegoś szczególnego komentarza co do wykopków to można przyjąć, że tak było) – bo ludzi dużo, bo mamę albo tatę trzeba za rękę trzymać, bo raz pod górę a raz w dół, poza tym nierówno. Ale zobaczyć trzeba to zobaczyliśmy i pojechaliśmy dalej. A zanim pojechaliśmy wzięliśmy Zorkę 5 i zrobiliśmy kilka zdjęć.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Nasz następny cel to Rethymon. Jak dobrze, że jako zapobiegawcza matka zapakowałam juniorowi ciepłe spodnie i bluzę. Przejechawszy góry kawałek za Heraklionem wjechaliśmy w strefę paskudnej pogody. Wiało, lało a temperatura momentalnie spadła o jakieś 10 stopni :/ . Już nawet chcieliśmy wracać ale doszliśmy do wniosku, że lepiej powłóczyć się po Rethymonie nawet w słabą pogodę niż próbować okiełznąć juniora w pokoju mającym nie więcej niż 20m2 (w końcu do nas ten zimny front też mógł już dotrzeć). Na szczęście jak tylko dojechaliśmy do Rethymonu przestało padać chociaż dalej było zimno jak jasna ch… . Szybkie przebranie juniora w ciepłe ciuchy i idziemy w miasto. Najpierw postanawiamy cosik przekąsić. Po szybkim rekonesansie siedliśmy w jakieś knajpie przy głównej ulicy. Ponieważ przez kwadrans nie mogliśmy się doczekać na menu, postanowiliśmy opuścić lokal i udać się do jakiegoś obok. Tu na szczęście zaopiekowano się nami szybko, jedzonko było niczego sobie, frape również więc posileni mogliśmy iść dalej. Najpierw przez port wenecki:
Obrazek
Obrazek
(rzut oka w drugą stronę na latarnię)
Do twierdzy:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Twierdza bardzo nam się podobała. Ci Wenecjanie to jednak mieli zmysł. Junior też zachwycony – z prawie każdego okienka było widać morze więc w prawie każde musieliśmy zajrzeć ;-) . Poza tym dużo miejsca do biegania. Szkoda tylko, że znów zaczyna padać więc nieco przedwcześnie rozpoczynamy odwrót i przez uliczki starego Retymonu:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
a potem przez nadmorską promenadę:
Obrazek
Obrazek
wracamy do auta.
Mimo niepogody postanawiamy zrealizować do końca nasz plan i podjechać do klasztoru Moni Arkadiu. Droga wiedzie jakimiś opłotkami, jedziemy coraz wyżej i wyżej, temperatura spada i spada  ale w końcu docieramy do celu.
To chyba najfajniejszy ze wszystkich klasztorów, które odwiedziliśmy na Krecie.
Miły kościółek, skromne ale w sumie fajne muzeum i mnóstwo kotków (junior nie przepuścił żadnemu i każdego musiał pogłaskać).
Do tego klasztor wyglądał na bardzo zadbany i gdyby nie to że nadciągała burza to pewnie jeszcze trochę czasu byśmy się tam powłóczyli.
Kilka fotek na zachętę:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
A tymczasem wracamy do samochodu i jeszcze większymi opłotkami zjeżdżamy do czegoś co szumnie nazywa się New National Road (a co niektórzy uważają nawet za autostradę) i wracamy do hotelu.
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1628
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 04.01.2015 13:20

Na południe od Heraklionu

Kolejny dzień, zgodnie z wszelkimi prognozami przywitał nas pogodą delikatnie rzecz biorąc nienajlepszą. Co oznacza, że trzeba gdzieś jechać bo w naszej wiosce to w taką pogodę co najwyżej można jajo znieść.
Tym razem zaczynamy od Heraklionu. Głównie po to co by w tym bastionie prawosławia pójść na katolicką mszę. Tak się jakoś nieszczęśliwie złożyło, że samochód zaparkowaliśmy dokładnie po drugiej stronie starego miasta w stosunku do katolickiego kościoła więc przy okazji mieliśmy to „nieszczęście”, że przeszliśmy prawie całe stare miasto od tej bramy niedaleko stadionu, praktycznie do portu. To co zobaczyliśmy na kolana nas nie powaliło a wręcz zastanawialiśmy się czy przypadkiem gdzieś w zęby nie dostaniemy więc na Heraklion spuśćmy zasłonę milczenia. Kilka w miarę ładnych miejsc uwieczniliśmy na fotkach:

Obrazek

Obrazek

i tak szybko jak się dało ruszyliśmy na południe w kierunku Matalii.

Po drodze planowaliśmy jeszcze zajrzeć do klasztoru Moni Vrondisiu. I pewnie mogłoby to nadal pozostać w naszych planach bez specjalnych strat moralnych… Ten kawałek drogi, który nadłożyliśmy był absolutnie tego nie warty (no może gdyby pogoda była lepsza to sytuację ratowałyby widoki). W klasztorze nie ma ani jednego kota (więc jak łatwo przewidzieć junior był nieco rozczarowany), kościółek też taki sobie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Generalnie w porównaniu z wczorajszą wizytą w Arkadiu byliśmy mocno rozczarowani więc czym prędzej pognaliśmy do Matalii.

Matala całkiem miło nas zaskoczyła. Spodziewaliśmy się tłumnego kurortu. Tymczasem było względnie spokojnie.

Odwiedziliśmy to co w Matali najsłynniejsze czyli jaskinie (groty?).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przespacerowaliśmy się plażą:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zjedliśmy obiad w jakiejś miłej knajpce.

Przespacerowaliśmy się po miasteczku:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I pojechaliśmy dalej. Cel – wykopki w Gortynie. Chcieliśmy sprawdzić czym rzymskie wykopki różnią się od minojskich ;-) .

Jak się okazało różnią się głównie tym, że minojskie są czynne do 20 a rzymskie do 15 (niezależnie od tego co na ten temat mówi przewodnik i interent) ;-) . Tym razem sprawę uratowała wycieczka na wzgórze za wykopaliskami skąd rozciąga się całkiem niezły widok na całe stanowisko.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Rzuciwszy okiem i zrobiwszy kilka zdjęć wróciliśmy do auta i pojechaliśmy do hotelu. Przy dojściu do parkingu spotkaliśmy jeszcze owieczki (co jak nietrudno się domyślić bardzo ucieszyło juniora):

Obrazek
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1628
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 04.01.2015 21:31

Na wschód

Kolejny dzień przyniósł pogodę nieco bardziej słoneczną ale niestety również zdecydowanie bardziej wietrzną. Czyli plażowanie znów odpada. Jedziemy na wycieczkę. Tym razem za cel obieramy kierunek wschodni czyli Moni Toplu, jak pogoda pozwoli to może Vai, jak nam się będzie chciało to może wykopki w Zakros i niezależnie od wszystkiego w drodze powrotnej Moni Faneromenis .

W takim razie pakujemy manatki i jedziemy. Junior prawie od razu zapada w sen (co w sumie nie jest niczym dziwnym) tyle, że co chwila się budzi i trochę jęczy. To już jest nieco dziwne :/ . Im dalej na wschód tym więcej słońca ale wiatru wcale nie mniej. Droga za Sitii jest wręcz podmywana przez fale. Czyli Vai chyba odpuszczamy. Docieramy do Moni Toplu. Klasztor bardzo ładny, zadbany, w przeciwieństwie do tych zwiedzanych poprzednio kasują kilka eurasków za wejście. W sumie za tę cenę mogliby sobie sprawdzić jednego albo dwa koty to dziecko przynajmniej miałoby jakąś radochę bo skądinąd pewnie cenne szaty liturgiczne i ikony nie wzbudziły w nim wielkiego entuzjazmu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W ogóle junior zachowywał się dość dziwnie, nie chciał biegać, ciągle na rączkach (najlepiej u mamusi) i pogardził bananem. A to ostatnie oznacza, że ktoś nam juniora podmienił. Junior jest w stanie zjeść banany zawsze, wszędzie i w każdej ilości. Na dodatek mój małżonek stwierdza, że junior jest jakiś ciepły (mi on zawsze wydaje się za ciepły co nie znajduje nigdy potwierdzenia we wskazaniach termometru). W takiej sytuacji wykopki w Zakros też muszą poczekać na lepszy moment i wracamy do hotelu. Po drodze mimo wszystko postanawiamy zboczyć do klasztoru Moni Faneromenis . Klasztor jest bardzo ładnie położony. Widok na zatokę Mirabello niczego sobie:

Obrazek

Obrazek


Koty są:
Obrazek


Klasztor ciekawy:

Obrazek

Obrazek

Obrazek



Więc ten punkt programu uważamy za udany.

Wracamy do hotelu. Junior dalej jakiś niewyraźny. Pożyczam na recepcji termometr. No cóż małż miał rację. Junior jest stanowczo za ciepły :? . A my jako wyluzowani rodzice dziecka, które nigdy nie chorowało nie mamy nawet panadolu. Wysyłam małża do apteki a sama zostaję z juniorem. Muszę przyznać, że małż spisał się na medal – kupił co trzeba, dowiedział się jak dawkować (jeszcze nie opanowaliśmy na tyle greki żeby zrozumieć ichniejsze ulotki), kupił nawet strzykawkę co by opornemu juniorowi wstrzyknąć leki do paszczy, nabył drogą kupna termometr, dowiedział się gdzie jest najbliższy lekarz i nocna pomoc lekarska. Zuch tata. Aplikujemy juniorowi panadol i niedługo wszyscy zapadamy w błogi sen. Po trzech godzinach budzi nas junior, który z właściwym swojemu wiekowi despotyzmem żąda ciastek. Odczytujemy wskazania greckiego termometru (jak dobrze, że chociaż cyferki mamy takie same) i … chyba odzyskaliśmy dziecko :D . Wieczorem kolacja, spacer (junior wyspany przez cały dzień ani myśli pójść spać o swojej porze) czyli jest OK. W nocy powtórzył nam się jeszcze mały epizod gorączkowy ale rano junior zerwał się z łóżka i popędził do okna oglądać brum, brumy. Czyli jest dobrze :D .
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1628
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 05.01.2015 11:22

Wszystkie rybki Krety

Skoro jest dobrze i nie musimy odwiedzać greckich doktorów to w takim razie trzeba wymyślić coś na ten dzień. Plaża odpada. Słońce co prawda ładne ale ciągle mocno wieje. Dalsze wycieczki na razie odpuszczamy. To może… akwarium. Mamy blisko, juniorowi rybki powinny się podobać.
I to był strzał w 10 :D . Junior rybkami zachwycony (szkoda tylko, że nie chciały z nim gadać, bo on im ciągle „cieść i cieść” a one nawet „yyy” nie powiedzą). Dla dzieci (mniejszych i większych) miejsce fantastyczne. Rybek dużo, fajnie pokazane, tłumów wielkich nie było.

Parę rybek na zachętę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Grecja - Ελλάδα


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Kalimera Kriti :-) - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone