Czas powrotu nadszedł. Rozpoczynamy wspinaczkę - tą samą trasą, którą weszliśmy. Jest gorąco, panuje upal, wiatr został nad wodą - tu na drodze nie wieje, oprócz kilku momentów. Dla dzieci nie jest łatwo - szczególnie dla młodszego, ale dał radę
Ostatni rzut oka na Balos:
Idziemy - stoją taksówki , o których wspominałem wcześniej , są także amatorzy na przejazd. Obserwujemy jak biorą dwie ostatnie, my musimy iść pieszo:
Doszliśmy na górę - zmęczeni, ale autobus już stał, klimatyzowany - jest ok. Żona kupuje jeszcze na stoisku koło autobusu miód z tymiankiem, są jeszcze przyprawy , oliwa itp. Ruszamy - stop! Z dołu jadą samochody. Muszą minąć te które parkują z boku i jadą wprost na nasz autobus. Autobus się nie cofnie , nie ma mowy, więc samochody powoli ustępują i robią nam miejsce:
Już wszystko się poustawiało - jedziemy!
Mijamy greckie krajobrazy i nadal są ładne widoki - przez szybę busa, zdjęcia tego nie oddają
I dalej "prostą" drogą do "naszego domu" w Kato Daratso.:
Następna wyprawa to Elafonisi. Jak piszą w przewodniku " znana turkusowa laguna z łachami biało-różowego piasku oblanego płytkim morzem", a jak było ...cdn.