Nasza pierwsza dalsza wycieczka to wyprawa na Balos. Dużo o tej plaży słyszałem, czytałem przed wyjazdem.
Na Balos można : dopłynąć statkiem, dojechać samochodem i przyjechać autobusem (opcja od niedawna). Statkiem nie chciałem (duże ograniczenie), samochód byłby fajny, ale : dojeżdża się kilku kilometrową drogą szutrową. Firmy wypożyczające samochód (oprócz terenówek, jeepów itp) nie dają ubezpieczenia na taką trasę. Oczywiście można, jest tam pełno samochodów osobowych, którymi też bez większych problemów można dojechać, pewnie też wypożyczonych, ale wybrałem autobus - greckiej firmy KTEL
Wyjazd z Chani, koszt biletu 7,20 e od osoby (dzieci też, przynajmniej moje 10 i 15 l). Jedziemy. W Kissamos następuje przesiadka na inny podstawiony autobus (już czekał - w cenie). Jedziemy - przed wjazdem na szutrową drogę - stop. Pani pobiera opłaty od wszystkich dorosłych osób (niezależnie czy jadących autem, czy busem - wchodzi) i od każdego po 1e. Opłata za wjazd na teren "parku krajobrazowego".
w oddali widać naszą "ścieżkę" na Balos
Kierowca jedzie jak najbliżej przepaści, co bardzo nie podoba się mojej żonie. Ja z dziećmi raczej tego "nie zauważamy"
Pomimo, że nie ma na razie innych samochodów, stara się trzymać mocno prawej strony - służbista
Widoki przyjemne: z lewej strony ule (pyszny miód z tymiankiem) , z prawej morze:
Dojeżdżamy na górę. Tu niektóre samochody muszą zaparkować trochę poniżej centralnego punktu wzniesienia. My wjeżdżamy na samą górę - autobus tam parkuje, ma specjalne miejsce.
Dalej jest ładny (czytaj: długi) kawałek drogi do przejścia. Panuje upał. Można tą drogę przejechać - są taksówki, ale my idziemy pieszo
Warto mieć odpowiednie obuwie, nie jak ta pani
Widoki ładne: góry i kozy
Powoli zaczynamy schodzić
i naszym oczom ukazuje się... ale o tym w następnym odcinku