16 lipca (piątek): Wspinaczka do Borje i krótka wizyta w Podobuče
Żeby dokończyć historię z wczorajszego odcinka, wrzucę kilka zdjęć z podejścia po kajakowaniu.
Piękna plaża zostaje za nami:
a my wspinamy się, na szczęście w dużej części zacienioną, ścieżką:
Małż idzie przodem "swoją" krótszą drogą , a ja nieśpiesznie podziwiam widoki:
Kilka przystanków na pstrykanie (podwodnym aparatem, stąd gorsza jakość zdjęć) się przyda, bo jak na złość, pogoda jest już świetna
Docieram do pierwszych zabudowań:
Bardzo klimatycznie tu:
i spokojnie. Nie spotykam nikogo, Aldonki też nie ma
Ostatnia prosta:
a właściwie - ostatni odcinek pod górkę i jestem przy Maździaku Małż dotarł chwilę wcześniej. Ogarniamy się trochę, żeby nie wyglądać na takich, co świeżo wyszli z morza, chociaż dokładnie tak jest
I jedziemy w stronę Podobuče, podziwiając sylwetkę Mljetu:
Górskie klimaty:
i Plavac :
Podobuče to mała miejscowość, której zasadnicza część jest położona nad samym Jadranem, jednak zjazd tylko dla mieszkańców i zakwaterowanych. Trzeba mieć też miejsce parkingowe zapewnione przez gospodarza; w innym przypadku należy zostawić samochód na górnym parkingu i zasuwać kawałek w dół, a jest stromo...
Po wspinaczce, którą uskuteczniliśmy przed chwilą w Borje, nie chce nam się już męczyć. Zobaczymy więc Podobuče z góry:
Okazała palma, na szczęście nietknięta przez podłego szkodnika zwanego crvenim surlašem:
Ładna kompozycja przed domem:
Cmentarz z widokiem:
Miejscowość jest pięknie położona:
Zasiadam na ławce i kontempluję :
Gdzieś tam, przy samej plaży, nasi gospodarze mają swój drugi apartman:
Cudne miejsce, ale gdyby była tu choćby jedna konoba... I sklep spożywczy lub przynajmniej piekarnia. Najbardziej jednak brakuje mi restauracji położonych nad morzem.
Kiedy wracamy "do domu", gospodarz mówi, że w Podobuču są dwie konoby - jedna "na rivie" i jedna wyżej (prowadzona przez jego kuzyna). Nie mam pojęcia, w którym miejscu miałyby one być (zwłaszcza ta nad morzem, bo ta druga to może jakieś OPG), na Google Maps nic nie znalazłam... Może ktoś z bywalców Pelješca się orientuje?
W każdym razie siedzimy, odpoczywamy, wpatrujemy się w okolice Trstenika i Žuljany:
Będziemy tam już jutro
A potem wracamy do Orebića. Na kwaterce gospodarz, słysząc, że wodowaliśmy kajak w Borje, łapie się za głowę i mówi: Katastrofa! Najdalej do morza Trudno mu nie przyznać racji
Szybkie pindrzonko i jedziemy na kolację - do Lovište