8 sierpnia (niedziela): Popołudniowa Tuzla - część pierwszaUpał jest nadal nie do wytrzymania, ale, po schłodzeniu się prysznicem i odpoczynku na kwaterze, około 17:00 ruszamy na zwiedzanie Tuzli. Mijamy Turalibegovą džamiję:
Na stoisku z książkami:
Małż kupuje "Syna" Nesbo. (Całą serię o Harrym już przeczytał, po chorwacku lub po serbsku
)
Są i książki polskich autorów - od klasyki (zwróćcie uwagę na pisownię
):
po współczesne tytuły
:
Spacerujemy uliczkami Tuzli, które wyglądają zupełnie inaczej niż wczoraj w nocy:
- Panowie, gdzie się podziali wszyscy ludzie?:
- Głupie pytanie, w taki upał siedzą na Panonice, co i wy powinniście byli zrobić.Docieramy do Kapiji (obiecałam wyraźniejsze zdjęcie):
Kiedyś Kapija była bramą miejską, dziś to część deptaku i miejsce spotkań młodych ludzi. O masakrze na Kapiji już pisałam...
Przechodzimy obok Čaršijskiej džamiji (zwanej Meczetem Bazarowym) zbudowanej w XVI wieku:
Dalej jest fontanna o charakterystycznym dla muzułmańskich miast na Bałkanach kształcie. Stanowi ona wizytówkę Tuzli i często występuje na folderach:
Meczet i fontanna na jednym zdjęciu:
Wchodzimy na Trg slobode, czyli Plac Wolności. Tu tryska kolejna fontanna, tym razem bardziej nowoczesna:
Od południa Plac zamyka długi budynek z czasów austro-węgierskich, zwany
Barok:
Tak też nazwano knajpkę, która się w nim mieści i w której zasiadamy, żeby schłodzić się od środka:
Jak widzicie, w mieście można się napić chorwackiego piwa. My polowaliśmy na miejscowe (Tuzlanski pilsner):
ale ostatecznie nie udało się go spróbować. Idziemy teraz w stronę Panoniki, czyli miejsca, gdzie schowali się wszyscy tuzlanie
:
Jest to kompleks słonych jezior i basenów. Skąd tu słona woda, można by się zastanawiać... Już w czasach starożytnych znaleziono na tych terenach bogate złoża soli, z których Tuzla długo słynęła. W wyniku niekontrolowanego wydobycia tego surowca część miasta zapadła się, stała się bagnista i wyglądała bardzo nieatrakcyjnie.
Władze miejskie wpadły na pomysł, żeby stworzyć kąpielisko, wykorzystując to naturalne bogactwo. Najpierw powstało jedno jezioro, później następne, basen, sztuczny wodospad... To ogromny teren, ale wciąż jest gęsto, mimo że dochodzi 18:30
:
Ciekawe, co się tu działo w ciągu dnia... Woda w basenach ma ponoć około 26 stopni. Miło to wygląda:
Mimo wszystko nie żałujemy, że nie skorzystaliśmy z tej atrakcji. Może gdybyśmy odwiedzili Tuzlę, jadąc nad Jadran, a nie wracając...
Mijamy bardzo ładny meczet z drewnianym dachem i minaretem. To Džindijska džamija:
Obok znajduje się też mały cmentarz:
Droga pnie się stromo w górę. Wspinamy się razem z nią, żeby objąć wzrokiem całość kompleksu:
Wspomniany sztuczny wodospad:
Mini skansen oraz plaża z parasolami i leżakami:
Słońce powoli zachodzi, a ludzie nadal w wodzie. Ciekawe, czy ich chłodzi... W dzisiejszych warunkach pewnie trochę tak.
Gdybyśmy poszli dalej (i wyżej) drogą, dotarlibyśmy na wzgórze Slana banja, na którym znajduje się Muzeum Pamięci oraz pomniki poświęcone masakrze na Kapiji. Zamroczyło mnie chyba wtedy, że tam nie poszłam
Trudno, może wrócimy do Tuzli i wtedy zobaczymy to, czego się nie udało. (Po przyjeździe stwierdziłam, że jest tego sporo
)
Ludzie powoli opuszczają kąpielisko, niektórych przywiozły tu autokary:
A my wracamy na starówkę:
po drodze podziwiając bardzo ciekawy architektonicznie kościół katolicki:
A właściwie Katolickie Centrum Kultury.
W kolejnym odcinku zapraszam na więcej zdjęć wieczornej Tuzli