1 sierpnia (niedziela): Pożegnalna kąpiel w Dubrowniku i powrót na Šipan
Schodzimy na plażę Boninovo. Jest 17:00 i plażuje tu zdecydowanie więcej ludzi niż w południe:
Na szczęście nie ma już tak ogromnych fal i można swobodnie popływać. Bardzo mnie cieszy ta popołudniowa kąpiel :
Idealne zakończenie wizyty w Dubrowniku Jadran pięknie się srebrzy:
Miejscowa młodzież ma frajdę ze skoków do wody :
My na spokojnie, korzystamy z drabinki I podziwiamy widoki:
Kwiaty agawy zawsze robią klimat:
(Zdjęcie zrobione, gdy już wdrapaliśmy się z powrotem na ulicę.) Przyjemnie schłodzeni ruszamy w stronę portu Gruž. Tego Koleżkę już znamy, leży prawie w tym samym miejscu, co poprzednio :
Mijamy budynek sądu i więzienia, na który wcześniej nie zwróciliśmy uwagi:
Ciekawa architektura; brutalizm to nurt, który nauczyłam się doceniać Obok budynku umieszczono ciekawostki na jego temat:
Droga mija nam szybko, idziemy z górki Ponownie w porcie:
Wcześniej nie zauważyłam tego "potworka" na dziobie statku Karaka:
Podobnie jak kolorowego ludzika, który przysiadł na jednej z ławek na skwerze naprzeciwko portu:
Postira już stoi, trwa załadunek:
Wsiadamy więc na pokład i o 18:15 odpływamy:
Moglibyśmy jeszcze trochę pobyć w Dubrowniku, ostatni kurs Postiry jest o 21:00, ale nasyciliśmy się miastem tak, jak chcieliśmy. Pewnie gdybyśmy mieli możliwość wykąpania się (pod prysznicem ) i przebrania w bardziej wieczorowe ubrania (po dwóch kąpielach byliśmy już dosyć "zasoleni" ), a potem spacerowania po mieście, powiedzmy do 23:00, wykorzystalibyśmy taką szansę. Ale statek o 21:00 oznaczał zbieranie się ze starówki koło 20:00, jeszcze przed zmrokiem, więc bez sensu...
Płyniemy zatem do naszego "domu" na Šipanie. Mijamy znowu Most Franja Tuđmana:
Siedzimy na dziobie, chociaż tym razem nie jesteśmy tu sami, tak jak to było podczas powrotu z wyspy Lopud:
Właśnie przybijamy do remontowanego nabrzeża na Koločepie:
Rozpoznajemy Lorenę, którą w 2008 roku płynęliśmy na fishpicnic "Three island cruise" :
Chwila zadumy :
I jeszcze ujęcie z dzwonem :
Następny jest Lopud i jego piaszczyste plaże, na których ciągle są turyści, mimo późnej pory:
Palmy robią klimat. W tym wypadku - Tonowe :
Bardzo podoba nam się klasztor franciszkanów z tej perspektywy:
Kościół św. Michała też prezentuje się nie najgorzej :
Trochę nam niewygodnie na dziobie (trzeba stać albo siedzieć na nieprzeznaczonych do tego miejscach ), więc kiedy większość ludzi wysiada na Lopudzie, idziemy na górny pokład:
Koło 19:30 dopływamy do Suđurđa:
(Nie wiem, dlaczego to zdjęcie wyszło takie ciemne ) Następne jest już normalne - Postira i nieliczni chętni na rejs w stronę Dubrownika:
"Podróż" trwała ponad godzinę, ale nie był to dla nas czas stracony, bardzo lubimy być na morzu, nie tylko w kajaku
"Nasz" statek oddala się:
my też - jedziemy w stronę Šipanskiej Luki, która tak pięknie nas wita:
Słońce właśnie zachodzi:
Jest magicznie:
Po raz kolejny zachwycamy się klimatem Luki.
Jesteśmy też bardzo zadowoleni z całego dzisiejszego dnia. Dubrownik "na luzie" to było to, czego potrzebowaliśmy Miasto zachwyciło nas po raz kolejny, a pustki, jakie w nim spotkaliśmy, były przemiłą niespodzianką
Wieczór spędzamy, tradycyjnie, na balkonie. Najpierw zjadamy samodzielnie przyrządzoną kolację Potem Małż wpada na pomysł, że przyniesie sobie z dołu (z baru "No name") lane Ožujsko Daleko nie ma, można iść w "kapciach" Ja zostaję przy Pilsnerku, którego szczęśliwie jeszcze trochę mi zostało
Jutro wreszcie odpoczniemy Cały dzień (ostatni pełny na Šipanie) spędzimy, nie ruszając samochodu - na plaży w Luce i na spacerach po miejscowości