Dawigs napisał(a):maslinka napisał(a):Dawigs napisał(a):Świetnie pokazujesz Dubrownik a i zdjęcie z Pradziadem super wyszło.
Mam nadzieję, że Wam się ten Dubrownik nie znudzi, bo jeszcze trochę go tu będzie
Nie ma szans by się znudził
. Dubrownik to piękne miasto.
No to lecimy dalej
1 sierpnia (niedziela): Dubrownickie must see - część trzeciaKręcimy się w wąskich uliczkach. Ta okazuje się ślepa:
Kończy się Akwarium
Ale w murze widocznym po lewej stronie jest przejście (skrót) do portu, z którego chętnie korzystamy (z przejścia, nie z portu
):
Fajnie tu znowu być
:
Potężne mury i wzgórze Srđ:
Co chwilę odpływają kolejne motorówki:
Tvrđava Svetog Ivana:
Fort wybudowano w XIV wieku na cyplu zamykającym od południa zatokę starego portu, naprzeciwko twierdzy Revelin. Obecnie znajduje się tu wspomniane
Akwarium (Akvarij), czyli Muzeum Morskie, oceanarium oraz Instytut Morza i Wybrzeża.
Tym statkiem można popłynąć na wyspę Lokrum:
Z tego, co czytałam u Kamili (Pomorzankizachodniej), ceny dość kosmiczne
Podobnie jak w przypadku kotwiczenia w porcie:
Wachlarz możliwości:
Na koniec wizyty w porcie ze śmiechem patrzymy na stoliki w Gradskiej Kavanie Arsenal:
w której jedliśmy najdroższą rybę w życiu..., a było to w 2006 roku. Wtedy mieszkaliśmy na campingach i rzadko stołowaliśmy się w restauracjach, więc pozwoliliśmy sobie na taką ekstrawagancję
Z ulgą wchodzimy w zacienione uliczki:
i patrzymy sobie na kolejkę:
Zmierzamy w stronę Bramy Ploče:
Przystajemy obok restauracji Revelin, żeby spojrzeć jeszcze raz na port:
Palmy
Tonowe :
Wychodzimy na moment poza mury, żeby w najbliższym sklepie kupić zimnego
Szłepsa Pomaga, choć tylko na chwilę...
Wracamy. Przez Bramę Ploče:
Akurat teraz trafiło się trochę turystów, więc nie mogę powiedzieć, że mieliśmy w Dubrowniku totalne pustki
Ale ludzie mają to do siebie, że nadciągają falami
, więc zaraz było tak:
A potem nawet tak
:
Zwróćcie uwagę, jak turyści kryją się w cieniu
Przez kratę oglądamy "starożytne"
kulki:
Poszaleli, moim zdaniem, z ceną za wejście na mury
:
Raz w życiu pewnie trzeba
, ale my na szczęście mamy to już "odhaczone"
W taki upał to byłaby prawdziwa męczarnia
Zdjęcia na schodach
:
Nie minęło kilka minut od schłodzenia się
Szłepsem, a znowu padamy z gorąca... Może lody w takim razie? A jak
sladoled, to koniecznie najlepszy w Dubrowniku
:
To pierwsze i jedyne lody, jakie zjadłam w czasie tych wakacji
No cóż, chyba w końcu powiem to głośno
Nie wiem, czy oglądaliście (myślę, że tak
) "Przyjaciół" i czy pamiętacie odcinek, w którym Chandler mówi reszcie bohaterów, że nie lubi psów
Joey (który o tym wiedział) przypomina mu, że miał się do tego nigdy nie przyznawać, bo nikt tego nie zrozumie
Wtedy też Ross, w przypływie szczerości, oznajmia, że nie lubi lodów, bo... są zimne
Przyjaciele również są w szoku
No więc i ja, w przypływie szczerości
, przyznaję, że nie lubię lodów
A przynajmniej nie przepadam, a jak już jem, to jestem bardzo wybredna i szukam jakichś dobrych rzemieślniczych. Najlepiej pistacjowych, ewentualnie czekoladowych.
Nie lubię lodów, bo... są zimne
Zimno w napojach mi nie przeszkadza (wręcz przeciwnie!), w lodach - tak
No to teraz możecie się śmiać albo dziwić
Tym razem byłam jednak tak zdesperowana (czytaj: zdecydowana na wszystko, nawet na zjedzenie lodów, byle, choć przez moment, zrobiło mi się chłodniej
), że spróbowałam. (Ile można pić piwa?
) Nie były złe, a nawet całkiem przyzwoite
Mniej zimne, niż się obawiałam
Małż chwalił, że pyszne, więc chyba mogę polecić
No i tak się rozgadałam o lodach, że nie zauważyłam, że znowu weszliśmy na Stradun:
Ale o tym, co tam znowu porabialiśmy, już następnym razem