28 lipca (środa): Przeprowadzka na Šipan - część pierwsza (Stony dwa )
Pakowanie zaczęliśmy już wczoraj wieczorem, ale jeszcze trochę zostało do zrobienia dzisiejszego poranka. Nieźle się tu zadomowiliśmy, w końcu spędziliśmy tu całe 2 tygodnie Gospodarze prosili, żebyśmy opuścili apartman do 10:00. Udaje nam się rzutem na taśmę
Żegnamy się z sympatycznym starszym małżeństwem i ich synem. Bardzo miło nam tu było Życzą nam udanej dalszej części wakacji. Kiedy wyślemy im maila z promu (że udało nam się załapać na trajekt i chyba dopłyniemy do celu ), dostaniemy wzruszającą odpowiedź (że byliśmy fajnymi gośćmi ) i podziękowanie za wynajem kwatery Bardzo sympatycznie.
Jedziemy przez Pelješac, który jest zielony, ale i zakurzony Wszystko to przez budowy dróg. Im bliżej nasady półwyspu, tym więcej ruchów wahadłowych. Panowie dzielnie pracują, nie zważając na upał:
A żar leje się z nieba. Dziś będzie nawet 35 stopni w cieniu Idealne warunki na przeprowadzkę W aucie mamy klimę, ale "po drodze" chcemy trochę "pozwiedzać", więc będzie ciężko
Zaczynamy od Stonu. Parkujemy w tym miejscu:
Obok powstającej mariny:
Bo chyba z jej powodu postawiono mostki widoczne na zdjęciu.
Zbliżamy się do parkometru, kiedy z samochodu na francuskich blachach, wychodzi pan z wydrukiem w ręku. Mówi, że zostało mu 25 minut i chętnie odda nam bilet. Chcemy dać mu 3 kuny (godzina kosztuje 6), ale macha ręką. OK, 25 minut w tym ukropie wystarczy
To będzie szybka przebieżka po Stonie Mijamy Fort Kaštio, który z daleka oślepia nas bielą :
i przechodzimy przez średniowieczną bramę miejską:
Crkva sv. Vlaha też pięknie odrestaurowana:
Ten budynek to już całkowicie dubrownickie klimaty, których teraz nie będzie nam brakowało :
Kojarzy mi się też z domami, które widzieliśmy w Herceg Novi (w Czarnogórze), zwłaszcza, jeśli wziąć po uwagę otaczającą go bujną roślinność.
To chyba jest malowidło w stylu 3D:
Tylko, niestety, nie wiadomo, w którym miejscu należy stanąć, żeby obraz był trójwymiarowy.
Ruszamy w stronę uliczek:
(Po drodze zaglądamy do sklepików i przekonujemy się, że gumowych kaczek nie ma również tutaj )
Uwielbiam takie klimaty :
Idziemy w stronę klasztoru św. Mikołaja:
Małż wyciągnął mnie na chwilę ze zbawiennego cienia :
Tylko do zdjęcia
Mandarynki czy pomarańcze?:
Dalszy spacer w ukropie nie ma najmniejszego sensu. Powoli kierujemy się w stronę samochodu, pstrykając kilka stonskich kadrów:
Na mury wspinaliśmy się w 2007 roku, więc już nie musimy Wtedy nie było można przejść do Małego Stonu, ale nie szkodzi, uznajemy, że mamy to zaliczone Całe szczęście , bo dzisiaj na pewno nie porwalibyśmy się na taki heroizm.
Jeszcze raz kościół św. Vlaha:
i Tvrđava Kaštio - tym razem z innej strony:
Jadąc Maździakiem, uwieczniamy mury pięknie opasujące wzgórze:
Bardzo chce nam się pić... Marzę o zimnym piwku W Stonie były jakieś kafiće, ale nie spodobały się nam, może lepiej pod tym względem będzie w Malim Stonie
Parkujemy przed miasteczkiem. Co zaoszczędziliśmy przed chwilą, wydamy teraz , a nawet więcej, bo tutaj za godzinę parkowania trzeba zapłacić 8 kun. Nema problema, przez cały pobyt na Pelješcu nie płaciliśmy za parkingi, to przy wyjeździe możemy
Ruszamy w stronę wąskich uliczek:
Liczba mnoga niepotrzebna, bo jest tu w zasadzie jedna uliczka :
Schodów nie liczę, bo tam nie pójdziemy, nie chce nam się :
Przepięknie! :
Na nabrzeżu też bardzo ciekawie:
Spacerujemy Obalą Maršala Tita. Kula Toljevac:
Upał jest tu odrobinę bardziej znośny, bo jesteśmy nad samym morzem. Właśnie wyłonił się z Jadranu i wyszedł na brzeg kamienny delfin :
Tym statkiem mogłabym popłynąć na fishpicnic:
Jest piękny i ma odpowiednią wielkość. Ale łajba ta prawdopodobnie, zgodnie z tabliczką, pływa na farmy ostryg. Tymczasem powoli opuszczamy Pelješac, a ja nie spróbowałam tych "morskich potworów" Ostatnia szansa... Już wiem, że jej nie wykorzystam, absolutnie nie chce mi się jeść, a na myśl o galaretowatym stworze, którego miałabym wciągnąć, robi mi się słabo
Podejrzewam, że gdybym się wreszcie przekonała, ostrygi mogłyby mi smakować, bo krewetki, ośmiornicę i kalmary jadam i zazwyczaj jestem zadowolona
Nie tym razem. Teraz marzę tylko o tak sympatycznym miejscu jak to:
w którym mogłabym ugasić pragnienie Małe Karlovačko będzie idealne :
Siedzimy w restauracji hotelu Ostrea:
Najchętniej bym się stąd nie ruszała Ale trzeba jechać do Dubrownika, wsiąść na prom i płynąć na Wyspę... Trudno, co zrobić
Pożegnalne kadry z Małego Stonu:
Słynna Kapetanova kuća :
Wsiadamy do Maździaka i ruszamy w dalszą drogę