piekara114 napisał(a):Z tymi śmieciami to mnie zaskoczyłyście
... Nie to, że nigdzie ich nie widziałam, ale na 14 pobytów nie widziałam ich jakoś w przytłaczającej ilości w jednym miejscu.... Jedynie co to razilo mnie wysypisko śmieci na Pagu obok, którego przejeżdżałam dość często na plaże....
Jak już napisałam, najwięcej śmieci było w Czarnogórze, ale w Chorwacji, w tym roku, było chyba gorzej niż w poprzednich latach, przynajmniej tam, gdzie byliśmy.
stpman napisał(a):Choć jak dla mnie to najgorsze są PETY po papierosach... Jest tego pełno wszędzie... Na plaży, w morzu, na chodnikach, na deptakach... Fuj...
A tu już niestety bardziej winni są lokalsi niż turyści. Kilka razy widziałam, jak miejscowi rzucali pety na chodnik, gasili o murek, wyrzucali przez okno samochodu...
18 lipca (niedziela): Plażowanie w Trpanju i wieczór w OrebićuZmęczeni spacerowaniem w upale, docieramy w końcu na plażę w zatoce Luka, czyli w miejsce, z którego zaczęliśmy nasz spacer
:
Niebo jest groźne i przepiękne równocześnie
Zlewa się trochę z morzem
:
Rozkładamy się na brzegu plaży, obok widocznej na zdjęciu powyżej małej palmy. Strój kąpielowy, który na niej wisi, nie należy do mnie
Kąpiemy się i gapimy na burzę, która szaleje w okolicach delty Neretwy:
A tutaj ludzie szaleją, w Jadranie, na wszelkiej maści
pływadłach :
Na razie nic nie wskazuje na to, żeby burza dotarła do nas, więc siedzimy, czytamy książki i schniemy
W tej części plaży mamy dużo przestrzeni:
Widać, że obok campingu Vrila jest zdecydowanie więcej osób.
Do Trpanja zbliża się prom:
Robi się późno, pora na nas. W końcu mamy jeszcze wieczorne plany
Po
ogarnięciu się w apartmanie idziemy do centrum Orebića:
W Muzeum Morskim trwa próba występu:
(Przepraszam za rozmazane zdjęcie, ale tylko takie udało mi się zrobić.)
Później już nie trafiamy na te panie...
Do Oazy, tradycyjnie, kolejka, choć o tej porze jeszcze niewielka:
Teraz napiszę coś szokującego - nie spróbowaliśmy tutejszych lodów
Przez całe wakacje jedliśmy je tylko raz, w Dubrowniku
Odkąd w Polsce pojawiły się rewelacyjne lody rzemieślnicze, nie mam potrzeby jedzenia ich w Cro. Zazwyczaj nie dorównują tym, które można zjeść w Gliwicach.
Mijamy przystań promową i nagle mówię do Małża:
A może popłyniemy dzisiaj do Korčuli? Kilka dni temu zrobiliśmy zdjęcie "rozkładu jazdy", statek odpływa za kilka minut; zaczynamy biec... Niestety, ucieka nam sprzed nosa
:
I tak trzeba by było kupić bilety w innym miejscu. Spontaniczne pomysły nie zawsze udaje się zrealizować
Nie szkodzi, do Korčuli popłyniemy jutro
Dzisiaj natomiast zapozuję z czerwoną (prawie) łodzią podwodną:
A potem pójdziemy do naszej ulubionej orebićkiej knajpki - Bistro Giovanni. Wyglądam na zadowoloną
:
Pljeskavica jest pyszna:
piwo zimne, obsługa miła. Z głośników lecą szlagiery dalmatyńskich klap
Super!
Kiedy zaczynamy spacer powrotny "do domu", jest już prawie ciemno. Przystań promowa o zmroku:
Kot, któremu najwyraźniej w czymś przeszkodziłam
:
Pizzeria La Casa:
Tłum turystów zaczyna gęstnieć:
Przedział 21:00 - 22:00 to godziny szczytu. Spokojnie, za tydzień będzie jeszcze więcej ludzi
Młodzież wpatrzona w telefony:
podczas gdy widok na Jadran jest tak piękny... Może zdążył się im już znudzić
Wracamy na kwaterkę i tradycyjnie spędzamy jeszcze trochę czasu na naszym przyjemnym tarasie