Dziś od rana pochmurno, chociaż szczyt Sv. Iliji widać:
Wybieramy się więc znowu na wycieczkę. Na pierwszy ogień idzie Nakovana - opuszczona wioska u podnóża masywu św. Eliasza. W starożytności mieszkali tu Ilirowie, a pobliskie jaskinie kryją ich miejsca kultu. Podobnie jak Marta (Ruzica), nie będę opisywać szczegółowo historii tej osady, bo świetnie zrobiła to Aldonka w Klubie Miłośników Półwyspu Pelješac - klik
Jadąc do Nakovany, spodziewałam się czegoś podobnego do hvarskiego Humca. Jednak to miejsce jest nieco inne...
Spacerujemy całkiem sami i chłoniemy jego klimat:
Trochę poezji na ścianie jednego z budynków:
Przyglądamy się z bliska mniej i bardziej zrujnowanym domom:
Ścieżka, której prawie nie widać:
prowadzi do crkvy Male Gospe i dalej, do jaskini ze stalagmitem w kształcie fallusa
Wracamy z zakrzaczonej ścieżki do "centrum" osady:
Jedyny zamieszkany dom:
Krzesełka jeszcze mogą się przydać
Powoli opuszczamy Nakovanę. Żegna nas delegacja kotów Black Red White
Podobał mi się klimat tego miejsca. Trochę posępny (może to kwestia pogody?), trochę romantyczny. Wygląda to bardziej autentycznie niż w Humcu (na Hvarze), w którym część domów została odnowiona. Nie mówię, że Humac gorszy; po prostu inny
Wsiadamy do Maździaka i wracamy w stronę Jadranu. Punkt widokowy zajęty przez rowerzystów:
Już mamy stąd zdjęcia, zrobione w lepszych warunkach pogodowych.
Postanawiamy zajrzeć do miejscowości położonych na zachód od Orebića. Zaczynamy od Viganja:
Zatrzymujemy się przed lokalem o nazwie Bistro Montun:
Iliryjski żołnierz przypomina nam o Nakovanie
Organizowane są stąd wycieczki, również do jaskini:
Może jednak warto było zobaczyć fallusa?
W Viganju nie brakuje takich obrazków jak ten:
W końcu miejscowości na zachód od Orebića (Viganj, Kućište, Perna) to mekka windsurferów i kite'owców.
Poza tym nie widzimy w Viganju niczego ciekawego, jedziemy więc dalej - w stronę Kućište. Droga trochę się korkuje:
Na zdjęciu powyżej widać polecany przez Katerinę beach bar Čiringito. Niestety, wszystkie stoliki są zajęte. Generalnie, jest tu bardzo tłoczno.
Windsurferzy szaleją
Dojeżdżamy do Kućište:
Tutaj podoba nam się bardziej niż w Viganju (choć trudno powiedzieć, gdzie kończy się, a gdzie zaczyna kolejna miejscowość, są ze sobą "zrośnięte"), więc idziemy na krótki spacer:
Maleńka, ale urocza plaża
Tutejsze budynki mogą budzić zachwyt:
Szczególnie ten za mną:
Wychodzi słoneczko, zaczynamy się rozglądać za jakimś kawałkiem plaży. Postanawiamy przejechać jeszcze trochę dalej (wychodzi nam dzisiaj zwiedzanie z auta
Miło, że komuś jest miło
Ostatecznie rozkładamy się na kilka chwil na plaży przy campingu Palme. Nie wiem, czy to jeszcze Kućište, czy już Perna...
Mamy stąd piękny widok na starówkę Korčuli:
Nieco dalej plaża jest bardziej zatłoczona, ale my mamy wystarczająco dużo przestrzeni:
Tylko trochę przeszkadza nam fakt, że za głową jeżdżą samochody. (Sami zresztą powiększamy tłok na tej drodze

.png)
.png)
.png)





.png)