Bravik napisał(a):Odcinek dla mnie. Uwielbiam dalmatyński interior.
Cieszę się W takim razie, idąc za ciosem, wrzucam następny odcinek, w którym znajdziesz też trochę interioru
Bravik napisał(a):Tydzień w kraju i już bym wracał.
Wcale Ci się nie dziwię
17 lipca (sobota): Tour de Pelješac - część druga
Z Kuny jedziemy do Trstenika. Po drodze wzrok przykuwa betonowa budowla wielkich rozmiarów:
To Spomenik palim borcima NOVJ i žrtvama fašizma, czyli Pomnik ku czci poległych bojowników NOVJ (Narodowej Armii Wyzwolenia Jugosławii) i ofiar faszyzmu, który stoi przy głównej drodze prowadzącej przez Pelješac, w Pijavičino. Powstał on w 1983 roku i upamiętnia ofiary II wojny światowej zamordowane przez członków Crnej legiji (Czarnego Legionu) - nieformalna nazwa I Pułku Ustaszy.
Historia związana z pomnikiem jest wyjątkowo tragiczna. Mieszkańcy Pijavičino zostali przyprowadzeni w to właśnie miejsce i rozstrzelani. Znajdowały się tutaj groby ofiar, później przeniesiono je na cmentarz w Kunie. Walki trwały od wiosny 1941 roku do jesieni 1944 roku. Zabitych zostało około czterystu żołnierzy, zamordowano wielu mieszkańców Półwyspu. Ich nazwiska zostały wyryte na kamiennych płytach obok obelisku:
Płaskorzeźba robi wrażenie:
Dzięki niej pomnik nabiera dodatkowego symbolicznego znaczenia. Ma nie tylko przypominać o cierpieniach i walce mieszkańców, ale też ukazywać wkład Pelješca w zwycięstwo nad faszyzmem w czasie II wojny światowej.
Próba wymazania słów: Jugoslavija i Tito, jak widać, mało skuteczna:
Pomnik jest dość zaniedbany. Postument, schody wymagałyby małej renowacji:
Roztaczają się stąd piękne widoki - w stronę Trstenika i Žuljany:
Jest to więc bardzo popularne wśród turystów miejsce. Nam udaje się, przynajmniej przez moment, pobyć tutaj w ciszy.
Pięknie, a jednak przytłaczająco... Jedziemy dalej - w stronę Trstenika:
Miejscowość bardzo ładnie prezentuje się z góry:
Z dołu też nie najgorzej Parkujemy przy samym morzu i wypatrujemy rudego kota na plaży :
Spałaszował już prawie całą rybę. Jeśli się przyjrzycie, między kamyczkami zauważycie jej głowę :
Pora przyjrzeć się miasteczku z bliska:
Ładny dom, na którym upamiętniono króla Tomislava:
Całkiem sympatycznie:
Gdyby przyszedł tu Rudzielec z plaży, dostałby ślinotoku :
My jakoś dajemy radę Jesteśmy tylko trochę głodni. Niewystarczająco, żeby skorzystać z tej oferty dnia umieszczonej na potykaczu jednej z knajpek. Choć wygląda kusząco:
W końcu zasiadamy w lokalu, który widać po lewej stronie:
To Caffe bar Felix. Jest zimne Karlovačko :
oraz widok na Trstenik:
i półwysep z plażą Zaglavak:
Jest i pizza z pršutem:
która nieco za długo była w piecu Nie jest to szczyt naszych marzeń, ale smakuje przyzwoicie.
Całkiem zadowoleni z posiłku w miłych okolicznościach ruszamy dalej - tym razem plażować, bo pogoda się poprawia.
Wspomniana plaża Zaglavak widziana z drogi Trstenik-Žuljana, którą właśnie mkniemy :
Nie decydujemy się na dojazd do niej, bo sądzimy, że jest wymagający. (Pewnie niesłusznie boimy się tego szutru. CROberto pisał niedawno u Corriny, że nie taki diabeł straszny...)
W każdym razie znajdziemy piękne miejsce już niedługo. Podziwiamy malownicze wybrzeże:
Jakiś kilometr przed Žuljaną porzucamy samochód przy drodze i zaczynamy schodzić, o tutaj:
Ale o tym, jakie plaże odkryliśmy, napiszę już w następnym odcinku