Potter napisał(a):Mam nadzieję, że ten ostatni dzień będzie wyjątkowo dłuuuugi
W sam raz na dwa odcinki
Bardziej rozciągać tego dnia już nie będę, bo chciałabym już skończyć tę relację
Zaczęłam ją rok temu
Witam Wszystkich w 2014 roku
i zapraszam na następny odcinek
18 sierpnia (niedziela): Wycieczka do GradacaDzisiaj nasz ostatni pełny dzień w Cro
Łezka się w oku kręci, ale co robić... Trzeba dobrze wykorzystać te ostatnie chwile. Pierwszą część dnia spędzamy leniwie, na plażingu
w okolicach opuszczonego hotelu, w Kapciu oczywiście
Lenistwo jest fajne, ale po jakimś czasie zaczyna się nam (a właściwie mnie, bo mój mąż mógłby leniuchować bez końca
) nudzić. Po głowie chodzi mi jakaś wycieczka w miejsce, w którym jeszcze nie byliśmy... Nie łatwo o takie na Makarskiej Rivierze
, ale przecież jeszcze nigdy nie odwiedziliśmy Gradaca (czy też Gradca
)
No to jedziemy!
Z parkowaniem w miejscowości jest mały problem. Nie ma siły, musimy zostawić Fabiaka na płatnym parkingu. Dwie godziny chyba wystarczą na mały rekonesans miasteczka.
Gradac, ostatnia (lub pierwsza
) miejscowość Makarskiej Riviery, już od początku robi na nas bardzo dobre wrażenie. Sympatyczna promenada usiana knajpkami, restauracjami. Jest "turystycznie", ale nie "jarmarczno", powiedziałabym, że z klasą
Znajdą się nawet jakieś urokliwe domy i zaułki:
A to pomnik z okazji wstąpienia Chorwacji do Unii Europejskiej
:
Niby nawiązanie do brukselskiego Manneken pis, ale tak czy inaczej, widać, jaki mają stosunek do UE
Na plaży ręcznik przy ręczniku i ciało przy ciele
:
Ale i tak nam się tu podoba
"Góry schodzące do morza..."
Tak jest i na początku Makarskiej Riviery, i na jej końcu
Tutaj zjemy bardzo dobrą pizzę:
Posileni, ale niezmordowani, kontynuujemy spacer w upale:
Docieramy prawie do końca promenady:
To całkiem daleko, bo deptak jest dosyć długi. Krajobraz w tym miejscu psują nieco zjeżdżalnie, zresztą i tak nieczynne:
Widok spomiędzy rynien:
Dotarliśmy prawie do końca promenady, więc zawracamy. Dwie godziny, na jakie zdecydowaliśmy się na parkingu, powoli dobiegają końca. Robimy jeszcze szybkie zakupy w pobliskim Studencu. Na koniec zatrzymujemy się przy boisku do piłki wodnej:
Właśnie trwa ważny międzynarodowy mecz - Chorwacja gra ze Słowacją.
Pod pretekstem zrobienia lepszego ujęcia wchodzę do wody
(Upał dał mi się we znaki!) Obserwuję zmagania z bliska i focę fiszajkową kamerką:
Ku naszemu zdziwieniu wygrywa drużyna z kraju nieleżącego nad Jadranem
Prawdopodobnie dlatego, że Słowacy wysłali jakąś wytrenowaną drużynę narodową, a Chorwaci wystawili młodzików z Dugiego Rata
No dobra, Słowacy też reprezentowali klub. Ale niewątpliwie byli starsi i co tu gadać, widocznie lepsi, skoro wygrali z drużyną chłopaków, którzy pewnie grają w piłkę wodną codziennie i od urodzenia
Powoli wracamy do Fabiaka, a następnie do Kapcia
Gradac nam się spodobał - wystarczająco mały, by obejść go w godzinę, a jednocześnie wystarczająco duży, aby nie nudzić się tutaj przez tydzień. Może kiedyś spędzimy tu część urlopu. Szkoda tylko, że w miasteczku i w jego bezpośredniej okolicy nie ma campingu...
To jeszcze nie koniec dzisiejszych atrakcji (choć nie wszystkie z nich będą dla nas atrakcyjne
). Ciąg dalszy nastąpi w kolejnym odcinku