17 sierpnia (sobota): Rejs do Duby Jeszcze nigdy "nie sparzyliśmy się" na fishpicnikach. Tym razem jednak mamy pewne obawy, bo popłyniemy całkiem sporą jednostką, największą z dotychczasowych statków. To nasza czwarta wycieczka tego typu i wiemy, że podstawa to się wyluzować. Jak dopłyniemy na miejsce, pójdziemy w swoją stronę i będziemy spędzać czas tak, jak lubimy. A na łajbie nie będzie źle, damy radę
Wycieczka jak najbardziej atrakcyjna cenowo, bo za prawie cały dzień płacimy 120 kun od osoby i w tym mamy rybkę z grilla z dodatkami i wino
Będziemy "rejsować" do Duby Duba Pelješkiej i... na Hvar, a konkretniej do Sućurja
Śmieszne to trochę, bo dopiero tam byliśmy, ale czas w Sućurju wykorzystamy bardzo dobrze i odwiedzimy nowe dla nas miejsce
Ale na razie ciii...
Odpływamy z Zaostroga o 9:00. O tej porze miejscowość prezentuje się bardzo sympatycznie. Jest cicho i spokojnie, nieliczni turyści piją kawę w restauracjach, inni robią zakupy lub spacerują z aparatem fotograficznym. My też focimy te poranne klimaty
:
Felun Jedan zbliża się do brzegu:
Płynie z Gradca, więc większość miejsc jest już zajęta. Zbieramy jeszcze ludzi z obu Drveników (Gornjej i Donjej Vali):
i obieramy właściwy kierunek: Pelješac, a dokładniej: Duba Pelješka.
Płyniemy, wsłuchując się w chorwacką muzykę... Kapitan polewa rakiję:
My jednak dziękujemy za wysokoprocentowy alkohol o tej porze. Poczekamy na wino do obiadu
Większość na łajbie stanowią Polacy, którzy stacjonują w Međugorje. Są na wycieczce parafialnej
Reszta to Czesi i mieszkańcy BiH. Takiej właśnie mieszanki narodowościowej się spodziewaliśmy, bo też te nacje najbardziej słychać wieczorami w Zaostrogu
(Mówię tu o Polakach i Czechach, bo obywateli Hercegowiny niekoniecznie odróżniamy od Chorwatów z Chorwacji
)
Kapitan zaczyna podchodzić do stolików i proponuje zakup suwenirów - kubków z wizerunkiem łodzi, olejków zapachowych, suszonej lawendy... Trochę to nachalne, bo nie zapomina o nikim i przy każdym stole rozkłada swój "majdan"
Na szczęście z opresji ratują nas sąsiedzi Czesi, którzy kupują olejek lawendowy i tym samym zwalniają nasz czteroosobowy stolik z dalszych zakupów.
Ale to jedyna rzecz, która nie podobała mi się podczas dzisiejszej wycieczki - nachalność w sprzedawaniu pamiątek.
Wkrótce jednak o tym zapominam, bo zbliżamy się do Pelješca
:
Duba coraz bliżej:
Nie byliśmy tu od trzech lat i choć teraz zawitamy tu na chwilę (czyli na 2,5 godziny), może uda nam się zaobserwować jakieś zmiany
Wysiadamy w kameralnym porcie:
Zdecydowana większość wycieczki idzie w lewo, na główną plażę. My, przekornie
, w prawo. Uskuteczniamy miły spacer nadmorską dróżką w cieniu palm
:
Hał romantik
:
Niestety w tej części Duby nie ma dużych, ładnych plaż, a np. na tym kawałku betonu leżeć nie będziemy:
Kusi nas widoczna w oddali zatoczka:
Pamiętam, że Kulki (Małgosia i Paweł) o niej pisali. Ale żeby tam dotrzeć, musielibyśmy się trochę natrudzić, a (szczerze mówiąc
) nie chce nam się
Wracamy więc w stronę portu:
w którym zacumował Felun Jedan:
Może on zabrać na pokład około 150 osób, ale dzisiaj jest nas jakaś setka. Oczywiście znacznie powiększymy tłok na plaży
Bierzemy w tym powiększaniu czynny udział, bo gdzie tu pójść w Dubie, jak nie na plażę...
Na szczęście jest ona dosyć szeroka i dla każdego wystarczy miejsca. Pływamy, opalamy się, leniuchujemy. Czysty relaks
:
A jeśli chodzi o nowości, to przy plaży znajdujemy bistro Zaporat, którego nie było w 2010 roku:
Wstępujemy tu na piwo i obserwujemy fruczaka gołąbka, który kręci się koło kwiatków:
Przypływają też owoce i warzywa:
Żyć, nie umierać!
2,5 godziny leniuchowania mijają nie wiadomo kiedy. Pora się zbierać w stronę łajby na pyszny obiadek...