13 sierpnia (wtorek): Pożegnanie z IDWieczorem po raz ostatni ruszamy do Ivan Dolca. Okolice campingu i widok na Šćedro:
Spacer po rondzie
:
Siadamy oczywiście w Big Blue, skąd mamy dobry widok na "centrum" (na razie jest jeszcze wcześnie i niewiele się dzieje):
i lokalne atrakcje
:
Gra w bule (w Chorwacji zwane boćanje, bućanje lub balote) budzi duże zainteresowanie. Kibicuje nawet pies
:
Chociaż może akurat nie w tym momencie
Podglądamy też konika polnego, który siedzi nad naszymi głowami:
Wczuwamy się w atmosferę leniwego dalmatyńskiego wieczoru. Czas płynie powoli, a my zastanawiamy się, czy zostać na Hvarze jeszcze dzień dłużej, czy też zwijać się już jutro.
Spędziliśmy w ID 5 dni i z jednej strony chcielibyśmy zostać dłużej, ale przecież na Makarskiej Rivierze też jest pięknie
A jak już rozbijać namiot po raz kolejny, to bardziej się opłaca na 5 nocy niż na 4...
Pewnie zostalibyśmy na wyspie jeszcze przynajmniej dzień dłużej, gdyby nie dwie sprawy. Po pierwsze mam już trochę dosyć "problemów prysznicowych". Camp jest wypełniony w 100 %, więc na wzięcie prysznica trzeba trochę poczekać. Poza tym mój mąż marudzi, że musi mnie "pilnować", kiedy biorę prysznic. Trudno, ja już się nie chcę stresować
Nie ja powiesiłam podfruwające zasłonki zamiast drzwi, w które można by było zapukać
Ale jest ważniejszy powód. Moje ukąszenia sprzed dwóch dni wyglądają coraz gorzej i przede wszystkim okropnie swędzą. Nie wiem, jak sytuacja będzie się rozwijać, ale może lepiej być na stałym lądzie (i bliżej domu
) Bardzo podoba nam się po południowej stronie Hvaru, ale wygląda na to, że mieszkają tu jakieś wyjątkowo wkurzające (i krwiożercze
) owady. Dzisiejszego ranka chyba zidentyfikowaliśmy odpowiedzialne za ukąszenia "potwory". Podczas śniadania na ręce mojego męża usiadła malutka muszka i zaraz miał podobne "bąble" jak ja. Chyba najwyższy czas stąd uciekać...
Moje ukąszenia zlały się w jedną wielką, czerwoną plamę:
I swędzą jak diabli
Oczywiście nie bez żalu opuszczamy lawendową wyspę, na której jeszcze nie widzieliśmy wszystkiego. Ale przecież trzeba zostawić sobie coś na następny raz, bo na pewno tu wrócimy
Ostatni hvarski wieczór kończymy na plaży, wpatrując się w spadające gwiazdy i wypowiadając w myśli życzenia...
14 sierpnia (środa): Pożegnanie z HvaremW dzisiejszym odcinku (a właściwie dwóch) same pożegnania. Przyszedł czas, by pożegnać się z wyspą, z campingiem, z "naszą" zatoczką i plażą:
Przed 11:00 zwijamy się z campu. Do tunelu nie ma dzisiaj dużej kolejki, w końcu to środa. Mamy nadzieję (choć trochę w to wątpimy
), że podobnie będzie z promem.
Po drodze do Sućurja nie focę zbyt dużo, bo potwornie swędzi mnie ręka. Dopiero w okolicach zatoki Mlaska pstrykam widoczek w stronę Makarskiej Riviery:
Całkiem ładnie! Będziemy tam za parę godzin.
Niestety kolejka do promu w Sućurju nieco studzi nasze emocje. Wiemy, że spędzimy tu trochę czasu...
Ston właśnie przypłynął:
My jednak dopiero kupujemy bilety, przesuwamy się trochę w kolejce, a potem idziemy na spacer po miasteczku:
Tutaj wstępujemy na lody:
Niestety nie umywają się do tych z Jelsy. W dodatku pan za ladą niby przypadkowo zapomina nam wydać reszty
Przypominamy mu i robi głupią (niby zaskoczoną) minę, ale wydaje. Luuuz, jesteśmy na wakacjach...
Chociaż czekać na prom to ja bardzo nie lubię (w ogóle nie lubię czekać
) Dodatkowo jeszcze te ukąszenia. Zawiązuję sobie na ręce zamoczoną w Jadranie chustkę i nawet pomaga. Nie drapię się - to raz, a dwa - chyba sól ma zbawienne działanie, bo ukąszenia trochę bledną
A może to dlatego, że już oddaliliśmy się od Ivan Dolca
Idziemy sobie pooglądać kościół sv. Jurja:
Całkiem ładnie w tym Sućurju:
Ale są ładniejsze miejscowości na Hvarze i mieszkać bym tu nie chciała. Chociaż na pewno wieczorami (kiedy nie ma już turystów oczekujących na prom) jest uroczo.
Okazuje się, że nie musimy spędzić w miasteczku zbyt wiele czasu. Po około godzinie wjeżdżamy na pokład Stona (od momentu przyjazdu załapujemy się na trzeci prom, co jest chyba niezłym wynikiem) jako przedostatnie auto
Żegnaj, latarnio
:
Chociaż nie, raczej: do widzenia, i to szybciej niż sądziliśmy
Ale ciii, to będzie niespodzianka
Chociaż już nie, bo wypaplałam
Przydałyby się jakieś podsumowania, oceny, opinie...
Ale to chyba niepotrzebne, bo jeśli chodzi o Hvar, to nie jestem obiektywna
Wiecie, że to (być może na równi z Bračem, chociaż sama już nie wiem
) moja ulubiona chorwacka wyspa
Celowo zostawiliśmy sobie jeszcze coś do zobaczenia następnym razem. Choćby Šćedro czy Czerwone Skały (mam nadzieję, że nowym kajakiem
), jaskinię nad Sv. Nedelją i wiele, wiele zatoczek, jak choćby Lučišće czy Pokrivenik po północnej stronie. Mamy też jeszcze do narobienia wejście na Glavicę i wieczór w Starim Gradzie oraz wizytę w którejś z konob w interiorze (prawdziwą wizytę, połączoną z kolacją, a nie tylko zwiedzanie
)
Jak widzicie, planów związanych z Hvarem mamy jeszcze mnóstwo i z pewnością wystarczy ich na kilka kolejnych wakacji. Mamy też "rachunki do wyrównania"
z innymi wyspami, jak choćby z Visem, Lastovem czy Korčulą, którą poznaliśmy niewystarczająco. Co będzie dalej, w kolejnych latach, zobaczymy...
Ale w tym roku będziemy jeszcze przez całe 5 dni wypoczywać na Makarskiej Rivierze, do której właśnie się zbliżamy
Drvenik coraz bliżej:
Ludzie, uciekajcie, bo Was "rozjedziemy":
Trzeba szykować się do opuszczenia promu i zastanowić się, dokąd teraz...