tomekkulach napisał(a):....Witam Panią Maslinkę i dziękuję z wspaniałe relacje.
Cześć Tomku
Ta "pani" zupełnie niepotrzebna
Chyba możemy sobie mówić na "Ty"
Dzięki za fajną anegdotę
Robię swoje
Zapraszam na kolejny odcinek, a nawet dwa
11 sierpnia (niedziela): Girice Girice zasługują na osobny odcinek
Choćby bardzo krótki.
Finałem dnia wielkiego wiatru
był wieczór spędzony w naszym ulubionym Big Blue:
Po raz pierwszy zamówiliśmy girice i... przepadliśmy:mrgreen: Odtąd będziemy je tutaj jeść codziennie
Szkoda tylko, że zostały nam zaledwie dwa wieczory w ID
Ale na Makarskiej Rivierze też je znajdziemy
Pychota!:
I całkiem duża porcja! Nam na kolację wystarczała, ale my dużo nie jemy
Zjadałam je w całości (tak, jak należy
), mój mąż zostawiał głowy, a potem i tak było na mnie, że niby ja głów nie jadam i "śmieci" na talerzu zostawiam
Do tego oczywiście Staropramen, ale wierzcie lub nie... zdjęcia nie mam
Dzień kończymy na plaży, patrząc w gwiazdy
Całkiem sporo ich spada. Mamy nadzieję, że spełnią się życzenia...
Taki krótki odcinek to trochę za mało. Zdjęć by się "nie opłacało" wgrywać
Dlatego zapraszam na kolejny
12 sierpnia (poniedziałek): Pył, kamienie i widoki, czyli przejazd szutrówką Sv. Nedjelja - DubovicaDziś będzie bardzo mało plażowania, a dużo zwiedzania. Plan dnia zdominowała potrzeba odwiedzenia apteki
A wszystko z powodu baaardzo swędzących plam na moich rękach:
Powiększały się one i swędziały coraz bardziej. Winowajców odkryliśmy dwa dni później, przez przypadek, kiedy mikroskopijnej wielkości muszka usiadła na ręce mojego męża i też go użarła.
Paskudne owady gryzły głównie po wewnętrznej stronie rąk, tam, gdzie skóra jest cieńsza.
Mnie chyba po raz pierwszy dopadły wczoraj podczas "lunchu" w Skalinadzie w Zavali. Wychodząc z konoby, zobaczyłam małe, czerwone plamki. W ciągu nocy sporo się powiększyły i teraz mam już całkiem sporą reakcję alergiczną
Decyzja: jedziemy do apteki - po maść lub coś w tym stylu. Tylko dokąd? Zupełnie nie kojarzę apteki w Jelsie (po spojrzeniu na plan miasta, okazało się, że są dwie
), więc może do miasta Hvar. Tam musi być apteka, na pewno w samym centrum, żeby wszyscy turyści z wypasionych jachtów mogli ją łatwo znaleźć
Udaje mi się przekonać męża, że najkrótszą drogą do miasta Hvar jest szutrówka Sv. Nedjelja - Dubovica
Ma pewne obawy co do niskiego zawieszenia Fabiaka, ale kuszę go cudnymi widokami
Ruszamy, na początku jeszcze asfaltem:
W Sv. Nedjelji wjeżdżamy na szuter:
Na początku nie jest źle, chociaż problem stanowi tworząca się na środku drogi "kamienna górka". Jedziemy więc bardzo, bardzo powoli, modląc się, żeby któryś z obluzowanych kamieni nie trafił np. w miskę olejową. Fabiak zdecydowanie nie jest autem na szutry. Kiedyś bardziej szalał
po hvarskich szutrówkach, ale od tamtego czasu minęło parę lat i trochę się zestarzał
Mój mąż jest skupiony za kierownicą i ma taką minę, że wolę się do niego nie odzywać
Powoli zaczynam żałować, że go namówiłam do przejazdu tą drogą, bo jak się coś Fabiakowi stanie, to będzie to moja wina
Do końca urlopu został nam jeszcze tydzień, więc samochód zdecydowanie się przyda...
Jednak nawet mój małżonek (mimo myśli: "Niech ta droga skończy się jak najszybciej!") nie może pozostać obojętnym na takie widoki:
Dojeżdżamy do Uvali Lučišće. Tutaj, pod pięknym klifem, parkuje dużo samochodów:
Oczywiście po to, żeby zejść do zatoczki. My jednak mamy na dzisiaj dużo innych planów, więc tylko focimy uvalę z góry. Jest cudna, ale niestety na plaży sporo ludzi:
No tak - high (albo i top
) season!
Jedziemy dalej, żeby jak najszybciej mieć tę drogę za sobą
Najbardziej strome fragmenty są na szczęście wyasfaltowane.
Tylko my, niebo, morze i mnóstwo pyłu i kamieni
A przepraszam, nie tylko my - z przeciwka trafia się mijanka:
A potem jeszcze jedna i kolejna... Więcej samochodów jedzie od strony Dubovicy niż od Sv. Nedelji, chociaż droga jest teoretycznie jednokierunkowa. W Dubovicy jest zakaz ruchu (nie wjazdu), ale ustawiony tylko po tamtej stronie.
Rzut oka za siebie, ile trasy już pokonaliśmy
:
Po chwili zatrzymujemy się, żeby trochę pofocić.
Uvala Pišćena:
Po przejechaniu kolejnych metrów widać już Dubovicę:
To znak, że zbliżamy się do końca szutrówki.
W zatoce jest dużo zabudowań, ale nawet z daleka widać, że utrzymanych w dalmatyńskim klimacie:
Niestety do uvali nie można zjechać samochodem. Auta trzeba zostawić na głównej drodze i zejść spory kawał (co oznacza mozolne podejście). Krótko mówiąc: nie chce nam się
Może gdybyśmy tu byli poza sezonem... W pierwszej połowie sierpnia jest tu jednak zbyt wielu turystów, żeby tak się męczyć. Znajdziemy jeszcze plaże tylko dla siebie, chociaż nie dzisiaj
Trzeba przyznać, pięknie tu:
Wzmagamy czujność, żeby na ostatnich metrach "nie zepsuć" Fabiaka
Ufff, widać koniec szutrówki, możemy odetchnąć z ulgą
Przejazd drogą Sv. Nedelja - Dubovica zajął nam około godziny (oczywiście z przystankami na focenie), a jest to zaledwie 8, może 10 kilometrów.
Czy warto? Jeśli macie auto chociaż trochę wyżej zawieszone niż nasz Fabiak, to na pewno warto! My też nie żałujemy, bo wszystko dobrze się skończyło, a widoki po drodze są powalające.
Niektórzy piszą o przepaściach i lęku wysokości... Dla nas jedynym lękiem był ten o samochód i przez to nie mogliśmy się w pełni skupić na podziwianiu krajobrazów.
Ale mamy to zaliczone
Wrócimy tu kiedyś na pewno, innym samochodem
(Ciii, żeby Fabiak nie słyszał
)
Przed nami droga (już asfaltowa
) do miasta Hvar i dużo atrakcji na miejscu
Zapraszam