piotrf napisał(a):Z wielką przyjemnością odrobiłem zaległości w Twojej tegorocznej relacji
Przy braku wolnego czasu , będę chyba pływał jeden dzień z Tobą , a kolejny z Tomkiem
, ot takie Cro/Greckie kajakowanie
Piotrze, zdążyłeś w sam raz na następny odcinek
5 sierpnia (poniedziałek): Mala i (ponownie) Velika StinivaOpuszczamy maleńką zatoczkę bez nazwy, w której było nam bardzo fajnie i płyniemy dalej, w stronę Małej Stinivy. Po drodze mijamy kilka domów:
oraz zatokę Zečija:
Wkrótce wpływamy do Malej Stinivy:
która wcale nie jest taka mała
Zatoka składa się z dwóch części. Po prawej mamy mniejszą plażę, chyba bardziej urokliwą. Niestety z daleka widać, że jest tam sporo ludzi:
Płyniemy więc w lewo i rozkładamy się na większej plaży, na której oczywiście też nie jesteśmy sami.
Mimo tego, że o samotności możemy tutaj pomarzyć, bardzo podoba nam się ta zatoczka. Sevylorkowi chyba też
:
Stoi sobie na kotwicy zrobionej z siatki wędkarskiej (zakupionej specjalnie w tym celu przed wyjazdem
) i znalezionych kamieni
W Malej Stinivie spędzamy dużo czasu - czytamy książki i rozkoszujemy się widokami.
Kiedy drożdżówki z czekoladą i slanace przestają wystarczać, zbieramy się z powrotem, żeby coś przekąsić.
Postanawiamy wrócić do Velikiej Stinivy i pójść do pizzerii, którą tam przyuważyliśmy.
Velika Stiniva ponownie - widziana z wody:
Siadamy przy samej plaży:
zamawiamy zimne (było nawet zbyt zimne
) piwo:
i podziwiamy malowniczą uvalę:
Pizza z pršutem jest pyszna. Jesteśmy bardzo zadowoleni z obiadu w takich okolicznościach przyrody
Mamy jeszcze niedosyt, jeśli chodzi o kajakowanie
, więc postanawiamy ruszyć na wschód, w stronę Uvali Sinjava.
Po drodze mijamy małą grotę:
Zrywa się wiatr, który na razie nam pomaga, ale zaraz będzie odwrotnie
Zaplanowana zatoczka coraz bliżej:
Dopływamy na miejsce:
Plaża niestety już w cieniu, ale i tak postanawiamy wyjść na brzeg. W chwili, gdy cumujemy kajak, z domu widocznego na poprzednim zdjęciu wychodzi kobieta i zmierza w naszą stronę. Wygląda na to, że idzie się wykąpać, ale bierzemy też pod uwagę, że swoją obecnością chce nam dać do zrozumienia, żebyśmy odpłynęli...
Cóż, nie jest tu jakoś rewelacyjnie, więc bez żalu szykujemy się do odpłynięcia. Pani uśmiecha się do nas i mówi, że nie musimy odpływać, bo plaże w Chorwacji są dla wszystkich. Tak, oczywiście, ale jak się buduje dom na takim bezludziu, to miło mieć kawałek Jadranu tylko dla siebie. My to rozumiemy
Zobaczyliśmy zatoczkę Sinjava (tu jej drugi, nasłoneczniony jeszcze, brzeg):
i nie wzbudziła w nas szczególnego zachwytu. Możemy płynąć dalej, a właściwie z powrotem, bo jest już dosyć późno. Mistral trochę nam przeszkadza, ale po dłuższej walce z wiatrem
udaje man się przybić do brzegu.
Pakujemy się do Fabiaka i jedziemy w stronę Jelsy, bo na wieczór mamy ambitne plany - grillowanie orad na campingu