Skoro zostajemy w tym wątku, to pozwolę sobie w kilku zdaniach opisać wrażenie z kajakowania w
Povlji.
Miejscowość mała, leżąca w zatoce, która już sama w sobie nie jest mała, daje się po niej pływać nawet w dni kiedy mocno wieje i pływanie po niej przynosi już sporą frajdę.
Mnie udało się popływać niemal codziennie, łącznie przepłynąłem ponad 40 km.
By dopłynąć do Tri Luka Bay, zrobiłem coś ok. 7 km, dopłynąłem mniej więcej w
to miejsceZatoka ogromna, ma się wrażenie niekończącego się płynięcia, niby końcówkę zatoki cały czas widać a płynie się do niej sporo czasu. W jedną stronę zajęło mi to niecałą godzinę. Woda czysta, całkowita frajda z płynięcia przy skałkach, za burtą widoczne dno a mierząc głębokość wielokrotnie okazywało się że jest ona ponad 10m
Pływałem też po kanale brackim, dopłynąłem do mniej więcej
tego miejscaZatoko szokująco czysta, takiej widoczności do tej pory jeszcze nie zaznałem, snurkować by można w nieskończoność
Sporo pływałem sam, z rodzinką jednak na mniejsze dystanse.
Każdym z kajaków jako jedynką pływało się lepiej, sprawniej, szybciej.
Jednak przestrzegam wszystkich początkujących, to jest morze i niestety warunki są zmienne.
Na nic się zdają wszelkie darmowe, polecane aplikacje, typu Windfiner czy Windy, bo po prostu nie są dokładne.
Przydatne są jedynie z grubsza, bo wiadomo czy będzie wiało mocno, czy średnio, czy można wypłynąć czy jednak lepiej danego dnia sobie odpuścić. W większości prognozy sprawdzały się jedynie co do siły wiatru, kierunek i godziny niestety już się nie za bardzo pokrywały. Do Tri Luka płynąłem dwukrotnie, jednego dnia wracałem w połowie drogi, bo przyznam że wiatr mnie trochę przestraszył. Drugi wypad zaplanowany tak że miałem wracać z wiatrem, okazało się że niestety było bardzo mocno pod wiatr. Było co pracować, dobrze że płynąłem sam, bo rodzinka by tego dnia poległa
Wywnioskowałem jedną rzecz, fale wcale nie są takie groźne, dmuchaniec jest niebywale stabilny, pływałem na różnej fali, na dość wysokiej, spokojnie metrowej, ale dość długiej, więc nie tak bardzo uciążliwej, ale też na wysokiej i krótkiej, gdzie dziobem już trochę odczuwalnie trzaskało. Wszystkie te fale kajak spokojnie pokonuje i przy odrobinie obycia, osobiście zagrożenia nie widzę. Większy problem jest z wiatrem i to wiejącym prosto w twarz. Przy dużej sile, a już wystarczy trochę ponad 20 km/h trzeba zdecydowanie większego wysiłku by pokonać siłę wiatru. Przy większym dystansie robi się problem z powrotem.
Wiec na początek warto zaczynać od małych dystansów rozpoznawczych.
Najlepsza opcja to przed wypadem do Cro popływać trochę po jeziorach by przyzwyczaić ręce do wysiłku.