Było krótkie tygodniowe zwiedzanie, będzie ekspresowa relacja. No to lecimy
Jordania-
to młode państwo o burzliwej historii. W obecnym kształcie jako Jordańskie Królestwo Haszymidzkie istnieje od 1950r. Jest monarchią konstytucyjną, aktualnie rządzi król Abdullach II, którego portrety wiszą w każdym miejscu publicznym.
Aktualnie Jordania z nikim nie prowadzi wojny, z Izraelem łączy ich traktat pokojowy, z Syrią się nie lubią i mają różnych przyjaciół, ale z konieczności przyjmują syryjskich uchodźców. Dwa duże skupiska uchodźców w miasteczkach namiotowych to rejony Maan i Zarqa; bieda demoralizuje, więc dla nas mądrzej tam nie zaglądać.
Na drogach są liczne posterunki policyjne, dzięki czemu czuliśmy się naprawdę bezpiecznie. Zatrzymywano nas kilka razy, dwóch młodych chłopców odważyło się zamienić kilka słów, reszta zorientowawszy się, że to turyści machała – jechać. I policja, i mieszkańcy są bardzo przyjaźnie nastawieni do Polaków, jest nas tam naprawdę sporo.
Oficjalną walutą jest dinar jordański powiązany sztywnym kursem z dolarem amerykańskim, 1$=0,709JOD (1 JOD= 5,38 zł w czasie naszego pobytu).Wymienialiśmy pieniądze na lotnisku (koło wypożyczalni samochodów) i w mieście w Banku Arabskim. Kantory mogą doliczać prowizję. Nie korzystaliśmy z bankomatów, za jeden hotel płaciłam kartą kredytową, reszta gotówką.
Tygodniowy wypad na przełomie listopada i grudnia planowałam dawno, ale śledziłam ceny biura R. na „Magiczne Południe”, czyli dla mnie drugą część Maroka. Wśród ofert pojawiły się nowe propozycje dla Jordanii. Po nitce do kłębka, i zorientowałam się, że Ryanair od listopada (po dwa razy w tygodniu, z Warszawy i Krakowa) zaczyna latać do Ammanu. Krótki zwiad internetowy i uznałam, że chyba damy radę. Bilety, rezerwacje, planowanie trasy- to dla mnie czysta przyjemność i środek przeciw jesienno-zimowej depresji.
Zaczęłam od biletów lotniczych. Ceny są różne, niższe w poniedziałek niż w piątek, który niestety nam bardziej pasował. Ogólnie bilety u Ryanair’a coraz droższe, za każdą rzecz dopłata, w tym za bagaż podręczny, czyli walizeczkę 55x40x20 do 10kg. W cenie biletu jest tylko jedna mała torba mieszcząca się pod siedzeniem, wielkości 40x20x25. Obawiałam się, że mogę nie mieć możliwości wydrukowania biletu, więc żeby mieć odprawę powrotną wykupiłam miejscówki. Okazało się, że i tak był problem, bo panowie nie mogli zrozumieć jak mogliśmy odprawić się przez internet i, że to co mamy w ręku to bilet, więc dwukrotne usiłowali nas zawrócić; nie było po prostu ścieżki dla osób z bagażem podręcznym odprawionych on-line. Po przylocie nie kontrolowano nam bagażu, natomiast w drodze powrotnej wyciągnęli nam dzwonek dla kóz i lornetkę. Nad lornetką radziło trzech, w końcu uznali, że nie jesteśmy z obcego wywiadu i dali spokój. Natomiast machnęli ręką na 5x250ml humusu, co teoretycznie powinni wywalić nam do kubła.
Przy pobycie co najmniej trzy noce wiza jest bezpłatna jeżeli mamy Jordan Pass. W przeciwnym wypadku to koszt 40 JOD.
Jak już pisałam, auto mieliśmy z lokalnej wypożyczalni Auto Nation, za pośrednictwem strony discovercarhire.com . Z domu wpłaciłam część kwoty, resztę gotówką na miejscu. Mimo, że miałam wykupione pełne ubezpieczenie pan usiłował wcisnąć nam własne, tłumacząc, że gdyby sprawca uciekł to będziemy mieli problem, no i nie musiał by robić 700$ zastawu na karcie kredytowej. Z tą blokadą jakaś dziwna sprawa. Na wydruku z kasy fiskalnej jest pre-autoryzacja na kwotę 500JOD. Przez tydzień nie zaglądałam do banku, a przy zdawaniu auta pytaliśmy kiedy pieniądze wrócą na konto; pan odpowiedział, że w ciągu 10 dni. Po przylocie stwierdziłam, że nie ma żadnej blokady ani śladu po niej.
Problemem natomiast jest stan techniczny aut z lokalnych wypożyczalni. Pierwsze jakie dostaliśmy tak ściągało na prawo, że kierownicę trzeba było w zębach trzymać. Wróciliśmy po 700m. i szef oddał nam swoje auto, którym przywiózł nas z lotniska, też rupieć po stłuczce ze stukającą klapa bagażnika, ale jakoś się toczył.
Na lotnisku pan miał na nas czekać przy wyjściu z hali przylotów, ale gdzieś krążył i musiał nam go zlokalizować telefonicznie jego kolega z sąsiedniej wypożyczalni. Innych atrakcji z samochodem nie było. Benzyna ma stałą cenę 0,825 JOD. Przy ostatnim tankowaniu prosiliśmy o rachunek, którego teoretycznie może żądać wypożyczalnia. Facet nie miał czym wypisać, sprezentowałam mu długopis, za co błogosławił nas przez parę minut.