Cześć!
Jeżowce, hmm nie taki diabeł straszny jak go malują. Byłem na Braciu w miejscowości Supretar 9 dni i pod koniec urlopu myślałem, że nie zobacze już tego stworzonka. Jednak jak na plaży zjawiła się rodzinka Czechów bądż Słowaków (dwoje starszych osób -> dziadkowie, dwoje w średnim wieku -> rodzice i dwoje dzieci). Tylko się rozpakowali na plaży, a już ojciec tych dzieciaków miał na nogach płetwy a na głowie maske i rurke i do wody.
Po jakiś 30 minutach patrze, wychodzi i trzyma cos w rekach.
I jak myslicie co to było Dwa jeżowce (jakieś 8 cm śrenicy) i mały Krab. Cały ten zwierzyniec trafił do wiaderka z wodą, no i się zaczeło. Dzieciaki te zaczeły wykładać jeżowce i kraba na leżącego nabrzuchu dziadka z wielką radochą.
Po taki widoku postanowiłem wziąść jeżowca sam do ręki. Kraba zostawiłem w spokoju. Przypmina to jeża, ale wcale nie kłuje, położony na plaży psesuwał się w strone wody.
Najgorsze dla tych dzieci było to jak ich Tata postanowił wypuscić ten zwierzyniec spowrotem do wody. Co to był za płacz i skomlanie, żeby je jeszcze zostawił. Ale z tego co zrozumiałem, to obiecał im nastepnego dnia wyłowić takie same jak wcześniej opisame. Zresztą z rozmowy można było wysnuć taki wniosek, ze robił to codziennie.
WNIOSEK:
Wpuść Czecha albo Słowaka na plaże to wszystko Ci wyłowi :)
Pozdrowienia
Emil
P.S: Sam używałem klapek do chodzenia, jednak do pływania wyrzucałem je zwinnie na brzeg. Gorzej było z wychodzeniem, kiedy trzeba było do nich dojść