Przepraszam, że tak zaniedbałam relację.
Choć we wrześniu mali podróżnicy wrócili do odpowiednich placówek, nawet nasza najmłodsza dziewczynka została przedszkolakiem
a ja nie mam za dużo pracy (pracuje w domu i sama sobie jestem szefem
) to jakoś ciągle brakuje mi na wszystko czasu...
Pewnie ciężko mi się było zabrać za zakończenie relacji również przez to, że ostatnia część naszych ubiegłorocznych wakacji trochę nas rozczarowała i czuliśmy mocny niedosyt. Absolutnie nie rozczarowały nas Kaszuby, pogoda była tak kiepska, że ciężko było w pełni docenić piękno tego rejonu.
Jednak coś tam zobaczyliśmy, więc zabieram się za kontynuowanie mojej relacji
Odcinek 12
Świat do góry nogami...
Niestety tęcza z poprzedniego wieczoru nie zapowiadała końca deszczu i brzydkiej pogody. Poranek następnego dnia jest ponury, zimny i mokry, wymarzona pogoda na wakacje... Ale wiadomo, że tak naprawdę nie ma złej pogody są tylko złe ubrania, my ubieramy się dobrze i ruszamy na wycieczkę.
Kierunek Szymbark. Jedziemy Drogą Kaszubska, prowadzącą przez Kaszubski Park Krajobrazowy. Niestety ciężko docenić piękne widoki, kiedy szare, ponure chmury wiszą nisko nad ziemią a wycieraczki na przedniej szybie nieustannie pracują...
Docieramy do Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku, pierwszego punktu naszego dzisiejszego programu.
Zwiedzanie tego miejsca zaczynamy od obejrzenia Najdłuższej Deski Świata, Stołu Noblisty wykonanego na pamiątkę Pokojowej Nagrody Nobla dla Lecha Wałęsy oraz Muzeum Ciesielnictwa.
Napisy są również po kaszubsku
Następnie idziemy do Domu Sybiraka. Jest to dom zbudowany przez osiemnastowiecznych zesłańców syberyjskich, przywieziony spod Irkucka i na nowo złożony w Szymbarku. Jego surowe wnętrze skłania do zadumy nad losem naszych rodaków na Wschodzie. Można przeczytać kilka prawdziwych historii wiszących na ścianach wewnątrz domu. Mnie wzruszyła szczególnie jedna, opowieść kilkuletniego chłopca...
Następnie przechodzimy do zrekonstruowanego sowieckiego łagru. Nieopodal baraku wieża strażnicza, ogrodzenie z drutów kolczastych, a także lokomotywa i wagony, jakimi nasi rodacy wywożeni byli do łagrów.
Idziemy dalej. Mijamy Dom Trapera Kaszubskiego z Kanady oraz Dwój Salino. Dochodzimy do wejścia do Bunkra Gryfa Pomorskiego. Nie ma sensu, żeby wchodziła tam z Hanią i wózkiem, więc chłopaki idą sami. Spotykamy się przy wyjściu z bunkra. Chłopcy są bardzo zadowoleni.
Na koniec zostawiliśmy sobie Dom do góry nogami. Budowla ta w zamyśle autorów ma być alegorią współczesnego świata, w którym tradycja i system wartości zostały postawione na głowie.
Do środka zwiedzający wpuszczani są w grupach musi więc stanąć w kolejce. Wnętrze domu zostało tak urządzone jakby faktycznie został on postawiony na głowie, chodzimy więc po suficie a na podłodze, do góry nogami wiszą meble. Po wejściu do tego domu, dzieje się rzecz bardzo zaskakująca. Zaczyna nam się kręcić głowie, tracimy równowagę i czujemy się ja na statku podczas niezłego sztormu... Niesamowite!
Niełatwo zrobić zdjęcia, bo w domu jest dość ciasno a ludzi sporo:
Chwila zabawy kamyczkami
Na tym kończymy wizytę w Szymbarku. Na koniec wracamy jeszcze do budynku, w którym mieści się Muzeum ciesielnictwa, żeby coś zjeść w znajdującym się tam barze.
Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku mocno mnie zaskoczyło, myślałam, że będzie to zdecydowanie bardziej rozrywkowe miejsce, okazało się, że odwiedziny w Szymbarku skłaniają przede wszystkim do zadumy i refleksji.
Pogoda nadal niezbyt dobra ale chociaż nie pada. Możemy więc zrealizować drugi punkt naszego dzisiejszego planu. Nie jedziemy daleko, wracamy na Drogę Kaszubską i jeszcze przed Wieżycą zatrzymujemy się na parkingu przy drodze. Tutaj przecina drogę czarny szlak, którym chcemy dość do wzniesienia Wieżyca (329m n.p.m.), które jest najwyższe na Pomorzu i na całych polskich nizinach. Idziemy szlakiem prowadzącym przez ponury (wiem, wiem to sprawka pogody), bukowy las i po jakiś 15-20 minutach jesteśmy na szczycie. Wierzchołek również porośnięty jest drzewami, a żeby móc podziwiać widoki trzeba pokonać kolejne 30m i wejść na Kaszubską Wieżę Widokową im. Jana Pawła II. Ponieważ nasza najmłodsza podróżniczka wyjątkowo źle zniosła dzisiejszą, niezbyt długą, wędrówkę w nosidle, postanawiamy, że ja zostanę z nią na dole, żeby sobie trochę pochodziła a na górę wejdą sami panowie.
Po zejściu Łukasz mówi, że niewiele straciłam, widoki nie powalają na kolana, dodatkowo dzisiejsza pogoda jeszcze robi swoje.
Wracamy do samochodu i jedziemy do naszego pokoju w Zaworach. Po obiedzie i krótkim odpoczynku jedziemy do Kartuz.
Miasteczko robi na nas nie najlepsze wrażenie. Jakoś tu smutno i ponuro. Kościerzyna prezentowała się dużo lepiej. Idziemy na spacer w poszukiwaniu głównego zabytku miasteczka – kolegiaty pw. Wniebowzięcia NMP. Największe wrażenie robi jej dach, potężna barokowa konstrukcja z 1733r. Nie możemy niestety wejść do środka kościoła, bo właśnie trwa msza. Obchodzimy więc budynek dookoła.
Na zewnętrznej ścianie zachował się stary słoneczny zegar, nad którym nadal widoczna jest słynna kartuska maksyma: Memento mori czyli Pamiętaj, że umrzesz.
Takim „optymistycznym” akcentem kończę ten odcinek i obiecuje, że na następny nie będę kazała tak długo czekać