Odcinek 11
Stoi na stacji lokomotywa... w Kościerzynie
Nasz króciutki pobyt nad morzem minął błyskawicznie. Kolejnego dnia znowu pakujemy cały nasz dobytek do samochodu.
Z tym pakowaniem i rozpakowywaniem jest trochę zamieszania, szczególnie biorąc pod uwagę, że wszystko sam robi Łukasz. Ja w tym czasie zajmuję się dzieciakami, najczęściej zabieram ich na spacery
Na jego głowie jest rozbicie (złożenie) namiotu, wypakowanie wszystkiego z samochodu lub zapakowanie z powrotem.
Tym razem znowu zabieram dzieciaki na plażę, na szczęście pogoda jest całkiem sympatyczna, choć wczorajszy dzień znowu zakończył się deszczem.
Chwila zabawy na piasku, pożegnanie z Bałtykiem i wracamy na kemping. Łukasz zdążył już wszystko zapakować, wsiadamy więc do samochodu i ruszamy w dalszą drogę.
Jest 9. dzień sierpnia, jednocześnie 9. dzień naszych wakacji. Wybieramy drogę z przeprawą promową przez Wisłę, w ramach atrakcji dla dzieci
Niestety kiedy dojeżdżamy do rzeki okazuje się, że prom nie pływa. Szkoda, że takich informacji nie ma wcześniej na drodze...
Wracamy kawałek i skręcamy w boczną drogą, którą przez Drewnicę i Żuławki dojeżdżamy do drogi krajowej nr.7 do Gdańska. Po drodze jest sporo korków i utrudnień, w końcu mocno zmęczeni dojeżdżamy do wsi Zawory położonej w Kaszubskim Parku Krajobrazowym. Planowaliśmy mieszkać na kempingu "Tamowa" w Zaworach. Choć całą drogę zastanawialiśmy się czy nie lepiej poszukać jakiegoś pokoju, to w końcu i tak pojechaliśmy na kemping. Jednak kiedy wysiedliśmy z samochodu, niebo zasłoniły ciemne chmury, zaczął wiać silny i zimny wiatr, zrobiło się nieprzyjemnie. Kemping wyglądał bardzo sympatycznie, my jednak podjęliśmy decyzję, że ostatnie noce naszych wakacji prześpimy w murowanych czterech ścianach. Po dwóch deszczowych wieczorach nad morzem, trochę mieliśmy już dość brzydkiej pogody pod namiotem.
Wieś Zawory leży przy tzw. Drodze Kaszubskiej, ponoć jednej z atrakcyjniejszych widokowo polskich tras dla zmotoryzowanych. Sama miejscowość położona między dwoma jeziorami zrobiła na nas bardzo dobre wrażenie, postanawiamy więc znaleźć pokój właśnie tutaj. Tym bardziej, że dzieciaki są już trochę znudzone jazdą. Wieś jest nieduża, nie ma więc dużego wyboru pokoi do wynajęcia. Zatrzymujemy się w jednym z pierwszych domów przy drodze prowadzącej od Ręboszewa (niestety nie pamiętam adresu i nie mogę znaleźć tego domu w internecie). Pani ma dla nas wolny, czteroosobowy pokój, cena jest przystępna, zostajemy.
Połowa dnia jeszcze przed nami, nie chcemy go spędzić w pokoju a na wypoczynek nad jeziorem Brodno Małe, znajdującym się po drugiej stronie drogi, pogoda jest zdecydowanie nieodpowiednia. Tak więc po rozpakowaniu się w pokoju i krótkim odpoczynku jesteśmy znowu w samochodzie i jedziemy do Kościerzyny.
Główną atrakcja miasteczka jest skansen kolejowy "Parowozowania Kościerzyna" i właśnie od niego zaczynamy. Na szczęście niebo chwilowo się przetarło, nieśmiało wygląda nawet słonko, możemy więc spokojnie oglądać eksponaty w muzeum "pod chmurką". Stare pociągi bardzo podobają się dzieciakom, szczególniej, że do wielu z nich można wejść. Chłopcy z radością podziwiają kolejne parowozy i wdrapują się na lokomotywy, natomiast Hance wielką frajdę sprawia zabawa znajdującymi się pomiędzy torami kamieniami. Dla każdego coś fajnego
Ze skansenu jedziemy do centrum miasteczka, parkujemy samochód przy jednej z uliczek prowadzącej do Rynku. Muszę przyznać, że Rynek i otaczającego go uliczki robią na nas bardzo pozytywne wrażenie. Na Rynku jest sympatyczna fontanna i kawiarniany ogródek. Działa też informacja turystyczna, w której dwa dni później kupimy kaszubskie pamiątki. Spacerujemy chwilę po rynku, dzieciaki moczą łapki w fontannie. Jest bardzo przyjemnie, jedynie trochę za chłodno.
Po powrocie do pokoju z naszego okna widać tęczę. Mamy nadzieję, że jest ona zapowiedzią ładnej pogody i kolejny dzień bedzie bez deszczu...