Niedziela spędzona aktywnie na łonie natury
Teraz czas na dalszy ciąg mazurskich opowieści
Odcinek 3.
Śladami III Rzeszy...
Zaczyna się kolejny dzień. Budzimy się jak zwykle za wcześnie
niestety nasza córeczka należy do rannych ptaszków i już po 6:00 urządza nam pobudkę. Na szczęście wieczorem również wcześnie chodzi spać, dzięki temu mamy czas dla siebie. Pogoda przepiękna, bezchmurne niebo, cudne słońce i cieplutko od samego rana. Żeby nie budzić sąsiadów, ewakuujemy się z Hanką na kempingową plaże. Ona bawi się piaskiem a ja rozkoszuje się ciszą i spokojem.
Kiedy kemping powoli budzi się do życia, wracamy do namiotu i jemy śniadanko. Uwielbiam poranki na kempingu i śniadania pod chmurką a raczej pod bezchmurnym niebem
Cudnie jest. Ale nie ma zbyt dużo czasu na poranne lenistwo, bo dzisiaj w planach mamy ciekawą wycieczkę. Dzień będzie pod hasłem poniemieckich schronów i śluz. Zaczniemy od znanego pewnie wszystkim Wilczego Szańca. Spodziewamy się, że będzie tam sporo turystów, ruszamy więc dość wcześnie, żeby zdążyć przed największym tłumem. Koło 9:30 dojeżdżamy do Gierłoży, zostawiamy samochód na dużym parkingu, o tej godzinie zapełnionym jedynie do połowy. W kasie kupujemy bilety oraz mały przewodnik z mapką i ruszamy trasą oznaczoną kolorem czerwonym. Wilczy Szaniec był w czasie wojny jedną z głównych kwater Adolfa Hitlera, tutaj w latach 1941-44 łącznie ponad 800dni. Tutaj przeprowadzono też, niestety nieudany, zamach na Hitlera. W Gierłoży znajdował się zespół kilkudziesięciu budynków, najpotężniejsze schrony miały niewyobrażalnie grube ściany i stropy z żelbetu.
Spacer po Wilczym Szańcu jest bardzo ciekawy, chłopcy z zachwytem oglądają pozostałości gigantycznych schronów, pomimo, że są w dużym stopniu zniszczone, widać ich wielkość. Mnie, jako mniejszej entuzjastce wojennych pozostałości, zachwyca mech porastający ściany schronów, ma niesamowicie intensywny zielony kolor.
Na każdym z budynków są umieszczone tabliczki zakazujące wstępu, mimo to zdecydowana większość zwiedzających do schronów wchodzi. Moi mężczyźni, wyposażeni w latarki, również. Mnie zupełnie nie interesują ciemne korytarze, a nawet czuję się w nich nieswojo, dlatego z moją małą dziewczynką zostajemy na zewnątrz. Szukamy patyczków, skubiemy piękny mech i walczymy z natrętnymi komarami, których w tym wilgotnym lesie jest mnóstwo
Chcesz trochę mchu?
My jesteśmy tacy mali czy ten schron takie wielki?
Śmiecha
Przejście całą trasą zajmuje nam ponad godzinę. Wracamy na parking, który przez ten czas zapełnił się niemal w całości i ruszamy dalej, kierunek: Mamerki. W lasach nad jeziorem Mamry, na południe od wsi Przystań znajduje się zespół obiektów byłej niemieckiej głównej kwatery Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych. W latach 1940-44 zbudowano tu ponad 200 obiektów służących różnym oddziałom i służbą sztabu.W dobrym stanie przetrwało 30 schronów betonowych o charakterystycznych chropowatych ścianach, pokrytych tynkiem z moczonej w betonie trawy morskiej. Część również porastają intensywnie zielone mchy. Niestety po Wilczym Szańcu Mamerki nieco rozczarowują, jest tu zdecydowanie mniej ciekawie i nie wiem czy warto było przyjeżdżać. Najciekawsza jest drewniana wieża widokowa znajdująca się na dachu jednego ze schronów. Widać z niej jezioro Mamry, jednak widok nie zachwyca. Dla chłopców w Memerkach najciekawsza jest niewielka wystawa militariów przy kasie.
W Mamerkach też jest zieono.
Widok z wieży na j.Mamry.
Wracamy na parking i cofamy się kawałek drogą na południe aby dotrzeć do Sztynortu. Jest to niewielka wioska położona pomiędzy jeziorami Mamry i Dargin, mieści się tu spora przystań a także mocno zaniedbany płac Lehndorfów. Zostawiamy samochód na płatnym parkingu i kierujemy się najpierw na przystań. Po krótkim spacerze pomiędzy jachtami, siadamy w letnim ogródku tawerny Zęza. Ponoć jest bardzo popularna wśród mazurskich żeglarzy i niemal w każdy letni wieczór spotykają się w niej amatorzy szant. Tego nie sprawdzimy, wieczorem nas już tu nie będzie. Wiemy natomiast, że bigos i fasolka po bretońsku jakie tu podają są zdecydowanie za drogie a ich smak nie dorównuje cenie, niestety... Natomiast lane, zimne piwo w takich okolicznościach smakuje wybornie
Na taką przyjemność mogą sobie pozwolić tylko ja, ponieważ Łukasz pełni funkcje naszego kierowcy a reszta naszej ekipy jest nieletnia
Udaje nam się posiedzieć nawet dłuższą chwilę w spokoju, ponieważ teren dookoła stolików wysypany jest drobnymi kamykami, które na jakiś czas zajmują uwagę naszej córki
Po chwili odpoczynku idziemy w kierunku pałacu. Pałac, niestety jest w dość opłakanym stanie. Ale jest nadzieja, że kiedyś będzie lepiej, ponieważ trwają prace remontowe, budynek otoczony jest siatką. Siadamy na chwilę na trawce na wprost pałacu i obserwujemy obecnych mieszkańców sztynorckiego pałacu - rodzinę bocianów
Ze Sztynortu kierujemy się do Leśniewa, zostawiamy samochód na dużym i pustym parkingu (płatny) i idziemy za strzałkami wskazującymi drogę do śluzy Leśniewo Górne. Na to miejsce czekałam dzisiaj najbardziej.
W 1911r. rozpoczęto budowę Kanału Mazurskiego mającego połączyć Wielkie Jeziora Mazurskie z Pregotą i Bałtykiem. Prace, przerwane przez I wojnę światową, kontynuowano po 1934r. Kanału nie ukończono. Śluza w Leśniewie Górnym nie została skończono, nie osiągnięto nawet połowy stanu zaawansowania prac, mimo to śluza wygląda imponująco i robi duże wrażenie. Wrażenie trochę psuje położony częściowo na budynku śluzy park linowy. Miejsce zdecydowanie godne polecania! Nam podobało się bardzo, choć byliśmy już trochę zmęczeni. Bliżej parkingu znajduje się śluza Leśniewo Dolne ale ona jest niewielka, zbudowano zaledwie fundamenty.
Niedokończona śluza Leśniewo Górne.
I Leśniewo Dolne.
To był ostatni punkt dzisiejszej wycieczki, czas wracać na kemping. W okolicy są jeszcze godne uwagi miejsca związane z III Rzeszą, choćby Twierdza Boyen w Giżycku, jednak nie da się zobaczyć wszystkiego i to miejsce postanowiliśmy zostawić sobie na kiedy indziej.
Wracamy na kemping. Pogoda jest tak piękna, że późne popołudnie spędzamy na plaży i w wodzie. Natomiast wieczór, kiedy dzieci już śpią, spędzamy przed namiotem podziwiając gwiazdy. Jako fani złocistego napoju z pianką, próbujemy też piw browaru Kormoran. I muszę przyznać, że Rześkie i Świeże bardzo nam smakują.
CDN