Re: Jesteśmy na wczasach. W tych góralskich lasach...
Nefer napisał(a):ruzica napisał(a):A widoki z wieży bardzo zacne
.
Zaraz będą następne
Krasnany-Dolina Kur-Sedlo Preihyb-Mały Krywań-Sedlo Bublen- Wielki Krywań-Snilovske Sedlo-VratnaKolejnego dnia pogoda znacznie się poprawiła(Słowację nawiedziła fala afrykańskich upałów), dzięki czemu mogliśmy w końcu iść w góry. Pierwszy cel mieliśmy bardzo konkretny- najwyższy szczyt Małej Fatry, czyli Wielki Krywań.
Początkowo plan naszej trasy wyglądał nieco inaczej. Mieliśmy zamiar wystartować we wsi Nezbudska Lucka, wejść na Suchy i stamtąd grzbietem w kierunku Wielkiego Krywania. Ale jak zwykle pojawiło się jakieś "ale". Zaplanowany szlak był dość długi i obawiałam się, że możemy nie zdążyć na zjazd kolejką ze Snilovskego Sedla(ostatni zjazd w tygodniu i poza sezonem jest o 16:30). Wiem, że od biedy można zejść pieszo, ale po co się męczyć jak jest kolejka? Tak więc wymyśliłam szlak z Krasnan na Mały Krywań. Wychodziło chyba o godzinę krócej.
Do miejsca docelowego zawiezie nas autobus SAD(taki słowacki PKS-staliśmy się jego fanami). By na niego zdążyć wstaliśmy o 5. Masochiści. Autobusem jedziemy kilkanaście minut, kosztuje to 1 e od osoby.
Początek wycieczki to asfaltowa ścieżka- idziemy nią niespełna godzinkę.
Potem wchodzimy do lasu i idziemy wzdłuż potoku Kur- czuję się jak w Dolinie Chochołowskiej
Im wyżej tym ciekawiej np. jest jedno miejsce gdzie trzeba przeskoczyć dość szeroki potok- to mnie lekko zestresowało. Może kiedyś był mostek.
Mostek jest trochę dalej, ale nie wzbudza zaufania
Za mostkiem następuje długi, masakrycznie stromy, męczący odcinek, cały czas w lesie, idzie się upierdliwie bo nachylenie miejscami jest naprawdę duże. Raczej schodzić bym tędy nie chciała. Ale szlak ma pewną cechę którą można uznać za zaletę-legendy głoszą, że łatwiej tu spotkać odchody niedźwiedzia niż człowieka- i rzeczywiście- pierwszych ludzi napotkaliśmy dopiero w okolicach Małego Krywania. Za to kupę niedźwiedzia trochę wcześniej
Las się kiedyś kończy i wychodzimy na zielone polanki:
To jeszcze nie koniec męczarni, nadal idziemy zdecydowanie pod górę. Całą zabawę utrudnia dodatkowo fakt, że szlaki są mocno błotniste po weekendowych deszczach. Im wyżej tym wcale nie jest bardziej sucho. Końcówka niebieskiego szlaku jest już przyjemna widokowo:
W końcu po 3,5 godzinach wychodzimy na przełęcz:
Jest dopiero 10.30 więc możemy sobie zrobić dłuższy odpoczynek i nacieszyć się górami w samotności.
Widok na zachód, w stronę Białych Skał:
Nasza dalsza droga:
To już chyba zbocza Małego Krywania- W oddali Wielki Rozsutec- na niego też wejdziemy, ale jutro.
I w końcu Mały Krywań zdobyty(wcale nie jest taki mały;)
Tu robimy kolejny dłuższy odpoczynek. Na Wielki Krywań pójdziemy w następnym odcinku.