Dzień 11, 29.08.2018
Štrbskie Pleso-Dolina Mięguszowicka-Chata pri Popradskim Plesie-Dolina Żabia- Chata pod Rysami-Rysy(powrót tą samą drogą)
Na Rysy wybieraliśmy się już od kilku lat, ale zawsze jakieś przeszkody stawały na drodze. Głównie był to brak pogody. No i ja tchórzem jestem i jakoś się tych Rysów bałam jednak, no więc unikałam tematu..Nadszedł jednak w końcu odpowiedni moment i w sierpniu tego roku, w pewną środę w ostatnim tygodniu wakacji wstaliśmy o 4.20 by w końcu zrealizować nasz wzniosły cel.
Tym razem na parking przy szlaku dojechaliśmy Korsą. Z Zakopanego do Szczyrbskiego Jeziora da się co prawda dojechać transportem publicznym, ale jest to dość skomplikowane, no i można nie zdążyć na ostatni autobus. Droga na miejsce zajęła nam około 1,5 h. Z parkowaniem w Sczyrbskim J. nie ma problemu, parkingów jest sporo, my zostawiliśmy Korsę na ogromnym parkingu centralnym. Kosztował chyba 5,5 e za cały dzień.
No to w drogę- na początek jak zwykle pójdziemy lasem:
Prognozy na dziś zapowiadały ekstra lampę, więc jaraliśmy się jak race na Marszu Niepodległości, a tu takie coś:
Trochę, żyję nadzieją, że się może później wypogodzi, no ale wiadomo czyją matką jest nadzieja
Ale pogoda to nie jedyny mankament.
Ileż to ja się naczytałam, jakie to słowackie szlaki są puste, nic tylko cisza spokój i kontemplacja w samotności. Oczywiście nie spodziewałam się pustek na szlaku na Rysy, bo w końcu i dla Słowaków to jest popularny cel wycieczek- najwyższe miejsce dostępne znakowanym szlakiem turystycznym, a po drodze najwyżej położone schronisko, wcześniej schronisko nad urokliwym stawkiem....
No, ale tego co zastaliśmy nie przypuszczałam w najgorszym razie. Bo oto od rana bierzemy udział w jakimś narodowym wyścigu Słowaków. Dosłownie, bo oni nie idą tylko biegną prawie Wyprzedzili nas prawie wszyscy Tzn. chyba ze sto osób, maszerujący przeważnie w grupach 10 osobowych
Chyba coś za darmo na tych Rysach będą rozdawać Trudno jakoś się z tym trzeba pogodzić.
My nie biegniemy, idziemy sobie spokojnie, musimy się przecież rozejrzeć, bo wszystko tu dla nas nowe i ciekawe. S. kwęka, że już wie, że się będzie wkurzał podczas zejścia po w tym lesie wystające korzenie i kamienie to się potykał będzie...
Ej, ale przecież od schroniska to asfaltem można zejść
Jakoś tak na myśl o powrocie gładkim asfaltem miło mi się zrobiło.
Tymczasem musimy trochę zejść, mimo, że przecież Rysy wysoko i daleko jeszcze:
Jak ja nie lubię takiego bezsensownego wytracania metrów...
Nie wiem czemu, ale ta fotka to mi się z tym kojarzy:
W ogóle to mam dziwne miny na wszystkich zdjęciach przez tych Słowaków pędzących. Bo jakoś mi głupio było blokować im drogę pozując do fotek...
Oto doszliśmy do pierwszego szlakowskazu-zgodnie z czasem z mapy, więc nie ma co się za bardzo przejmować. Zejdziemy parę metrów w dół by obadać schronisko:
oraz staw, czyli Popradske Pleso:
Tutaj zrobimy też dłuższą przerwę.
Następnie wraz z tłumem Słowaków pójdziemy niebieskim szlakiem, w stronę Żabiego Potoku:
Jeden z dwóch mostków. Oba oblegane przez amatorów fotografii ludziowo- górskiej
Tam w chmurach, czai się Szatan *
My idziemy zakosami, co jest bardzo wygodne:
Słowacy z zakosów nie korzystają, drą prosto w górę, byle było szybciej Dziwny jest ten naród
Wyżej nie jest już zielono:
Gdzieś tutaj zrobimy sobie przerwę nr 2.
A potem dojdziemy do Żabich Stawów...
...które zostały tak nazwane, bo komuś przypominały żabę.
Trochę się jednak wypogadza:
Stawy z góry:
Zaraz dojdziemy do osobliwego miejsca, ale o tym w następnym odcinku.
*Szatan-najwyższy szczyt Grani Baszt