Oczywiście kolejne dni - każdy w kolejnej relacji.
Nie sypiam w hotelach - zawsze wybieram małe apartamenty z kuchnią - bo lubię gotować i kilka moich potraw zamieszczę w relacji.
Kiedy czas na gotowanie - otóż jesteśmy w sierpniu, tu nawet miejscowi w godzinach 12-17 raczej pauzują, stąd doszedłem do wniosku że jako "cypryjski skandynaw" czyli człowiek nienawykły do takich gorąców - będę w tych godzinach pauzował pod klimą, gotował, jadł obiad i ucinał sobie drzemkę - a potem druga połowa dnia. Okazało się że to była bardzo słuszna teoria i w praktyce tak robiłem.
17teg w poniedziałek rano rozpocząłem dalszy ciąg cypryjskiej przygody. Ponieważ klepnąłem sobie kontakt w larnace w wypożyczalni jednośladów zadzwoniłem rano i dopytałem się kiedy się widzimy. Oczywiście czas w krajach południowych biegnie trochę inaczej więc właściciel wypożyczalni początkowo mówił że będzie o 10:00, potem że 10:40 - przybył 11:20, cud że przybył
Ja tymczasem o świcie (wciąż nie miałem pod nosem nic oprócz komunikacji miejskiej) wyszedłem na autobus miejski 430. Same autobusy są bardzo dobre, nowe, klimatyzowane i zapewniają cudowny komfort podrózy, ale jezdzą wolno i w cały świat, stąd moja krótka przejażdzka z perivoli do Larnaci która ma 8 km odległości trwała....45 minut i blisko drugie 45 czekania na przystanku bo autobusy te jezdzą na zasadzie że znany jest tylko czas odprawy na przystanku początkowym i końcowym a po drodze - to jak wyjdzie
W każdym razie ubrałem się w ciuchy przepuszczalne powietrze ale chroniące od słońca, plus bandamka, która w "dziwnych" sytuacjach robi za covido-przyłbę i byłem gotowy walić do wypożyczalni po upragniony .... skuter.
Tak skuter, bowiem na codzień jeżdże maxi-skuterem marki KYMCO i trudno mi sobie wyobrazić bardziej komfortowy środek transportu, zwłaszcza w zapchanych miastach południowej Europy. Tymczasem wjeżdzałem pod Larnaca Bus Central Station i już z daleka widziałem budynek wypożyczalni.
Tymczasem dojechałem z kaskiem w ręku pod budynek wypożyczalni i jako pisałem wcześniej, nasz wypożyczający się spóźnia - myślałem że kilka minut a nie ponad godzinę. Cóż nie będę siedział w srodku miasta na gazonie i czekał, szybkie spojrzenie w mapę googla - przecież niedaleko jest miejska plaża Finikoudes, to idziemy pomoczyć nogi.
Pojawia się właściciel. Dużo niezgodności z tym co wcześniej ustaliliśmy - skutera nie będzie. Poza tym ceny wynajmu skuterów i motocykli są tak abstrakcyjne że w stosunku do samochodów to kosmos. Szybki telefon do wypożyczalni samochodów. stawka za motor na dwa dni: 50 E doba, stawka za samochód z automatem na pozostałe 5 dni 15 E/doba...... To rozebrało mnie z marzeń. Już wiedziałem że ten pobyt nie będzie motocyklowy - i jak się potem okazało słusznie, bo Cypr zwiedzać w sierpniu motocyklem jest niezwykle trudno - samochód (który kosztuje 3 razy mniej) jest tutaj pop prostu lepszym rozwiązaniem. To psuje mi marzenia o Cyprze w siodle - ale nie psuje mi urlopu.
Dogaduje się z właścicielem na coś innego co mogę wypożyczyć mając kat A prawa jazdy: Yamaha YBR 250i - jak się potem okaże to niezwykle zwrotna, oszczędna i doskonała konstrukcja - stąd post factum nie mam żadnych pretensji że zmieniono mi zakontraktowany motocykl. Chwila formalności, zastaw na karcie kredytowej i już cieszę się jazdą w kierunku domu nowym środkiem lokomocji. Ha, mam czym jezdzić, jest to motocykl, którym w lewostronnym ruchu radzę sobie jak kozica pod morskim okiem, jest to niepsuwalna YAMAHA, jest 21 kM a radość w oczach dziecka, bezcenne....
Tymczasem zahaczyłem o ulubiony - jak się potem okaze market - Slavenitsa i już byłem w posiadaniu kilku sprawunków, które pozwolą mi zrobić jakiś obiad. Ze wzgledu na to że umówmy się nie mam w pełni wyposażonej kuchni jak w Master Chefie decyduję się na prostą potrawę jednogarnkową, był to rodzaj gulaszu, z warzywami i pulpą pomidorową, którą po uduszeniu w winie - zamieniłem w risotto. Jak zwykle zastosowane składniki sprawiły że wyglądało to i smakowało, wręcz niesamowicie.
Z wypożyczalni motorem podróżowałem oczywiście w koszulce bez rękawów, jak debil - efektem są już poparzone przedramiona. Szybki żel po opalaniu marki Z..... z Trójm...... (uwaga relacja zawiera lokowanie produktu) i krótka drzemka. A po drzemce, jak tylko trochę słońce gasnie, lecimy na miejscowe wybrzeże. Zwiedzanie motocyklem na zasadzie rekonesansu ma niesamowitą zaletę. Motorem wjezdzasz wszędzie, motorem nie szukasz miejsca do zaparkowania, motor wrzucasz w krzaki, motor wjezdza tam gdzie wjezdza de facto rower, motor wprowadzasz na skarpę nad morzem porzucasz, lookasz plazę - nie pasuje - wracasz odpalasz i jedziemy dalej. Motor jest idealny. Zmęczony takim zwiedzaniem trafiam na plażę prowadzoną przez dredowłosych młodych kolesi, którzy puszczają jakąs regaee- gandzia-psychodelic nute. Od razu mi się podoba, tym bardziej że jak mnie zobaczyli z kaskiem i w ciuchach motocyklowych i powiedziałem że nie chce z tym tarabanem się walić pod parasol i leżak to uwaga - zrobili mi specjalne miejsce na zapleczu baru, gdzie miałem stolik, napiwki od firmy za które płaciłem - ale reszta gratis. Plaża fajna z prysznicem i super atmosfera.
Zatoka super. Z płytką wodą. Wchodzę pierwszy raz tak na poważnie do morza. Jezuuuuuniuu - czy oni ją grzeją grzałkami ??? To jest niesamowita zaleta Cypru w drugiej połowie sierpnia - upał wtedy daje się we znaki, ale woda w morzu ma najwyższe temperatury, które normalnie mierzone wynoszą ok 28-32 a na płyciznach i więcej stopni. Biorać pod uwagę że sami mamy 36, to wchodzą do wody o tej teperaturze nie odczuwamy nic....tak jest na Cyprze, wchodzisz do wody i nic nie czujesz....Bajka.
Tymczasem z głośników sączy się psycho-beach music a ja odpoczywam, co chwilę wchodzę ochło....ocieplić się do wody
No dobra to teraz przewodnikiem polecimy. W IV wieku naszej ery, ble ble ble, była susza, ....było dużo węży i szczurów, ble ble ble i sprowadzono KOTY, teraz koty sa wszędzie. Faktycznie, na Cyprze jest ich sporo i nawet z jednym się nawet poznałem na dłużej - bardzo mnie wk.....swoją natarczywością więc nazwałem go....Jarosław. Jaro często towarzyszył mi podczas wylegiwania się na ławce w mojej wioseczce gdzie mieszkałem. A klimat tam był niezwykły.
Tymczasem miasteczko powoli cichło, a miejscowa Taverna zapraszała mnie i to dosłownie, by spróbować czegos smacznego.
Rozluźniony ulubionym Ouzo Plomari wracałem do domu, by zażyć chłodu pod klimatyzatorem, a Was zostawiam z zagadką - co też takiego pysznego (i kultowego na Cyprze) jadłem:
Dobranoc ....