lokiec3 napisał(a):A jak on to sprawdził, że akurat to jest tegoż przyczyną? I gdzie jest ta granica zbyt niskich obrotów? Powiem ci, że zawodowo bezpośrednio czasami oceniam efekty pracy mechaników i jak te efekty widzę, skuteczność i metody napraw to tym bardziej utwierdza mnie to w przekonaniu, żeby takie teorie wygłaszane przez takich ludzi brać z dużym dystansem. Na 30 tysięczne miasto może dwóch mechaników bym polecił.
Wiedziałem, że tak będzie - termin "nadmierne obciążenia" jest koledze znany? Sporo mądrych głów oraz odpowiednia literatura powie Ci, że zbyt niska prędkość obrotowa silnika to dla niego większe obciążenie a drgania przenoszące się po wale korbowym, łożyskach i panewkach powodują ich szybsze zużycie. Osobiście jestem po inżynierii budowy i eksploatacji maszyn i nie dam sobie wcisnąć kitu, że nie ma pojęcia "zła eksploatacja" (po to producenci podają, gdzie jest największy moment obrotowy, kiedy auto osiąga maksymalną moc, etc) albo "jak on to sprawdził". Skoro jesteś ekspertem od oceniania pracy mechaników, to co jak co powinieneś wiedzieć, jakie są przyczyny szybszego (dalekie od nominalnego) zużywania pewnych elementów.
Nie mówimy tu o mechanikach, to kwestia na inną, długą dyskusję.
Nikogo na hamownię nie wysyłałem, a charakterystykę znać trzeba jest literatura i dane producenta
Błąd, na hamowni dowiedziałbyś się trochę więcej, niż te podstawowe dane zawarte w instrukcji obsługi. Ale to trzeba się trochę bardziej interesować, niż być tylko użytkownikiem auta. Ale co do jednego zgoda - podstawowe informacje wystarczą ale są tacy, co i tego nie chcą wiedzieć.
No to będę się musiał mocno obawiać o turbinę bo takie auto mam.
No spoko, ja chętnie poczekam na efekty takiej eksploatacji. Z zastrzeżeniem, że każde auto jest inne i pod warunkiem, że nie jest to najnowsza konstrukcja a la silnik kosiarki z turbiną. Nie muszę Ci chyba tłumaczyć, jak działa turbina i co się dzieje, gdy jest nieużywana?
Według twojej teorii przy tak niskich obrotach jakich pracuje mój silnik to pewnie niedługo śmierć jej nastąpi. Jednak jak pisałem wcześniej te silniki robią grubo ponad 50kkm bezawaryjnie. Mało tego myślę, że większość tych aut są z automatycznymi skrzyniami biegów i raczej moim zdaniem zdecydowana większość właścicieli nie bawi się w zmienianie biegów podczas jazdy, a już na pewno nie po to by utrzymywać wyższe obroty silnika. Nie po to kupuje się pojazd z automatyczną skrzynią biegów.
50 000 km? To słabo. Mój rzekomo awaryjny 4HP20, po wymianie oleju przy 180 000 km, zaczął łagodniej zmieniać biegi, etc.
Co do reszty to się nie odniosę - jedyne posiadane przeze mnie auto z automatem (plus dwa wypożyczone) nie upoważnia mnie do mówienia za wszystkich. Ulysse 3.0 z 4HP20 zachowywało się trochę dziwacznie, tj. ASB potrafiła przymulać (taki jej urok, zresztą w wypożyczonym w Derby Clio, skrzynia zachowywała się podobnie a nie lubię, jak auto za bardzo decyduje za mnie). Po co mi utrzymywać wyższe obroty w automacie? Ano po to, by skrzynia co chwilę nie przerzucała biegów jak opętana (mówię tu o starszych typach hydraulicznych skrzyń a nie o np. PowerShifcie) - ale są to dość specyficzne przypadki, jak np. długa jazda pod górę w zakrętach.
Odpowiedz mi jeszcze na pytanie, po co w automacie istnieje możliwość "ręcznego" przerzucania biegów?
A co ma rodzaj skrzyni do charakterystyki silnika w przypadku gdy mamy pojazdy z takimi samymi silnikami a z różnymi skrzyniami. Mogą być niewielkie niuanse w sofcie, jednak podstawowa charakterystyka pozostaje zasadniczo taka sama.
No tak chyba nie do końca. Ten sam silnik, dwa typy skrzyń, różne moce i momenty obrotowe i właśnie jego oprogramowanie. Przy przeglądzie skrzyni biegów, spece od automatów trochę marudzili, ze do tego auta wpakowali trochę za słabą, jak na ten moment obrotowy, skrzynię (potem zaczęli montować 6HP). Nie przypominam sobie rajdówek z automatem, jaki znamy.
Ja nie mówiłem o jeździe z obrotami na granicy płynnej pracy silnika tylko o takiej rozsądnej,
Widzę, że powoli zmieniasz kierunek oraz, że Twoja teoria zaczyna mieć rysy.
To zaznacz to w dyskusji, inaczej nie będę czepiać się technicznych szczegółów. Celowo podkreśliłem "za niskie obroty".
która przez różne systemy m innymi zmienne fazy rozrządu jest coraz bardziej obniżana.
Kolega wie, do czego służy koło zmiennych faz rozrządu...? Przerabiałem to w silniku Lancii i Ulysse, to akurat jest element na plus.
Największym zabójstwem dla naszych silników i układów z punktu widzenia teorii drgań jest zmienna amplituda i częstotliwość drgań.
No, zbiór tych czynników nazywa się nieprawidłową eksploatacją oraz naprawą.
Powodowane jest to a to nieprawidłową pracą zasilania i zapłonu gdzie podawane są nierówne dawki paliwa, wypadanie zapłonu itp. Stan napędu rozrządu, stan układów wyrównoważających.
Często te usterki są spowodowane wyeksploatowaniem konkretnego elementu. To coś jak w 3.0 V6 ES9 - wręcz podręcznikowo, po mniej więcej 160 000 km zaczęły sypać się cewki, jedna po drugiej. Na "wypadającym zapłonie" ciężko jest jeździć więc jak ktoś jest kompletnym ignorantem, to już trudno.
A to , że ktoś jeździ od 1500 obr czy od 1700 ma znaczenie dużo bardziej marginalne na zużycie niż pozostałe składowe. Nikt z szanownych forowiczów takich badań nie przeprowadził.
Ja wiem, że tacy jak Ty, właśnie w ten sposób chcą innym osobom zamknąć usta, ponieważ skoro nie przeprowadzili laboratoryjnych badań, to
uja wiedzą i się nie znają. Rozbierz parę silników, zrób inspekcję, złóż je do kupy to pogadamy. Nie potrzebuję laboratorium, by mniej więcej określić przyczynę wyeksploatowania silnika. Swojego czasu kręciłem się przy motorsporcie ale to są inne "warunki pracy" dla silnika.
A tak na podsumowanie w tych nowych pojazdach pomijam automaty bo one same to ustalają pojazd w wielu przypadkach podpowiada kiedy zmieniać biegi i wydaje mi się, że ci którzy to opracowali mają trochę więcej pojęcia niż z całym szacunkiem często nie do końca douczony pan Henio mechanik. Dobra kończę te pierdoły bo mi stale w robocie przeszkadzają i wciąż tracę wątek
Pozdrawiam.
Po Angolowie jeździłem też najnowszym S-Maxem, z automatem. Wiele podpowiadaczy da się wyłączyć - kwestia użytkownika. Poza tym, auto też uczy się zachowania kierowcy - to podobno nazywa się adaptacją. Co do mechaników - zakładam, że z nowym autem nie jeździcie do garażu pana Henia, który przygodę z mechanika zaczynał od Dużego Fiata i starego Golfa, oni faktycznie się nie znają. Osobiście, odkąd mieszkam w Rybniku, mechaników zmieniałem tu trzy razy a to, co mogę zrobić sam - naprawiam sam.
karoka napisał(a):Nie uważacie że temat trochę zjechał w nieodpowiednią stronę?
Rozkminiacie silnik po silniku na części pierwsze, teraz będą chyba skrzynie biegów
Jak internet stary oraz najstarsze fora tego nie pamiętają, zawsze tak było
Jak zaś widzę tekst w stylu, że jak nie masz laboratorium to się nie wypowiadaj a twoja wiedza to gdybanie - to nóż mi się w kieszeni otwiera. Miałem się nie odzywać, no ale...
...EOT, potem tylko przeczytam, jak to znów nie mam racji. Przyzwyczaiłem się.
PS: mój klient produkuje silniki lotnicze. Trochę się można nauczyć przy okazji