kubatychy napisał(a):Dokładnie
Sam jeżdżę Astra cdti w dieslu i gdy wsiade do benzyny o podobnej albo ciut wiekszej mocy to czuje sie jakbym ciagnal przyczepe. Diesel zawsze ma tego "buta" pod noga i momentalnie zbiera sie do przodu
Niestety nie - ściślej: tak, jeśli ktoś się boi wysokich obrotów.
Popularność diesla u wielu - nie u wszystkich - bierze się z niechęci do wysokich obrotów. W dieslu "moment" mamy przy stosunkowo niskich obrotach, powiedzmy ok. 2000 obr./min.
Robiąc praktyczne testy, porównując dwa auta, ten sam model, moce zbliżone - jeden diesel, drugi benzyna, ta druga zostawała faktycznie w tyle, ale tylko wtedy jak kierowca... bał się wysokich obrotów. A boi się mnóstwo osób, bo "się coś stanie" albo że "silnik się psuje" itd. A w benzynie tak jest i basta - przynajmniej w 16V i tych bez turbo.
Moc i moment rozwijane są w porównaniu do diesla łagodnie, a diesel szarpnie na początku tymi "momentami", tyle że chwilę potem trzeba znowu bieg przerzucić, bo... moment się nie zwiększa.
Natomiast wykorzystując pełny potencjał benzyny i diesla takie auta idą łeb w łeb - dziwne, prawda, bo przecież moment dużo większy w dieslu?
- z delikatną przewagą... benzyny! Bo nie trzeba tak "szybko" zmieniać biegów, zmienia się je przy wyższych obrotach, "później". Choć przy wyprzedzaniu, jeśli nie pomyślimy o tym wcześniej, to może być pewna niedogodność. Automat ją jednak niweluje w każdym aucie.
Z pełnym szacunkiem dla wszystkich, ale przez ostatnie lata tv i media szczególnie chętnie "onanizują się" momentem obrotowym. Moment jest ważny w ciężarówkach, terenówkach, ale nie w każdym aucie.
A biorąc jeszcze pod uwagę - od lat przeze mnie wskazywane, ale dopiero teraz, jak więcej ludzi jeździ, przez niektórych raczone zauważyć - problemy ze współczesnymi dieslami, IMHO zakup diesla jest mocno pozbawiony sensu. W szczególności ekonomicznego.
Wyjątkiem może być sytuacja, jak kupujemy auto nowe i przed upływem gwarancji go i tak sprzedamy, a marka wymieni nam to i owo w trakcie eksploatacji - tutaj akurat zdarza się to coraz rzadziej, już większość marek zwala na klienta, że to "on popsuł": sprzęgło (nie umie ruszać), turbo (nie umie stawać), wtryski (nie umie tankować) czy np. dpf (nie umie jeździć) itd. itp.
Idąc dalej - współczesne diesle są wyjątkowo oszczędne przy wyjątkowo oszczędnej jeździe: dziadkowej, emeryckiej jak zwał, tak zwał.
Ale na autostradzie przy 120-140 km/h już nie. Jak przy tej prędkości mam spalić dieslem wspomniane przez kogoś 8 l lub więcej a 10 l w benzynie, to... po co mi diesel? Żeby nie redukować przy wyprzedzaniu? To biorę automata do benzyny, albo jadę tak, żeby redukcja była niepotrzebna.
Diesle odchodzą, czego przykładem są działania niektórych producentów, choć inni jeszcze chcą coś zarobić. To jeszcze potrwa, ale wspomnicie moje słowa za jakiś czas.
Inna sprawa, że turbo w benzynie to też niepotrzebna, marketingowa(!!) komplikacja - większość problemów ta sama co w nowoczesnych dieslach. Ale ciemny lud - w jakiejś przynajmniej części - to kupi. Faktycznie, jeździ się miło - ale dieslem też niektórym "jeździ się miło". Tylko ile problemów potem - i to na przykładzie sławetnego silnika VW, nawet w nowych auta...!