Jakim autkiem do Cro?

Dudek2222 napisał(a):Pierwszy raz, ho, ho..
1975, duży Fiat, wtedy z Rodzicami.
Zero awarii.

Przebiję rocznik -pierwszy raz w 1962 r, Opel Rekord 1700, z rodzicami oczywiście.
Niby inne państwo, ale tereny te same

Maciek1956 napisał(a):Przebiję rocznik -pierwszy raz w 1962 r, Opel Rekord 1700, z rodzicami oczywiście.
Niby inne państwo, ale tereny te same

Masz go dzisiaj??? Piękne auto.

A co do wyjazdu: w 2009 roku byłem w CRO camperem (tym na zdjęciu poniżej), wiecie ile tam jest szafek, schowków i schoweczków? Zapakowany był po brzegi, torby leżały nawet pod nogami. 90% tych rzeczy pojechały na wakacje i wróciły nie ujrzawszy nawet światła słonecznego. W tym składzie byliśmy Sunią rok temu na wakacjach. Ciuchy i całą resztę pakowałem do bagażnika po sztuce, jak go otworzyłem wyglądał, jak otwarta puszka sardynek. Ale udało się zapakować, dziewczyny dały radę zmniejszyć ilość "towaru" na wyjazd. Do CRO będzie łatwiej, bo w Polsce musieliśmy mieć swetry, bluzy itp. na wszelki wypadek, w Chorwacji nie będzie tyle potrzeb.



By dargry at 2012-03-15

Maciek1956 napisał(a):

Dudek2222 napisał(a):Pierwszy raz, ho, ho..
1975, duży Fiat, wtedy z Rodzicami.
Zero awarii.

Przebiję rocznik -pierwszy raz w 1962 r, Opel Rekord 1700, z rodzicami oczywiście.
Niby inne państwo, ale tereny te same

A drogi ?
Pamiętasz ?
Kto by myślał o autostradach...
Teraz narzekanie na tłok, korki.
Gdzie podział się romantyzm podróżowania ?

Pamiętam, że jechaliśmy w niedługim czasie po trzęsieniu ziemi, byłe trudne odcinki do przejechania, droga częściowa "urwana", Mama stała od strony przepaści i pomagała Tacie przejechać. Gdzieś powinny być jeszcze zdjęcia, może znajdę.

Warto by było je znaleźć.
Poszukaj.

a ja mógłbym nawet drezyną byle do cro

telepol napisał(a):Pamiętam jak z rodzicami jeździłem Ładą 2107 potocznie zwaną Żiguli do Bułgarii. Były to lata '80 więc ciężkie czasu jeśli chodzi o paliwo i tato założył w miejscu gdzie było koło zapasowe dodatkowy bak, także w sumie wchodziło około 100 l benzyny. Pamiętam bagażnik stelażowy na dachu (osobiście śmiać mi się teraz chce jak niektórzy kręcą głową z niesmakiem na nowoczesne box -y że mają za duży opór powietrza). Ale zawsze się dojechało i bez problemu wróciło.

pozdrawiam

kilkanaście postów wcześniej też wspominałem jazdę extremalną

Arek napisał(a):
Jest relacja

szkoda że zdjęcia wyfrunęły

Maciek1956 napisał(a):Pamiętam, że jechaliśmy w niedługim czasie po trzęsieniu ziemi, byłe trudne odcinki do przejechania, droga częściowa "urwana", Mama stała od strony przepaści i pomagała Tacie przejechać. Gdzieś powinny być jeszcze zdjęcia, może znajdę.

Myślę, że więcej osób chętnie zobaczy te zdjęcia - szukaj!

PETERENZO napisał(a):

Maciek1956 napisał(a):Pamiętam, że jechaliśmy w niedługim czasie po trzęsieniu ziemi, byłe trudne odcinki do przejechania, droga częściowa "urwana", Mama stała od strony przepaści i pomagała Tacie przejechać. Gdzieś powinny być jeszcze zdjęcia, może znajdę.

Myślę, że więcej osób chętnie zobaczy te zdjęcia - szukaj!

też czekam na fotki

nur napisał(a):

PETERENZO napisał(a):

Maciek1956 napisał(a):Pamiętam, że jechaliśmy w niedługim czasie po trzęsieniu ziemi, byłe trudne odcinki do przejechania, droga częściowa "urwana", Mama stała od strony przepaści i pomagała Tacie przejechać. Gdzieś powinny być jeszcze zdjęcia, może znajdę.

Myślę, że więcej osób chętnie zobaczy te zdjęcia - szukaj!

też czekam na fotki

Jeśli są to u rodziców, "zlecenie" poszukiwania już wydałem

foczka gotowa jest już do kolejnego wyjazdu

życie ma lekkie - zabiera dwie osoby - mnie i moją ukochaną, troszkę bagażu - reszta jedzie innymi autkami:)




Może nie pakowna, ale jakże oszczędna - nawet przy bardzo szybkiej jeździe

już umyłeś na Chorwację? Zakurzy się do wyjazdu

opłukiwany jest codziennie, myty co 3-4dzień:)
więc zawsze będzie czyściutka foczka;)
zwłaszcza, że w nocy wróciła z alp:)

To jaki masz tam silnik.
My też foczką od trzech lat śmigamy,trudno się rozstać.