Witam
Co prawda w dalszym ciągu nie mam czasu, ale nie chcę
zniechęcić całego, szacownego grona czytaczy i oglądaczy,
więc "cóś" napiszę.
Nie samymi przyjemnościami człowiek żyje, jeść trzeba.
I tu muszę opisać tą Chorwatkę co mnie uświadomiła,
odnośnie maseczki błotnej.
Miała swój straganik z owocami, warzywami i różnymi płynami ,
przy głównej ulicy. Jak wracaliśmy z przejażdżek, to często się
koło niej zatrzymywaliśmy i robiliśmy zakupy.
Ja takie osoby określam mianem "stara handlara" ale w dobrym tego
słowa znaczeniu. Miała dobry towar i chciała go sprzedać, ale mój M
też się umie targować i nigdy jej nie odpuszczał. Wreszcie kobieta
stwierdziła, że z niego to kawał Żyda, w sensie targowania.
Ale dała nam do zrozumienia, że dobrze jej się z nami handluje.
Ale urlop ucieka a my musimy coś zwiedzać.
Nasi znajomi chcieli obejrzeć Plitvice, a i my chcieliśmy zaliczyć
powtórkę. Więc kolejny dzień tj 23 sierpnia jest dniem zwiedzania
plitvickich jezior.
Na miejscu byliśmy około 10, parking, bielety i z buta.
Tak, wiem P.J są zrelacjonowane na 1000 i jeden raz, ale ja muszę
jeszcze raz
Wybraliśmy tą najdłuższą trasę i poszliśmy z uśmiechem
na ustach, znajomi poznawać pierwszy raz, my przypomnieć
sobie, już raz widziane miejsca.
jak pięknie te fiołki pachniały
zrobiliśmy sobie krótki popas, w trakcie którego przyszedł gość
odpoczywamy