Madzia, wielkie gratulacje
Teraz biegusiem robić zdjęcia
Myślę, że w tym momencie dyskusji warto przypomnieć jedną, stara prawdę: zdjęcia robi fotograf, a nie aparat.
Kilka lat temu, na jednym z forów fotograficznych była sobie dziewczyna. Robiła piękne zdjęcia Canonem A60 (dla przypomnienia - prosta małpka ze szczątkowym manualem i matrycą 2 mln pixeli). Przyjemnie było patrzyć, jak swoimi zdjęciami wprowadza w zakłopotanie właścicieli dużo lepszych aparatów. Pewnie teraz fotografuje lustrzanką cyfrową. Dlaczego tak myślę? Bo do niej dorosła, bo to był świadomy wybór.
Lustrzanka cyfrowa to potężne narzędzie, które właściwie do minimum niweluje ograniczenia kreatywności fotografa. Pod warunkiem, że doskonale zna owo narzędzie. Bo sam zakup lustrzanki nie oznacza, że zdjęcia będą lepsze. Zmysł i kreatywność to klucz do sukcesu. A wtedy dochodzi do przewrotnego wniosku, że: "Tym co mi najbardziej przeszkadza w robieniu pięknych zdjęć jest p...ny aparat fotograficzny"
Większość fotografujących swą przygodę kończy na aparacie compaktowym. I to wcale nie jest złe. Robią zdjecia z wakacji, z imprez, dokumentują życie bliskich. Zatrzymują emocje, do których po latach wracają. I wierzcie mi, że wtedy nie liczy się żadna aberacja, dystorsja czy ucięty kawałek chmurki. Najważniejsza jest chwila, którą zatrzymało owo zdjęcie. Często dzielą się z nami tymi emocjami, pokazują te zdjęcia, które z jakiegoś powodu są dla nich niezwykle ważne. Nie robią tego na forum fotograficznym, bo ich to z reguły nie interesuje. Może warto o tym pamiętać i uszanować ich odczucia? Nawet, jeżeli fotka jest zrobiona telefonem.
A czy my, właściciele lustrzanek cyfrowych nie zaczynaliśmy od compaktów? Czy nie podobały się nam wtedy nasze zdjęcia? Czy zwracaliśmy uwagę na aberację? Czy nie wstawialiśmy daty do zdjęcia?
Może obecni właściciele compaktów są na tym etapie, na którym byliśmy my kilka lat temu? I może im to w zupełności wystarcza? Czy to błąd, przestępstwo?