napisał(a) Lidia K » 07.11.2007 11:53
Myślałam Wolumen, że to twoje przemyślenia. Szkoda, bo ten tekst jak zwykle w takim przypadku pochodzi od ludzi, którzy w moim przekonaniu przemądrzają się. I skoro nic nie dopisałeś rozumiem, że są prawie jak Twoje.
Pamiętam jak w czasach fotografii czarno-białej dorwałam książkę "Fotografowanie nie jest trudne", oczywiście czarno-białą z malutkimi przykładowymi fotografiami. Nie pamiętam autora. Jakim wielkim moim marzeniem było mieć lustrzankę, a miałam "smienę". Po 2-3 latach robienia ręcznie zdjęć dałam sobie spokój, okazało się to takie trudne i uzależnione od pogody, nasłonecznienia, moich błędów w ocenie odległości, przesłony, czasu. Jakiś przypadek rządził wynikami mojej pracy. Na co innego patrzyłam przez wizjer, a co innego okazywało się być na zdjęciu. Fotografowanie może nie było trudne ale dla wybrańców, mimo wszytko, właśnie wtedy dla tych, których było stać na praktikę, obiektywy, statywy, lampy błyskowe. Ten aparat miał pomiar światła, ostrzył, i miał wizjer i robił dobre zdjęcia.
A amatorzy (polacy-biedacy) usiłowali robić zdjęcia "a nóż się uda".
Dzisiaj każdy może mieć aparacik, nawet w komórce, każdy może robić zdjęcia. Ale czy to jest coś naprawdę złego, że może robić.
Kiedy w tym roku pojechaliśmy do Plitwic w drugiej połowie września ja zastanawiałam się czy robić zdjęcia wodospadom czy ludziom. Zdecydowaliśmy, że jednak chcemy mieć pamiątki z Plitwic, chociaż wiedziałam, że te zdjęcia z tłumami wycieczek (każdy człowiek z aparatem, niektórzy z wielkimi obiektywami i statywami szukający dobrego miejsca na zrobienie fajnej fotki) mogą być niezwykłe. A zdjęcia zrobione z tych samych miejsc, co wszyscy robią, na tej samej kładce co wszyscy robią, będą tylko kolejnymi prawie takimi samymi zdjęciami jakie wszyscy robią. No ale to będą nasze zdjęcia, nie kogoś. I nie wiem czy po latach jak będę siedzieć w fotelu bujanym bedzie mi się chciało oglądać te wycieczki i tych ludzi. A jeziorka i wodospady pewnie tak.
Jeszcze 3 lata temu jako posiadacze aparatu analogowego, przywoziliśmy z 2 tygodniowego urlopu 70-100 zdjęć, w niektórych latach uzbierało się z 200. Robiło się tylko wyjątkowe miejsca, takie fotogeniczne albo charakterystyczne dla danego miejsca. I bardzo żałuję, że tylko tyle mogliśmy zrobić.
Do tego cytowanego tekstu dodałabym poziom 0, "dzisiaj od czegoś można zacząć, każdego na to stać".