Siedzimy jeszcze chwile na beczkach, pałaszując zakupione wcześniej w Pekarze burki, dobrze że je kupiliśmy, bo teraz Pekara już jest zamknięta.
Jest decyzja, że nie wracamy się tylko jedziemy w lewo, czy po szutrze w kierunku Hvaru...
Droga w górę Sv.Nedjelj jest wymagająco nachylona, ale mniej niż przy wjeździe na Cieńków w Wiśle gdzie jesteśmy regularnie, więc dajemy radę. Jednak asfalt "trwał" krócej niż sądziłem. Zaczyna się szuter, w pierwszej chwili nawet jest gładko, ale jechałem 40km/h max, gdzieniegdzie jednak są mocniejsze wyboje i uskoki, więc tam mocno zwalniam. Jedziemy w kierunku kolejnej pięknej Hvarskiej plaży z serii Must See, ale wcześniej spotykają nas 3 zdarzenia z szutrowej drogi z cyklu "święte krowy".
Najpierw spotykamy na drodze Francuzów z psem, który stoi na środku drogi i ani myśli zejść, a właścicielka na odległość stara się go bezskutecznie przywołać, zamiast podejść i go zabrać; w końcu po dłuższej chwili próbuję ominąć psa i w tylnej szybie widzę jakieś machanie łapskami, jak stanąłem i wyszedłem, Pani się uspokoiła.
Jedziemy dalej, dojeżdżamy do trójki rowerzystów, z czego jeden jedzie środkiem; jadę dłuższą chwilę tak za nimi, ale nie zamierzam jechać 10km/h, więc lekko podtrąbiam, zero efektu, więc gdy robi się szerzej wyprzedzam starając się nie za szybko, by nie wzbudzić kurzu. I znów kolo ma do mnie jakieś pretensje wymachując ręcami. Olewam.
Jesteśmy już pod docelową plażą, tzn tak nam się wydaje, bo plaża jest jakieś 100-150m w dół; napotykamy grupkę pieszych, zwalniam max, by nie wzbudzić większego kurzu i przejeżdżam bezpiecznie obok, jak najdalej skrajni czytaj urwiska. Parkujemy i wychodzimy, najstarszy kolo coś do nas krzyczy, dlatego szybkim krokiem zmierzam w jego kierunku, by wyjaśnić, jednak szybko skręcają na dół w kierunku plaży.
O co tym ludziom chodzi? Może jednak tam był zakaz wjazdu, ale widzimy inne zaparkowane samochody, zobaczymy po powrocie. Jestem kierowcą raczej myślącym o innych i empatycznie podszedłem do sytuacji, więc nie rozumiem tych reakcji.
Nie rozumiem Pani z psem, ale spotykam się z tym na co dzień w PL.
Rozumiem, że w dwóch pozostałych przypadkach chodziło o tumany kurzu, ale naprawdę starałem się zwolnić do minimum przejeżdżając obok. Jeżeli ktoś decyduje się na przejście czy przejazd rowerem taką drogą to musi się liczyć z wdychaniem pyłu.
Trochę nam to psuje klimat, ale miejsce bardzo nam się podoba, nie wiem co bardziej Plaża Lučišća widziana z góry, czy ta potęga gór, których ściany tutaj są ogromne
Pani J widząc to dalekie zejście do plaży nie decyduje się, mi z tego powodu również uchodzi powietrze, bo wiem że znów musiałaby czekać, a upał tutaj jest niemiłosierny. Robimy zatem foty z góry, widzieliśmy już podobne cuda i być może innym razem zdecydujemy się na zejście.
Widać ogrom pasma Hvarskiego w porównaniu z nami
Widok w druga stronę
I widok w dół na plażę
Chwilę spacerujemy i pokazuję Pani J dalszą drogę, uświadamiając, że za tą górą jest plaża Dubovica, którą już podziwialiśmy.
Widząc wijącą się szutrową drogę i być może mając z tyłu głowy sytuacje, prosi jednak byśmy tamtędy nie jechali, więc ostatecznie zawracamy.