Czy nie lepiej morosophem sprzedawać ludziom uśmiech , pozwolić drwić z siebie i bawić się przy tym setnie , gdy nie wszystkim wydaje się wiadome , że związek frazeologiczny „brać (przyjmować, wziąć) coś za dobrą monetę" oznacza
brać czyjeś słowa na poważnie , nie wyczuwając w nich fałszu, ironii, podstępu, drwiny , lub też nie chcąc ich dostrzec? Inna sprawa to agresja , która jakby nierozerwalnie wiąże się z dowcipem , a raczej z jego niezrozumieniem i być może związaną z tym faktem frustracją ?
Skąd biorą się te objawy agresji?
Aby to zrozumieć, musimy się cofnąć do czasów starorzymskiego karnawału, do prastarych świąt Saturnaliów gdy to świat stawał na głowie , wszystko działo się na opak, a panowie usługiwali niewolnikom. Wybierano głupców i wesołków powierzając im rządy , a przy tym kpiono z nich na potęgę , aby oddalić zawiść bogów. W miejscowości Silistra ( obecna Bułgaria ), w starożytności , gdy jeszcze stacjonował tam jeden legionów rzymskich a miejsce ( całkiem tam ładnie ) nazywało się Durostorum ( na granicy rumuńsko-bułgarskiej, nad pięknym, modrym Dunajem
) wybierano losowo jednego żołnierza ze stacjonującego tam legionu.
Przez czas Saturnaliów stawał się wcieleniem boga Saturna , mógł bezkarnie próbować wszelkich bez wyjątku przyjemności , nawet tych najbardziej perwersyjnych i zakazanych . Potem jednak stawał się krwawą ofiarą składaną na cześć boga Saturna . Król na czas świąt a jednocześnie błazen zostawał „kozłem ofiarnym”, talizmanem , który miał oddalić nieszczęścia przez następny rok . Możni bawili się kosztem ofiary , usługując mu zmywali swoje winy ?
Wiele lat później , w średniowieczu skopiowano zachowania - trefniś stanowił swoiste alter ego króla. Znosił drwiny i upokorzenia niejako „zamiast” monarchy.
A wcześniej ?
W 2248 roku p.n.e. faraon Pepi II własnoręcznie napisał list, w którym poinstruował przełożonego podróżników, niejakiego Herchufa, jak ma dbać o najcenniejszy ładunek , jakim był pewien pigmejski tancerz, który miał zabawiać egipskiego władcę. Były to szczegółowe instrukcje, dotyczące posiłków , opieki itd. itp.
List przetrwał wieki, bo Herchuf wyrył jego treść na ścianie swojego grobowca , stając się przy okazji nieśmiertelnym
Późniejszy władca Egiptu Ptolemeusz Filadelfos ( syn Kleopatry ) również był właścicielem karła , Filotasa z greckiej wyspy Kos, poety i wychowawcy , który miał wielki wpływ na sposób postępowania władcy , ale mimo to dworacy nie szczędzili mu kpin (
dworowali sobie w najlepsze ).
Kpiny z nadwornych błaznów przeżyły instytucję monarchii - towarzysz Józef Stalin także miał swojego trefnisia. Chyba niewielu wie o tym , że był nim sam Michaił Bułchakow . Numerem popisowym autora „Mistrza i Małgorzaty” było parodiowanie zachowań Majakowskiego , ( w każdym razie Josifa Dżugaszwili właśnie to bawiło ). Nawet NKWD próbowało dręczyć Bułchakowa, lecz Stalin obronił go przed restrykcjami , ten sam Josif , który zamykał dzieci w wieku przedszkolnym w łagrach , gdzie przechodziły twardą szkołę życia – trzy lata w przyłagiernym żłobku, cztery w domu dziecka dla przedszkolaków , siedem w sierocińcu dla uczniów, a po ukończeniu 14 lat – praca w kołchozie lub sowchozie. O ile oczywiście zdołały przeżyć tak długo. Karmione byle czym , odebrane matkom , więc pozbawione opieki, były dziesiątkowane przez głód i choroby zakaźne . . .
Niezależnie od czasu i ustroju , wieku i piastowanego urzędu , papierów na mądrość lub ich braku , ludzie bezwiednie kopiują pewne schematy . Wybierajmy te właściwe . . .
Pamiętajmy o tym , kiedy pójdziemy do cyrku i znowu zaczniemy śmiać się z klowna.
Dziwny jest ten świat . . . a może to ja dziwne książki czytam . .
Ale tu się czeka na kontynuację relacji
Pozdrawiam
Piotr