Nie wiem, czy dobrze pamiętam, ale wydaje mi się,
że w poprzednich latach też chyba miałaś jakieś spotkanie ze zwierzętami na drodze.
To chyba przeznaczenie, że tu z samego rana zajrzałam
Babski wypad, super sprawa . Na pewno będzie się działo!
Takie więzienie to ja lubię. Pakuję się do celi
Kraty wyglądają na solidne, łatwo uciec nie będzie
Vis to mój cel tegoroczny...
Po zobaczeniu tej fotki naszła mnie myśl, że chętnie bym się do tego babskiego wypadu przyłączyła.
Obrazek
Ale ten wypad to na Sardynię czy na GB ? Butelki wina nie dało się odczytać
elka21 napisał(a):
Obrazek
Ta fotka prezentuje, co Katerina zostawiła w lodówce, mężowi na przetrwanie
To za bogato nie jest Na pocieszenie powiem, że już szczaw się pojawił na łąkach
Zaraz pojawi się tutaj Katerina i dostanę wałkiem po głowie za to śmiszkowanie
Babskie wakacje samolotem? Co tu się wyprawia!
Gigi, widzę, w dobrej formie Ciekawe, co tym razem negocjowaliście
Ale mi poprawiłaś humor po okropnym dniu!
Katerina napisał(a):Bardzo miło Was tu widzieć, witam wszystkich serdecznie. Mam nadzieję, że uda mi się opisać babski wyjazd w sposób jak najbardziej oddający takie doświadczenie - dla mnie zupełnie nowe
Żałuję, że nie wszystko będę mogła zdradzić i nie wszystkie zdjęcia pokazać - uwierzcie, że te, których nie mogę zamieścić są fantastycznie odlotowe i stanowią clou moich wspomnień z tego urlopu
P.S. Nikt nie spytał przez kogo to zostałam uwięziona
Katerina napisał(a):megidhNie wiem, czy dobrze pamiętam, ale wydaje mi się, że w poprzednich latach też chyba miałaś jakieś spotkanie ze zwierzętami na drodze.
Hmm...Ja pamiętam, że Marta - ruzica przejechała kiedyś pół Europy z dziczyzną na podwoziu po nieszczęśliwym spotkaniu z sarną .
Myślę, że swoje bym pamiętała, więc chyba było innego rodzaju, jeżeli było
Katerina napisał(a):Taka ciekawostka dla Was...
Jakby ktoś nie wierzył w przypadki.
Rok temu w sierpniu miałam wypadek, który o mały włos nie skończył się bardzo tragicznie.
W tym roku, dokładnie w rocznicę tamtego wydarzenia miałam drugi - na szczęście, wyszłam z niego bez szwanku - oprócz zesztywniałego karku przez dwa tygodnie.
Indianin po takim zdarzeniu przyciąłby jedno z piór pod skosem, albo namalował na jego końcu czerwoną plamę - kroplę krwi.
Otóż - zabiłam dużego dzika Oczywiście nie mając takiej intencji.
Dzik wybiegł w nocy z czarnego lasu prosto na maskę mojego samochodu, bez refleksji są te dziki
Uważajcie na leśnych drogach - to jakiś koszmar.
Powrót do Nasze relacje z podróży