ODCINEK XV. ŽULJANA. SVETI IVANLubię chodzić ludzikiem po google maps. To przed wyjazdem jest lepsze niż odliczanie ddw w specjalnym do tego wątku
No i tak właśnie chodząc ludzikiem w poszukiwaniu jakiejś pięknej žuljanskiej plaży trafiam na punkt widokowy górujący nad tą miejscowością. Punkt to szczyt sv. Ivan o wysokości 469 m. npm. To tylko pół sv. Iliji, który wtedy był już za nami, więc co to dla nas
Idziemy
Tym razem udało się rozpocząć wycieczkę w miarę wcześnie, bo o 9.15. A trzeba było przecież dojechać z Orebića do Žuljany, gdzie za blisko nie mieliśmy
Parkujemy w "centrum"- przy Studenacu, który jak przypuszczam może stanowić tutejsze centrum wszechświata, trzeba skręcić w lewo. Parking przed sezonem o tej porze dnia był pusty i darmowy.
Nie mamy mapy, ale aplikacja mapy.cz powinna nam wystarczyć. Szlak podobno zaczyna się na naszym parkingu, ale żadnych oznaczeń to tu nie ma
Musimy odnaleźć ścieżkę, która doprowadzi nas do drogi szutrowej. Ale to chyba jednak nie tędy:
Jest ścieżka
Ciut zarośnięta, ale jest:
Szutrówka odnaleziona:
Pierwsze widoki:
Drogą idziemy tylko kawałek. W pewnym miejscu ścieżka odbija w prawo do lasu, jest tam nawet oznakowanie w postaci kopczyka z kamieni, ale nie zrobiliśmy mu zdjęcia
I znów przez chaszcze:
Ale nie zamierzamy się jakoś bardzo nimi przejmować
Nasza trasa to nie tylko nierówna walka z gałęziami, są też widoki:
Czasem poziom chaszczowania jest wysoki. Trzeba było maczetę zabrać
Znów doszliśmy do drogi:
To chyba ruiny po jakimś
odmorište Znowu trochę krzaczorów, ale już nieco bardziej przyjaznych:
Taki mamy widok z bezpośredniego podejścia na szczyt:
Jeśli chodzi o końcówkę szlaku, to wydaje mi się, że było nieco trudniej niż na sv. Iliję. Tu było bardziej stromo, bardziej krucho i bardziej przestrzennie. Myśl, że będzie trzeba tędy zejść nie należała do najprzyjemniejszych
Chyba nawet straciłam równowagę
Ale ten trudny odcinek to może z 10 minut. Jesteśmy na szczycie:
Žuljana pod nami:
Nasze ścieżki do wsi:
Mljet:
Fotka szczytowa:
Do krawędzi w stronę Mljetu wolę nie podchodzić, tam jest konkretna lufa
Droga przez Pelješac:
Ktoś żagluje:
Niestety widoczność tego dnia była delikatnie mówiąc przeciętna, ale kolejne 3 dni(które będą naszymi ostatnimi dniami na półwyspie) były jeszcze gorsze
Na szczycie posiedzieliśmy całkiem długo, bo chciałam w nieskończoność odwlec zejście. Z drugiej strony chcieliśmy być na jakiejś plaży zanim zacznie się tradycyjny, wczesnopopołudniowy skwar. Złazimy. Najbardziej strome i osypujące się miejsce pokonuję techniką
duposchodzenia Dochodzimy do szutrówki, którą zejdziemy na sam dół:
Tym razem nie będziemy już błądzić po chaszczach, zresztą szutrem można zrobić wycieczkę w obie strony, my chcieliśmy, by było ciekawiej
Oczywiście można to zrobić jeszcze prościej i wjechać rowerem
Jesteśmy już we wiosce:
Idziemy do Studenaca po bardzo zimny napitek, a potem do samochodu by zmienić ekwipunek górski na plażowy. Ale to już temat na kolejny odcinek