mysza73 napisał(a):ruzica napisał(a): Mysza się tam przypadkiem nie kręciła w styczniu? Kiedyś, bardzo dawno temu?
To chyba luty był I murów w Stonie wtedy nie odwiedziłam
Ale też mogę potwiedzić, że w lipcu straszny upał był jak po tych murach łaziłam
Macie odpowiedź: do Stonu tylko w lutym
ODCINEK XIII. MALI STON I POWRÓT DO STONUZgodnie z Waszymi przewidywaniami upał nas trochę wymęczył, ale została nam ta lżejsza część wycieczki, czyli zejście.
Przed nami Mali Ston:
Złazimy:
Tyle już za nami, troszkę stromo:
Najgorsza i tak jest końcówka zejścia po kamyczkach:
Teraz pokręcimy się po uliczkach. Mały Ston jak sama nazwa wskazuje, jest bardzo mały
, ale ma fajny klimat sennej dalmatyńskiej wioski.
Spotykamy kocią rodzinę wielodzietną
Parking w Małym Stonie jest równie drogi jak w tym dużym
Przechodzimy obok wielokrotnie polecanej na forum konoby
Kapetanova Kuća, jednak jeść tu nie będziemy, gdyż jest zdecydowanie za wcześnie.
Po niezbyt długim spacerku wracamy do Stonu chodnikiem, co zajmuje około 20 minut:
W Stonie pustki:
Na razie idziemy do Tommy'ego, by wydobyć jakiś napitek z najgłębszych czeluści lodówki
Siadamy w cieniu, towarzystwa dotrzymuje nam kot o interesującym spojrzeniu
W końcu idziemy coś z jeść z rozsądku, bo w sumie to trochę zbyt gorąco jest by jeść
Gesslerowa forum, czyli Katerina
poleca w Stonie 2 konoby: Bakusa i Stagnum. Decydujemy się na opcję nr 2, gdyż mają nieco szerszą kartę- jest pizza dla Pana S., który morskich stworów nie jada, a ryby to też tak niekoniecznie
Na początek chcemy kawę, więc nauczona przykrym doświadczeniem z początku wyjazdu wygłaszam:
Cappuccino iz aparata!!!W odpowiedzi słyszę:
Ne ma. Samo turska kava. Czyli w ogóle nie mają tu aparata
Pierwszy minus, ale zadowalamy się winem i lemoniadą. Nie robiłam zdjęć w knajpach, ale Stagnum ma bardzo klimatyczny ogród, w którym przyjemnie się siedzi. Co do jedzenia, to małż ze swojej pizzy był średnio zadowolony, za to moja hobotnica na salatu była przepyszna. Także polecam, tylko może nie zamawiajcie pizzy
Na koniec pobytu w Stonie idziemy jeszcze wypić nieszczęsną kawę w jakimś caffebarze dla lokalsów i kończymy wycieczkę. Popołudnie spędzamy na kamyczkowej części Trstenicy, czyli tej którą mamy pod nosem.
Jutro nasz najgorszy dzień na półwyspie
cdn.