Witam wszystkich CroManiaków
Dawno, dawno temu.. No dobra, wcale nie tak dawno, bo 28.01.2013 roku dołączyłam do tego forum. Wasze wskazówki, rady oraz relacje okazały się nieocenione, dlatego czuje się niejako w "obowiązku" napisać relację z moich pierwszych wakacji w Chorwacji. Zapraszam do czytania
Od razu chciałam zaznaczyć, że nie będzie to relacja pełna precyzyjnych opisów każdego miejsca, w którym byliśmy, wszystkiego co piliśmy, gdzie i za ile. Nie wiem też na ile uda mi się zachować chronologię W tej relacji stawiam na relacje czyli będzie trochę o tym, jak nie dać się zwariować w grupie oraz jak nawiązuje się polsko-chorwackie przyjaźnie.. Coś mi się zdaje, że więcej tu będzie czytania, więc jeśli ktoś lubi tylko popatrzeć, to hmmm :>
Oto parę dość istotnych faktów:
czas akcji: od 03. do 14. sierpnia
miejsce akcji: Igrane (i nie tylko...ale o tym później)
osoby: Ania (ja) i Michał (mąż) oraz dwie rodziny: 2+1 i 2+2. Obie rodziny nam znane i bardzo przez nas lubiane
być może moja imienniczka zachwyci tę relację swoją obecnością i dorzuci kilka zdjęć, a może coś napisze i będzie relacja na dwa głosy?
Przygotowania.
Pomysł właśnie tej, jak to się teraz modnie mówi- destynacji narodził się w głowie wspomnianej wyżej mojej imienniczki. Sprzedano nam go na jednym z naszych wspólnych wieczorów i ku radości obu stron terminy urlopu się zgrywały. Niedługo po powiedzeniu sobie "tak" zaczęłyśmy z Anią szukać noclegów na Riwierze Makarskiej. Każda z nas wysłała po kilkadziesiąt maili, ale to dzięki zarejestrowaniu się na forum i relacji użytkowniczki ewa-irena znalazłam apartament, który okazał się strzałem w samo sedno dziesiątki. Już po odnalezieniu apartamentu do naszej grupy dołączyła jeszcze jedna rodzina 2+2. A potem... potem zaczęło się wielkie odliczanie 174....150...100 dni przed wakacjami urządziłam imprezę zapoznawczą, bo my znaliśmy obie rodziny, ale te dwie rodziny nie znały siebie (nadążacie? ) Na szczęście wszyscy przypadli sobie do gustu i utwierdziliśmy się w przekonaniu, że możemy razem jechać. Kilka tygodniu przed wyjazdem również się spotkaliśmy, aby ustalić szczegóły, ale to nie było to ustalanie polegające na zmuszaniu się wzajemnie do czegoś, wręcz przeciwnie. Postanowiliśmy, że nie będziemy spinać się i jechać koniecznie tą samą trasą w kawalkadzie samochodów, że nie będziemy się na miejscu zmuszać do spędzania wspólnie czasu, że jedziemy tam po to by wypocząć, a nie denerwować się o głupoty. Kilka dni przed urlopem zrobiliśmy zakupy jedzeniowo-alkoholowe (alkohol liczymy razem, reszta osobno ) i...kilka dni później już pakowaliśmy się na wakacje.
W następnym odcinku o tym jak dotarliśmy do Chorwacji. Część z nas jechała nocą przez Austrię, a część podzieliła podróż na dwie tury i dzięki temu zobaczyła kawałek Budapesztu, krztynkę Balatonu i następnego dnia trochę Jezior Plitvickich.