Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Trudno obliczyć średnie zarobki w czasach Jugosławii, ale teraz sytuacja wygląda następująco: Średnia płaca: Polska: 1122 euro Chorwacja: 982 euro Poziom życia zależy od wynagrodzenia !!!!!
Dobrze, że skończyły się czasy PRL i byłej Jugosławii. Starzy użytkownicy wiedzą o co chodzi. Młodzi nie doceniają tego co mają na co dzień, a czego nie mieli ich Ojcowie, Matki, Dziadkowie. Urodzili się w lepszych czasach i bardzo dobrze. Nie jest źle. Było gorzej więc cieszmy się tym co mamy. Korzystajmy z życia, możliwości swobodnego przekraczania granic, posiadania paszportu w domu. Nie czekajmy na lepsze czasy. Z każdym rokiem się starzejemy. W pewnym momencie może zabraknąć nam sił i tak naprawdę to już nic nie zobaczymy. Pozdrawiam, przyjemnego wypoczynku na urlopie. Ural
Jugosławia z czasów PRL czyli czasy Josip Broz Tito to była furtka na świat. Tędy się spiepszało do lepszego świata. Ale była też Jugosławia "turystyczna". Z Polski zabierało się wszystko co było do kupienia. Turystycznego. Śpiwory namioty, materace, butle turystyczne i co było, a najwięcej to się brało prezerwatyw marki Stomil. Szły jak ciepłe bułeczki w każdej ilości. I jeszcze srebrne lisy które sprzedało się jeszcze po drodze. Kiedy zobaczyli polską rejestracje to pierwsze pytanie - "Lisy macie?" Jechało się z tym na jakiś tani camping by Adriatyk zobaczyć, a po paru dniach na bazar i wszystko poszło do sprzedania. Następnie z zarobionymi pieniędzmi jechało się do Belgradu po wizę do Turcji. Kosztowała 10$. Po całodziennym oczekiwaniu jechało się do Turcji. Po tak zwany Jeans Turecki i swetry z angory. Z tym spowrotem na bazar. Średnio trzy dni i wszystko poszło. Z takiej eskapady był zarobek trzy-cztery miesiące robotnika. Dwa kursy w roku i można było żyć. Następnie przez kilka miesięcy skupywało się co było w sklepach i za pół roku powtórnie.
Gdybym był prezesem "czegoś" powiedziałbym, że lata 50-te piękne były i należy do nich wrócić. Dzięki Opatrzności moje lata 50-te były w połowie 80-tych i mógłbym powiedzieć, że pięknie było i wspaniale i nie jestem na szczęście prezesem. Jednak niech nas, Polskę Opatrzność broni przed powrotem do mokrego snu tych, co nie pamiętają. Piękna była młodość, gdy miało się szesnaście siedemnaście lat. Pamięta się też jak siedziałem na murku w Atenach na przeciwko kiosku z napojami. Wielkie duże wspaniałe puszki Coca-cola, po których ściekała woda z lodem. Je... jak bym napił się takiej coli i ojca, który mówi, że synu nie kupimy nic, ponieważ ta puszka kosztuje dolara (w przeliczeniu, 1986r). A za dolara, to mamy w Polsce jedzenie na cały tydzień dla czteroosobowej rodziny. Pamiętam TRZEPANIE Polaków na wszystkich granicach, upokorzenie za biedę. A ci, którzy wyjeżdżali za granicę w tamtych czasach nie byli najbiedniejsi w Kraju. Te nasze zapakowane pod dach Polonezy, Duże Fiaty i Maluchy. Zapakowane ruskimi lornetkami, Zenitami, namiotami z Legionowa....... Wszystko to było sprzedawane na ulicach Aten, Sarajewa, Zagrzebia. Wspaniałe dwa tygodnie nad Wardarem w dzisiejszej Macedoni, 70 kilometrów od granicy Greckiej. Około 130 tuneli nad Jadranem starą "8" od Czarnogóry w stronę Dubrownika. Małe pieczone w ognisku rybki (nie pamiętam nazwy) nad Naretwą w okolicy miasta Jablanica. Zamknięcie na dwie godziny w Zagrzebiu na dołku Policyjnym przez nieporozumienie. I te wspaniałe wyglądające jak papier toaletowy Dinary. Jednak bardzo wartościowe wymienialne na dolara. Pamiętam Włocha podjeżdżającego do nas Ferrari i próbującego nas przekonać byśmy dla niego przewieźli przez granicę niepozorną paczkę za 200 dolarów. Sumę jak dla Polaka w tamtych czasach zawrotną. I Ojca, który dzielnie spławił gościa. Do tej pory zastanawiam się, jakie to były narkotyki. A po przekroczeniu granicy w Treście masę Karabinierów z psami trzepiących wszystkie auta. Ojciec miał nosa
Esencją tamtych lat 80-tych jest piosenka Big Cyc "Berlin Zachodni".
Zgubienie książeczki walutowej powodowało, że o nową można było się starać dopiero po dwóch latach od zgłoszenia utraty dokumentu, a o prawo zakupu walut wymienialnych na wyjazd do krajów kapitalistycznych lub Jugosławii można było się starać nie prędzej, niż po trzech latach od zgłoszenia.
Człowieku, ty siadaj i pisz dłuższą relację z tych dawnych wyjazdów. Gwarantuję ci, że będziesz miał liczną publikę - ja sam zaklepuję pierwszy rząd!
A przy okazji - oglądałem niedawno film "Zupa nic" (pewnie większości znany) i aż mi się łezka zakręciła na wspomnienie tych starych czasów młodości. Co prawda to jest o Węgrzech, a nie Jugosławii, ale klimat wyjazdów (i przygotowań do nich) był podobny.
mirko napisał(a):Trudno obliczyć średnie zarobki w czasach Jugosławii, ale teraz sytuacja wygląda następująco: Średnia płaca: Polska: 1122 euro Chorwacja: 982 euro Poziom życia zależy od wynagrodzenia !!!!!
Poziom życia zależy od siły nabywczej zarobionych pieniędzy. To jest kluczowy parametr. Co z tego, że zarabia się dużo nawet w Euro, jeśli ceny produktów są wysokie. Czasami mniejszy poziom zarobków pozwala na wyższy poziom życia, ponieważ ceny towarów i usług są niskie.
Człowieku, ty siadaj i pisz dłuższą relację z tych dawnych wyjazdów. Gwarantuję ci, że będziesz miał liczną publikę - ja sam zaklepuję pierwszy rząd!
A przy okazji - oglądałem niedawno film "Zupa nic" (pewnie większości znany) i aż mi się łezka zakręciła na wspomnienie tych starych czasów młodości. Co prawda to jest o Węgrzech, a nie Jugosławii, ale klimat wyjazdów (i przygotowań do nich) był podobny.
Film świetny, tak jak napisałeś, łezka w oku się kręci... Do tego te pastelowe barwy i świat lat 80-tych....