Musisz ją przekonać.
U mnie było akurat odwrotnie. Do pierwszego wyjazdu do Cro namówił mnie kolega. Kupił nowe autko i dał pomysł na wspólny wyjazd na dwa samochody. jak w domu powiedziałem żonie, to już nie było innego tematu, tylko szukanie miejsca i kwatery.
Po miesiącu niestety kolega z nienacka stracił robotę i powiedział, że nic z tego. Myślałem, że temat upadł. Ale moja żona stwierdziła, że to co, sami też damy radę. Natomiast ja nie byłem do końca przekonany (tak jak pisali przedmówcy: daleko, samochód może się popsuć, obcy kraj, sami...).
Ale zobaczyłem, że żonka się napaliła, podpuściła synka (wtedy 4 - ro latka) i klamka zapadła. Wyjeżdżałem bez przekonania, wracałem już ..... z planami na następny rok. W CRO oczywiście
Za tydzień wyjeżdżamy !!!!4!!!! raz pod rząd.
Pracuj nad żoną
Powiedz jej, że jak nie to jedziesz sam. A CHORWATKI - słyszałeś - są bardzo piękne. Jak to nie da rady i puści Cię samego... no to nie wiem.
A dla najmłodszej zapas Nurofenu na ząbki... i w drogę.