Odcinek IV 20.07.2012 – Ston i Dubrownik!!Wreszcie nadszedł czas na długo wyczekiwaną przeze mnie wycieczkę do Dubrownika. Po drodze mieliśmy zatrzymać się w Stonie. Wyruszamy więc do Dominče, skąd promem dostajemy się do Orebiča.
Jedziemy…
W Stonie zatrzymujemy się tylko na chwilę, żeby kupić coś do jedzenia. W drodze powrotnej zamierzamy zjeść tam obiad.
Fajny ten Ston, już nie mogę się doczekać powrotu. Mam cichą nadzieję, że pójdziemy na mury, ale szanse na to są małe, zważywszy na temperaturę już około 9 rano… potem będzie jeszcze gorzej, a my nie należymy do takich, co lubią się w upał wysilać…
Dojeżdżamy do Dubrownika. Od razu kierujemy się na parking, skąd schodkami schodzi się prosto do Starego Miasta. Cena – bagatelka – 20 kun za godzinę. Ach, te turystyczne miasta!
Parking jest zadaszony i wielopoziomowy. Decydujemy się mimo ceny, nie chce nam się dłużej szukać tańszych miejsc ( szczerze mówiąc nie wierzymy, że takie istnieją…). Zostawiamy auto i idziemy.
Malutkie Ožujsko w Dubrowniku…
Jak zwykle mnóstwo chętnych do wejścia na mury. Podziwiam, w tym upale… my się nie decydujemy. Co się odwlecze, i tak dalej…
Targ różności, pyszności, rozmaitości…
Postanawiamy jeszcze odwiedzić Akwarium. Niektóre „okazy” są…że tak powiem… okazałe… np. olbrzymie ryby w wielkimi pyskami wyglądające, jakby mogły połknąć psa wielkości jorka…
chyba widziałam takie w Korčuli w restauracji, prezentowane jako obiad w gablotkach…
Zdjęcia słabe, bo nie można było używać lampy błyskowej…
Wychodzimy z Akwarium, posilamy się burkami i spacerujemy dalej.
Stamtąd musi być świetny widok… widziałam na zdjęciach innych forumowiczów… innym razem
Zapach jedzenia z pobliskich restauracji przypomina nam, że czas na obiad…
W Dubrowniku spędziliśmy trzy godziny. Mało, ale więcej się nie dało z powodu upału, poza tym mieliśmy jeszcze w planach Ston i zakupy w dużym Konsumie w Orebiču, który mijaliśmy wcześniej.
Wrażenia? No, ładnie… pięknie, urzekająco, ale… myślałam, że Dubrownik powali mnie na kolana, nie powalił… może przez upał, może przez te znienawidzone przeze mnie tłumy… wydał mi się tak samo ładny jak wiele chorwackich miast, które już widziałam, ale nie ładniejszy. Na pewno większe wrażenie robi oglądany z perspektywy murów. Cóż, wszystko jest do nadrobienia, to dopiero nasza pierwsza wizyta w Durbovniku. Liczę na to, że będą następne.
Ruszamy w drogę powrotną. Zdecydowanie czas już na obiad! Trzeba uzupełnić kalorie wypocone w Dubrowniku, zwłaszcza na schodach prowadzących ze starego miasta do parkingu. W Stonie na pewno nas nakarmią
Znajdujemy restaurację. Dziś zamierzam zjeść pizzę, chciałabym też spróbować w końcu ostryg.
I zwieńczenie każdego dania
Oraz…
W murku koło naszego stolika mieszkały kotki.
Obiad był rewelacyjny, ostryga mi smakowała, trafia nam się też przemiły kelner, który wypija ze szwagrem po Travaricy. Sprawdziliśmy potem na rachunku – nie doliczył swojej kolejki.
Jeszcze chwilę kręcimy się po Stonie
Teraz kierujemy się do hodowli muli, chcemy kupić coś na jutrzejszy obiad.
Na hodowlę muli trafiamy zaraz za miejscowością Drače. Kosztują 7 kun za kilogram. Kupujemy 3 kilo i…
Wracamy i kupujemy jeszcze dwa! Mieliśmy z tego dwa obiady
Pora wracać na wyspę. Po zrobionych zakupach w Konsumie pakujemy się na prom.
Żegnam Orebič
Cdn.