Dzień dobry, dzień dobry.
Dziękuje za tak miłe powitanie.
Wracam do moich opowieści dziwnej treści.
Niestety muszę oczekujących na wariactwa troszeczkę przeprosić za lekkie wprowadzenie w błąd.
Wariackie wakacje były przede wszystkim dlatego, że zorganizowałyśmy je w maju w ciągu godziny. Dosłownie na wariackich papierach.
Później również było jedno wielkie wariactwo, ale opowiadanie o poszczególnych jego elementach niestety nie ma sensu. Nie znają Państwo naszych znajomych, sąsiadów, anegdotek rodzinnych, więc obawiam się, że nie będziecie wiedzieć, z czego my zaśmiewamy się jak wariaci. A filmików z uwagi na to, że występują na nich moi bliscy, którzy mogliby być niezadowoleni faktem nagłej popularności, tez nie będę dodawać.
W każdym razie uprzedzając wydarzenia, tak te dwa samochody stojące w ogrooooooooomnym 6-godzinnym korku na autostradzie jakieś 100 km od granicy ze Słowenią, z których nagle wybiega kilka półnagich osób, które zaczynają tańczyć pomiędzy samochodami w rytm największych przebojów zespołów disco-polowych to my:)
Zaznaczam, że samochody stały, stały i stały- nie było niebezpieczeństwa wypadku.
Co do podróży w sobotę. NIGDY więcej. W tym roku poniedziałek i czwartek na jazdę. Taki jest plan
Ale, ale
Jeżeli chodzi o cel naszej podróży, nie miałam większego pojęcia czego możemy spodziewać się po Kvarnerze.
Na miejscu okazało się, że wszystkiego
Są góry, jest morze, mnóstwo wysepek, cypli i maleńkich zatoczek. Jest gorąco i zielono. Klimat sprzyja oddychaniu:)
Jest wspaniale.
Cel naszej podróży Jadranovo polecam szczególnie rodziną z dziećmi, osobom starszym i zakochanym. Ale każdy o ile nie szuka kurortu, hałasu, ścisku i deptaków znajdzie coś dla siebie.
My mieliśmy to szczęście, że „nasz” apartament znajdował się w tej bardziej zielonej i cichszej części miasteczka. Właśnie ta zieleń na miejscu mnie lekko zdziwiła i zachwyciła. I spokój. I cisza wieczorami przetykana cykadami.
No zresztą sami zobaczcie.
Niestety miałam tylko telefon, więc zdjęcia nawet w połowie nie oddają piękna Chorwacji
Tak à propos wariactw. Po dotarciu do celu ruszyłyśmy na poszukiwanie właściciela, który zresztą mieszkał w tym samym budynku.
Szybko go znalazłyśmy na jednym z tarasów (każde piętro miało własny), Pan raczył się chyba wszelkiego rodzaju trunkami od pewnego czasu. Czego zresztą wymagać od postawnego mężczyzny w sobotnie późne popołudnie w tak pięknych okolicznościach przyrody?
Rozmowa z nim polsko-chorwacko-angielska- to dopiero było wariactwo.
cdn.