napisał(a) akkon » 09.01.2009 21:40
A propos Żydów ...
kiedyś, parę lat temu, grałem w szachy na yahoo z pewnym szesnastolatkiem z Tel Avivu. Gra grą, no ale standardowe ple-ple, skąd jesteś itede. Gdy się dowiedział, że z Polski - och, ożywił się. Powiedział, że jego dziadek urodził się w Polsce. Pytam, jakie dziadek ma wspomnienia z Polski, odpowiedział - że bardzo złe.
Wkurzyło mnie to.
Pytam, czy może dziadek mówił ci, kto po wojnie w Polsce wprowadził komunizm. Młodzieniec był bardzo bystry i powiedział - Stalin. Ale ja na to, ale kto to robił w samej Polsce. No to - nie wiem. Odpowiedziałem krótko - sowieci i żydzi. Młodzieniec się zamknął.
Za chwilę pytam po raz drugi, czy wie kto w Polsce stał na czele UB. Oczywiście powiedziałem, że to było takie polskie gestapo. Młodzieniec - I dont know. Okay, my friend, na czele UB stał żyd o nazwisku Radkiewicz, i całe praktycznie szefostwo to byli żydzi. Koniec kropka.
Natenczas młodzieniec powiedział, że on oczywiście "have to go" i poddał partię.
Taki jest poziom ich świadomości. Starzy opowiadają brednie dzieciom, dzieci potem bredzą na cały świat.
Dla Żydów - żyd komunista nie jest Żydem, tylko komunistą. Polak - zawsze jest Polakiem. Taka ich logika.
Cóż.
Holocaust był faktem, ale jego zbrodniczość - moim skromnym - polegała na czymś zupełnie innym niż się powszechnie mówi. Otóż zamordowano kilka milionów normalnych Żydów. Tych zwykłych ludzi, żyjących na poziomie swego obcego otoczenia. Mój dziadek pamięta sprzed wojny Żydów z Polesia - byli tak samo biedni jak Białorusini i Ukraińcy, chodzili bez butów, zajmowali się handlem i zarabiali grosze. Ale byli bardzo uczciwi i ponadto gdy Polak musiał zarobić dziesięć złotych, to Żydowi wystarczyło dziesięć groszy. Ci wszyscy zwykli, sumienni, nie zmanierowani, uczciwi (i przeważnie mało zamożni), pobożni Żydzi poszli do gazu. Zostało żydostwo, które zdążyło zawczasu uciec albo które dzięki pieniądzom jakoś uniknęło zagłady.
Żydostwo z USA nie zrobiło podczas wojny NIC, by pomóc Żydom europejskim. Kompletnie nic. Zagarnęli za to dla siebie całą historię, cały Holocaust, te polskie obozy zagłady, oczywiście za wyjątkiem żydokomuny, bo "to nie są Żydzi". Chociaż nie kiwnęli nawet palcem w bucie. I nie zaznali losów tych maluczkich, którzy zakończyli swoją podróż na stacji w Treblince.
I dlatego jest jak jest.
Przykład z polskiego podwórka - od dziesiątków lat, przy okazji powstania w ghetcie, zawsze trąbi się o Żydowskiej Organizacji Bojowej, której przewodził Mordechaj Anielewicz, i w której działał Marek Edelman. Była to wszak organizacja mała, słabo uzbrojona i mało aktywna. Znaczną większość żołnierzy ghetta stanowili żołnierze Żydowskiego Związku Wojskowego, o poglądach - rzec można - centrowo prawicowych. Współpracowali z AK, byli dobrze zorganizowani i wyszkoleni. Stanowili trzon powstańców, walczyli dzielnie. Nie przeżył z nich właściwie nikt. I dlatego po wojnie wiele lat o nich nawet nie mówiono. Zostali "zwycięzcy" - konspiratorzy z ŻOB, których została garstka, ale którzy zawłaszczyli całą historię dla siebie.
Taka sama była różnica między Żydami z Polesia a Żydami z Wall Street.
Wiem jak brzmi to co piszę, ale jest mi tak samo wstyd za Polaków, którzy wypierają się własnych zbrodniarzy, jak i nie toleruję Żydów, którzy o własnych zbrodniarzach nie mają czelności nawet się zająknąć.
PS. Każdemu polecam film Polańskiego pt. Pianista o wojennych dziejach znanego muzyka, polskiego Żyda Władysława Szpilmana. Co więcej, uważam że książka o tym samym tytule powinna stać się lekturą.